niedziela, 22 grudnia 2019

Sztuka Aborygenów. Australia



Tym co najbardziej fascynowało mnie w czasie podróży po Australii była sztuka Aborygenów. Aborygeni nie pozostawili po sobie ani dzieł literackich (nie rozwinęli pisma) ani architektonicznych. Pozostawili dzieła namalowane lub ryte na skałach. Te malowane na pisaku i ciele nie miały szans przetrwać. Stanowiły integralną część Ich – Aborygenów – życia codziennego. Malowidła Aborygenów związane są z miejscem ich powstania – z jaskiniami, skałami, szlakami, rzekami, zwierzętami. Z pejzażami, które ich otaczały, w których żyli. Z rytuałami, w czasie których je tworzyli. Z siłami, które tkwią w danych miejscach.

Jadąc do Alice Springs, miałam okazję odwiedzić The Ochre Pits, miejsce, z którego Aborygeni pozyskiwali pigmenty do ceremonialnego malowania ciała (po zmieleniu i zmieszaniu z tłuszczem emu). Pozyskiwana ochra była też przedmiotem handlu/wymiany z innymi klanami na całym kontynencie. 


W wielu opracowaniach ich autorzy odwołują się do tzw. Czasu Snu (Dreamtime) – mitologii australijskich Aborygenów. Ale spotkałam się też z opiniami, że to czego Europejczykom udało się o Czasie Snu dowiedzieć, nie do końca jest prawdą, że Aborygeni, którzy zgodzili się o Dreamtime opowiadać, celowo przekłamywali podawane informacje, tak, aby nie dostały się one do świadomości tych, którzy do ich posiadania nie są uprawnieni.
Oglądałam zatem sztukę Aborygenów ze świadomością, że to co widzę obarczone jest gigantyczną dawką tajemnicy, że często jest to sztuka tworzona na użytek turystów i podróżników. Mimo to przyglądałam się jej z największym zainteresowaniem, wyłapując też przykłady prac współczesnych artystów i rzemieślników, nierzadko z korzeniami aborygeńskimi, inspirowanych tradycyjną sztuką rdzennych mieszkańców Australii. Ten post jest krótkim przeglądem miejsc, i prac, do których często wracam myślami. 

Największa galeria malarstwa naskalnego znajdują się w Parku Narodowym Kakadu (Australia, Terytorium Północne). Najstarsze rysunki mają nawet 40.000 lat. Oglądałam je na stanowiskach:  Burrunggui (dawniej Nourlangie Rock), Nangawulurr i Anbangbang.


W poszukiwaniu aborygeńskich śladów pojechałam do Manly, miejscowości położonej na północnym skraju Zatoki Botanicznej nad którą leży Sydney. Ryty można odnaleźć wędrując dziesięciokilometrowym szlakiem. http://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2014/10/w-poszukiwaniu-aborygenskich-rytow.html


Malarstwo kropkowe, takie jakie znamy dzisiaj, zawdzięczamy jednemu człowiekowi. Geoffrey Robert Bardon, nauczyciel z Nowej Południowej Walii, w 1971 zaczął pracować w szkole w Papunya, aborygeńskiej osadzie położonej dwieście pięćdziesiąt kilometrów na zachód od Alice Springs. Mimo że przebywał tam tylko osiemnaście miesięcy, pozostawił po sobie trwały spadek – ośmielił swoich aborygeńskich uczniów, potem ich rodziców, aby pomalowali ściany szkoły, wykorzystując tradycyjny styl malowania ceremonialnego na ciałach czy piasku. Potem dał im kawałki płótna… 

Dziś sporo liczących się galerii na świecie ma w swoich zbiorach dzieła aborygeńskich artystów. I pomyśleć, wszystko zaczęło się w roku, w którym zostałam studentką… 

W Papunyii nie byłam, ale zwyczaj malowania ścian budynków rozpowszechnił się i nie było chyba miejscowości w której nie widziałabym przykładów praktycznej strony malarstwa aborygeńskiego. 



