wtorek, 8 sierpnia 2017

Z Melbourne do Adelajdy Wielką Drogą Oceaniczną. Australia. Cz. II.




Góry Grampians, bardzo przypominające Góry Stołowe, zdobywamy w trakcie dwóch nietrudnych spacerów. Podobnie jak u nas wielkie głazy wprost skłaniające do nadania im nazw, potoki, wodospady, kamienne labirynty…
 
I pomyśleć, kiedy przed podróżą postanowiłam przetestować swoją sprawność fizyczną, pojechałam właśnie w Sudety!


Zza krzaków przyglądają się nam walabie. Z jeszcze większym zaciekawieniem my oglądamy stada kangurów pasących się wzdłuż drogi, którą jedziemy. O, te raczej nie pozwoliłyby się głaskać! Parę kilometrów dalej równie wielkie stado emu pozwala się podziwiać. Też tylko z daleka…



 









Uroda Mostu Londyńskiego, Dwunastu Apostołów (dwunastu wystających z oceanu skał wyrzeźbionych przez wieki siłami wody i wiatru) oraz poszarpanego skałami wybrzeża na pewno nie została przeceniona w licznych opisach, przewodnikach, relacjach. 

 













Ciekawa jest historia Mostu Londyńskiego. Żółto-pomarańczowa formacja skalna wpija się dość daleko w wody oceanu. Natura wyrzeźbiła w niej naturalne łuki, przez które z dziką siłą przedziera się woda. 15 stycznia 1990 roku dwoje ludzi przeszło prawie na koniec skały, gdy usłyszeli ogłuszający huk. Zapadła się górna część jednego z łuków, odcinając śmiałków od stałego lądu. Zostali ewakuowani helikopterem po kilkunastu godzinach. Teraz ogląda się Most Londyński z wygodnej platformy widokowej.



Odwiedzamy też rezerwat z kolonią białych kangurów, białych genetycznie, nie jako wyjątek od reguły, czy raczej natury. A spodziewałabym się, że jeżeli już trafi się biały kangur, to będzie to albinos!
 
 
Tuż przed Adelajdą ratujemy życie kolczatce, która koniecznie chce się przedostać na drugą stronę jezdni, leząc na pewną śmierć. Nie dotykając jej, delikatnie, stopami kierujemy ją w stronę przeciwną, ale czy po naszym odjeździe nie będzie chciała jednak iść dalej swoją drogą?

 

Jest już ciemno, gdy zostajemy rozwiezieni do hoteli w Adelajdzie, stolicy kolejnego stanu, Australii Południowej. Tym razem zatrzymuję się w schronisku YHA. Obok recepcji biuro turystyczne, od niego zacznę jutro mój pierwszy dzień w Adelajdzie. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz