wtorek, 11 grudnia 2018

Międzynarodowy Dzień Tanga – Montevideo (Urugwaj), Buenos Aires (Argentyna)



11 grudnia 1890 roku urodził się Carlos Gardel (nazwisko urodzenia Charles Gardes; zmarł w czerwcu 1935 roku), argentyński śpiewak francuskiego pochodzenia, uważany za najsławniejszego wykonawcę pieśni gatunku tango.  
11 grudnia 1899 roku urodził się Julio de Caro (zmarł w marcu 1980) argentyński muzyk tanga, kompozytor, skrzypek i dyrygent.

Czyż zatem może być lepszy dzień, niż 11 grudnia, na Międzynarodowy Dzień Tanga?

Oto moje spotkania z tangiem w Argentynie i Urugwaju – w czasie ostatniej wyprawy do Ameryki Południowej. 


Niepodległość uzyskał Urugwaj w 1825 roku. W centrum placu Niepodległości wznosi się konny pomnik bohatera narodowego Urugwaju, José Artigasa (1764–1850), przywódcy powstania antyhiszpańskiego i uczestnika walk z Brazylią i Argentyną o pełną niepodległość kraju. Pomnik wieńczy mauzoleum, w którym spoczywają prochy bohatera.

Z godnych uwagi budynków w pobliżu na pierwszym miejscu wymieniany jest eklektyczny Pałac Salvo z 1927 roku, którego 26-piętrowa część była niegdyś najwyższym budynkiem Ameryki Południowej. Został on wzniesiony na miejscu sławnej kawiarni La Giralda, w której po raz pierwszy – w 1919 roku – zabrzmiały dźwięki La Cumparsita, najbardziej znanego tanga świata, skomponowanego przez Urugwajczyka Gerarda Rodrígeza, który prawa autorskie do tego utworu sprzedał za 20 pesos, a potem przez dwadzieścia lat starał się je sądownie odzyskać. Zakończyło się to częściowym sukcesem – dochody miały być dzielone.

Najsłynniejszy śpiewak i kompozytor tang, Carlos Gardel (1890–1935), ma w Montevideo dwa pomniki, a wielu Urugwajczyków traktuje go jako swojego rodaka. W większości materiałów przedstawiany jest jako argentyński pieśniarz francuskiego pochodzenia, ale wcześniej aniżeli argentyńskie uzyskał obywatelstwo urugwajskie. Jako obywatelowi kraju, który zachował neutralność w czasie I wojny światowej, nie groziło mu powołanie do wojska.



[...]
Muzeum Carlosa Gardela odwiedzam w Buenos Aires, w dzielnicy Abasto. Carlos Gardel mieszkał tutaj wraz z matką od 1927 aż do śmierci (zginął w katastrofie samolotowej w pobliżu Medellín w Kolumbii). Muzeum zostało otwarte w 2003 roku, prezentuje dokumenty i pamiątki związane z pieśniarzem, plakaty jego koncertów, można także posłuchać archiwalnych nagrań śpiewanych przez niego pieśni.  



[…]
O dzielnicy La Boca (Buenos Aires, Argentyna) wiedzą wszyscy. Wiedzą, że to dzielnica portowa, że jako pierwsi osiedlali się tutaj włoscy imigranci, że jej nazwa „usta” (la boca) to nawiązanie do położenia przy ujściu rzeki La Plata, że tutaj rodziło się tango, a właściwie jego kariera, i że domy dzielnicy są pomalowane żywymi kolorami. Mało kto jednak wie, komu La Boca zawdzięcza swój koloryt i rozgłos.


Stało się to za sprawą malarza Benito Martina Quinqueli (1890–1977), uznanego artysty, którego obrazy wiszą w niejednej galerii Ameryki i Europy. Jego pomnik wita mnie na nabrzeżu. W muzeum – w budynku, w którym mieszkał i tworzył – mam okazję zapoznać się z jego twórczością oraz z kolekcją dzieł, obrazów i rzeźb innych artystów, które zgromadził. W jego pracach dominują widoki portów – statki, ich wraki i pożary, ludzie pracujący w dokach i na brzegu oraz sceny rodzajowe typowe dla życia codziennego portowych dzielnic.

Jedną z ulic dzielnicy, Caminito, Quinquela widział jako miejsce, gdzie lokalni artyści będą mogli sprzedawać swoje prace. Ściany domów wzdłuż niej, częściowo zbudowane z blachy falistej, pomalował jasnymi kolorami, ozdobił malowidłami i płaskorzeźbami. Mieszkańcy innych ulic poszli w jego ślady, ich domy również nabrały kolorów, żywszych niż pierwowzór, otwarto sklepiki artystyczne. Artysta zmarł w 1977 roku. Został pochowany w trumnie, którą rok wcześniej pomalował różnymi barwami, utrzymując, że „kto żył otoczony kolorami, nie może być pochowany w gładkim pudle”.


Nie wiem, kiedy do La Boca zaczęły napływać tłumy turystów, ale zdecydowanie nie wyszło jej to na dobre. Chociaż przewodniki piszą o „wspaniałym klimacie dzielnicy”, to moje odczucia, kiedy spaceruję jej ulicami, są całkiem odmienne. Fakt, domy kolorowe są, a płaskorzeźby i murale nawiązują do tradycji tanga i życia mieszkańców portowej dzielnicy. W sklepach z suvenirami jednak, wśród przeznaczonej dla turystów tandety, trudno znaleźć obraz czy rzeźbę, którą można byłoby traktować jak dzieło sztuki. Dzisiaj „klimat” tworzą gliniane figury papieża Franciszka, Che Guevary oraz anonimowych prostytutek i sutenerów zapraszających do handlowych „przybytków sztuki”. Kuso odziane panienki obłapiają – przepraszam, „zapraszają” – turystów, mężczyzn, aby zrobili sobie z nimi zdjęcie w wyreżyserowanej, acz statycznej figurze tanga, z budynkiem z napisem „Caminito” w tle. Nie wiem tylko, czy opłata jest pobierana z góry, czy już po sesji zdjęciowej…




















6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dziękuję, cieszę się, że zainteresowałam tym tematem Odwiedzających moją stronę. Pozdrawiam!

      Usuń
  2. być zaproszoną na spotkanie z Tobą to zawsze przygoda i dowód, że nieprawdą jest, że do tanga trzeba dwojga, bo ty potrafisz wytańczyć sama najciekawsze tematy. Super tyle radości życia jest w twoich reportażach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Unknown. Ciesze się, że sprawiam radość Czytelnikom. Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Piszę pracę doktorancką na temat Carlosa Gardela i jego wpływu na rozwój tango Cancion. Bardzo przydała mi się informacja odnośnie kolorów La Boca i ulicy Caminito - kto był pomysłodawcą. Jeszcze raz bardzo dziękuję.
    MN

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ta garść informacji przyda się w pisaniu pracy. Życzę powodzenia, pozdrawiam!

      Usuń