[…] W Narodowym Muzeum Australii (Canberra) oglądam dzieło niezwykłe. W tworzenie olbrzymich rozmiarów płótna Ngurrara (10 × 8 metrów) namalowanego kropkami zaangażowanych było blisko sześćdziesięciu aborygeńskich artystów z regionu South Kimberly. „Ngurrara” znaczy dom, miejsce, z którym ludzie czują więź duchową. Ideą dzieła jest przekazanie rodowodowych, społecznych, ekonomicznych i personalnych związków Aborygenów z ziemią, na której żyją – inaczej mówiąc, podkreślenie prawa pierwotnych mieszkańców Australii do tej ziemi. Wydana broszura objaśnia poszczególne elementy malowidła.





[…] Główna ulica Brisbane, Queen Street, prowadzi mnie do brzegu rzeki o takiej samej nazwie jak miasto. Most Wiktorii pozwala dostać się do Centrum Kulturalnego Queensland i sporych terenów rekreacyjnych o nazwie South Bank Parkland. Nabrzeże zostało przeznaczone do pełnienia nowej funkcji na początku lat dziewięćdziesiątych, po kilkunastu latach prac budowlano-adaptacyjnych. Centrum konferencyjne i wystawowe, muzea, biblioteka stanowa, a do tego basen, restauracje, kawiarnie i siedemnaście hektarów parku. I to, co przede wszystkim mnie tutaj przywiodło – Queensland Art Gallery. Galeria Sztuki Queensland i nadzieja zobaczenia, po raz pierwszy w oryginale, obrazów malowanych kropkami, unikalną techniką stosowaną przez Aborygenów. Po obejrzeniu wystaw czuję co prawda pewien niedosyt, bo obrazów malowanych tą techniką jest zaledwie kilka, ale na razie musi mi to wystarczyć. W końcu to pierwszy mój dzień w Australii. 


[…] Przed głównym wejściem do budynku Parlamentu w Canberrze położono mozaikę zaprojektowaną przez aborygeńskiego artystę Michaela Nelsona Jagamary w stylu malarstwa kropkowego, którego kilka obrazów znajduje się również we wnętrzu. Mozaika (niestety nie mam zdjęcia, ale można je znaleźć w sieci) przedstawia gromadzenie się, spotkanie, przodków plemion Dingo, Wallaby i Goanna na ważną ceremonię, co jest oczywistym nawiązaniem do aborygeńskiej nazwy Canberry i do funkcji budowli, przed którą jest eksponowana. Mozaika powstała z 90 000 ręcznie ciętych kawałków granitu, w siedmiu kolorach.


[…] Kiedy zbliżam się do Araluen Cultural Precinct w Alice Springs – Centrum Kulturalnego Araluen – wita mnie wielka stalowa gąsienica. Gąsienica to nawiązanie do legend zamieszkującego te tereny ludu Arrernte. Zgodnie z ich mitami topografia terenu, na którym obecnie leży Alice Springs, została ukształtowana w wyniku działania przodków – trzech gąsienic: Yeperenye, Utnerrrengatye i Ntyarike, które przywędrowały tutaj z Gór MacDonnella. Wnętrze gąsienicy ozdobione jest licznymi tondami wykonanymi w technice kroplowej.

 
Do legendy tej i do historii Stworzenia nawiązuje też wykonane techniką kropkową malowidło-ołtarz w jednej z kaplic bocznych miejscowego kościoła katolickiego.


Na wyspy Tiwi będące częścią Terytorium Północnego Australii, poleciałam z Darwin. Wyspy zamieszkuje społeczność około 3000 rdzennych Australijczyków. Zwiedzając wyspę mogłam zobaczyć wiele budynków ozdobionych malowidłami inspirowanymi tradycyjnym malarstwem aborygeńskim.





Wystrój wnętrza kościoła katolickiego na wyspie Tiwi

Sklepienie galerii artystyczno-rzemieślniczej

Gdzieś na ulicy w Darwin

Obrazy w kościele katolickim w Darwin

Kosze na śmieci w Alice Springs

Widokówki zazwyczaj opisywane są historią, którą ilustrują

Typowe souveniry - na tle bandany, będącej też pamiątką z podróży