sobota, 7 marca 2015

Kawaguchiko – miasto i jezioro

Fudżi z okna pociągu jadącego z Kioto do Tokio




Autobus wiezie mnie do miasteczka Kawaguchiko położonego nad jeziorem o tej samej nazwie, jednego z pięciu jezior położonych na północ od Fudżi. Kawaguchiko to wymarzone miejsce do oglądania góry z nieco dalszej perspektywy. Niestety, nie mam szczęścia. Niebo się zachmurzyło, szczytu nie widać. Ale nie pada, jest ciepło, doskonałe warunki do spacerów i nie tylko. Sporo „łabądków” i nawet dużo większy „rekinek” czekają na chętnych do popływania po jeziorze. 

Kilka muzeów i galerii, m.in. Muzeum Zabawek i Muzeum Kamieni (tych szlachetnych, oczywiście!), zaprasza, aby je zwiedzić. Przegrywają z naturą. Trasa jest tak malownicza, że szkoda czasu na przebywanie w jakimkolwiek wnętrzu. W oddali góry i górki (z wyjątkiem tej najważniejszej!), na brzegu liczne, znane mi z dzieciństwa, a ostatnio chyba w Polsce nieco zapomniane, onętki. Już wcześniej zwróciły moją uwagę, zdobiąc chociażby kilkudoniczkowe „przydomowe ogródki” i w Tokio, i w Kamakurze. Teraz, obok kwitnących wiśni, to dla mnie kolejny symbol Japonii.



Autobus, którym wracam do Tokio, przybywa do dworca z półtoragodzinnym opóźnieniem za sprawą gigantycznego korka na peryferiach miasta (mimo woli przychodzi na myśl Zakopianka w niedzielne popołudnia!). Co ciekawe, mimo zmroku światło w autobusie jest cały czas zapalone. Obserwuję, że w innych mijanych lub mijających nas autobusach też. Widać taki tutaj, a Japonii, zwyczaj.

Znów się nie wyśpię, jutro wcześnie rano mam pociąg do Nikkō. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz