Zanzibar to nieduża wyspa (85x39 km), zatem i jedyny park narodowy na tej wyspie też duży nie jest. Park Narodowy Jozani Chwaka Bay ma 50 kilometrów kwadratowych i jest to jedyna pozostałość lasu pierwotnego porastającego kilkaset lat temu wyspę i inne obszary Afryki Wschodniej.
Według Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody i Zasobów Naturalnych teren parku zajmuje „największy zachowany drzewostan niemal naturalnego lasu na Zanzibarze”.
Park narodowy utworzony w 2004 roku ma chronić unikalny ekosystem tworzony właśnie przez ten pierwotny las rosnący na podłożu z wapienia koralowego a także przybrzeżne lasy namorzynowe, słone bagna i łąki trawy morskiej.
Te ostatnie wraz w namorzynami (często trawa morska porasta też między ich korzeniami) stanowią ważne środowisko lęgowe dla wielu gatunków ryb, ptaków i wszelkiego rodzaju mniejszych organizmów.
Na tablicy edukacyjnej przed wejściem do parku fotografie zwierząt, dla których ten skrawek lasu jest domem. I równocześnie pan przewodnik (spacer po parku tylko z przewodnikiem, grupy są tworzone na miejscu dla osob kupujących bilet indywidualnie) informuje, że i tak nie zobaczymy ani leoparda zanzibarskiego, ani mangusty (szczęśliwie widziałam kilka okazów na Serengeti), ani nawet dujkerów Adera (antylopa). Ale na pewno zobaczymy blue monkey (koczkodan czarnosiwy) i Zanzibar Kirk's red colobus monkey czyli gerezę trójbarwną. Koczkodany już widzimy - hasają wokół zabudowań recepcji i restauracji szukając co można ukraść, do gerez pan nas zaprowadzi.
Po przeczekaniu porannego deszczu idziemy zatem w las. Większość drzewostanu stanowią drzewa mahoniowe (uogólniając, jako że mahoń to drewno uzyskiwane - w Afryce - z drzew kilku różnych rodzajow i gatunków; mahoniowiec właściwy jest gatunkiem typowym w Ameryce; nie jest to przedmiotem tego postu). Ale są i palmy, i nawet eukaliptusy. W poszyciu zachwycają dorodne paprocie.
Hałas wysoko w gałęziach drzew i spadające kawałki owoców wskazują, że jesteśmy na terytorium gerez trojbarwnych.
Zanzibar Kirk's red colobus monkey
(Piliocolobus kirkii) to gatunek endemiczny Zanzibaru zagrożony wyginięciem. Doliczono się zaledwie 1000-6000 osobników (według różnych źródeł). Tylko około 50% tej populacji żyje w lesie Jozani. Rezydowanie tych małp poza strefą obszaru chronionego zwiększa zagrożenie ich istnienia.
"Kirk" w nazwie to z szacunku dla Sir Johna Kirka (1832-1922), brytyjskieho lekarza, przyrodnika i administratora na Zanzibarze, który jako pierwszy zwrócił uwagę naukowców na ten gatunek.
Polska nazwa - gereza/gerezanka trójbarwna - wyraźnie wskazuje na umaszczenie tego gatunku małpek. Wzdłuż ramion i przednich łap oraz na pyszczku sierść jest koloru czarnego, na grzbiecie jej barwa zmienia się na czerwono-rudy po brąz, na pozostałych części ciała sierść i włosy są biało-szare. Długi ogon, również czerwony, nie jest chwytny. Służy tylko do zachowania równowagi.
Charakterystyczną cechą tego gatunku jest zredukowany kciuk, a właściwie jego brak, co również jest zaznaczone w nazwie. Słowo colobus pochodzi bowiem od greckiego ekolobóse , co oznacza „skrócić" i dotyczy to właśnie owej redukcji kciuka do jego całkowitego braku.
Gereza trójbarwna jest głównie roślinożercą i żywi się liśćmi, głównie młodymi. Nie pogardzi również nasionami, kwiatami, czasem korą i owocami - ale tylko niedojrzałymi ponieważ nie może trawić cukrów zawartych w owocach dojrzałych.
Gdyby nie poranny deszcz może moglibyśmy je oglądać z trochę bliższej odległości. Gerezy te bowiem lubią suche środowisko dlatego teraz, po ulewie, buszują wysoko w gałęziach drzew. Gdy jest sucho i świeci słońce, schodzą niżej. Teraz co prawda słońce już dobrze przygrzewa, ale nie na tyle mocno, żeby w ekspresowym tempie osuszyć ziemię i niższe partie lasu.
Wędrówkę po lesie Jozani kończymy spacerem kładką w lesie mangrowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz