czwartek, 17 kwietnia 2014

Wielki Tydzień w San José

Czas zwiedzania stolicy Kostaryki i jej okolic dzielę z czasem uczestnictwa w uroczystościach Wielkiego Tygodnia.

Zbliżając się w Niedzielę Palmową do katedry, nie poznaję miejsca, w którym byłam wczoraj. Wielka brama, replika bramy miejskiej, stanowi scenografię do przedstawienia scen wjazdu Chrystusa do Jerozolimy. Zgromadzeni na palcu wierni trzymają w rękach palmy – takie naturalne, będące liśćmi drzewa palmowego.


Uroczystości Wielkiego Poniedziałku przewidują Drogę Krzyżową ulicami miasta. Wieczorem, już po zachodzie słońca. Numery poszczególnych stacji zaznaczono światłami wysoko na ulicznych latarniach. W procesji prowadzonej przez biskupa niesiony jest wizerunek „Chrystusa u słupa” i wiele osób niesie podobne figurki. Kiedy chcę zrobić zdjęcie i pytam jedną z kobiet, czy powoli mi sfotografować jej figurkę, pani pozuje do zdjęcia. Nie mogę jej zrobić afrontu i fotografuję ją razem z figurką.

Na Wielki Wtorek i Wielką Środę przewidziano koncerty w katedrze. We wtorek występują mistrzowie (śpiewacy), w środę ich uczniowie.

Główną uroczystością Wielkiego Czwartku jest Msza Krzyżma Świętego. Przed południem. W wieczornej Mszy Wieczerzy Pańskiej bierze udział już dużo mniej wiernych.

Uroczystości Wielkiego Piątku są analogiczne do uroczystości w polskich kościołach. Chwilę zaskoczenia przeżywam w trakcie adoracji Krzyża, słysząc śpiewaną przepięknym głosem pieśń. Skąd ja znam tę melodię?! To przecież Góralu, czy ci nie żal! Już po powrocie do kraju dowiem się, że tę samą melodię ma francuska pieśń wielkopostna Victoire, która rozpowszechniła się również w Hiszpanii (w śpiewnikach jest ona opatrywana przypiskiem sur une melodie polonaise – „według melodii polskiej”).

Zarówno w Wielki Czwartek, jak i Wielki Piątek odbywają się procesje. Odprowadzenie Pana Jezusa do Ciemnicy, Droga Krzyżowa z wybranymi scenami Męki Pańskiej, Pogrzeb Chrystusa – z figurą Chrystusa w przeszkolonej, bogato zdobionej trumnie. Procesje „krążą” między katedrą a kościołem El Carmen, a czasami łączą się z procesjami z kościołów La Soledad i La Merced. Poszczególne sceny w trakcie tych procesji odtwarzane są przez zawodowych aktorów, podobno najlepszych aktorów Kostaryki. I chyba nie można mieć wątpliwości, że to profesjonaliści, obserwując chociażby Poncjusza Piłata. W trakcie całej, blisko trzygodzinnej procesji idzie dumnie wyprostowany, całą swoją postawą podkreślając godność rzymskiego namiestnika. Jakby nie wiedział, co to zmęczenie!


W organizację procesji zaangażowane są służby miejskie. Chociaż nie bardzo rozumiem, dlaczego w kulminacyjnym momencie Drogi Krzyżowej, w trakcie inscenizacji sceny na Golgocie, na tyłach zaimprowizowanego przed katedrą Wzgórza osoby sprzątające plac muszą być tak aktywne w swoich obowiązkach. Pięknej pieśni śpiewanej u stóp Krzyża towarzyszy turkot kółek kosza na śmieci i szuranie szczotek o miejski bruk (no i w tym momencie pojawiają się wątpliwości co do stopnia ucywilizowania… ale raczej jednostek, nie całego narodu).

Opuszczam San José. Jadę do Nikaragui. Co prawda nie skończyłam jeszcze zwiedzania Kostaryki, ale w San José nie bardzo mam już co oglądać, a w słabiej zaludnione tereny na północ od stolicy wolę się na razie nie zapuszczać – kto wie, jak będzie z komunikacją w ten świąteczny czas. A autobusy do granicy z Nikaraguą jutro, w Wielką Sobotę, jeżdżą.

2 komentarze:

  1. niesamowite!

    Pozdrawiam,
    Renata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emerytka w podróży21 lutego 2016 16:51

      Cieszę się, że spotkał się z zainteresowaniem - mimo, że trochę czasu upłynęło od jego publikacji...

      Usuń