Indonezja.
15 508 wysp, w tym około 6 tysięcy niezamieszkanych. Odwiedzam pięć z
nich. Jawa, Bali, Flores, Komodo i Rinca. Cztery zamieszkane i jedną
niezamieszkaną. Rinca to ta niezamieszkana – tutaj mieszkają tylko warany.
Ludzie bywają. Turyści i ci, którzy z powodu turystów muszą tutaj być.
Zaczynam od Jawy. W ostatni dzień roku przybywam do położonej w zachodniej części Jawy stolicy i zarazem największego miasta Indonezji. Przybywam do Dżakarty, którą zamieszkuje ponad 8 milionów ludzi. Cała aglomeracja Dżakarty to już 18 milionów.
Zaczynam od Jawy. W ostatni dzień roku przybywam do położonej w zachodniej części Jawy stolicy i zarazem największego miasta Indonezji. Przybywam do Dżakarty, którą zamieszkuje ponad 8 milionów ludzi. Cała aglomeracja Dżakarty to już 18 milionów.

Ruchome schody
na stacji – nieczynne. Sterty śmieci, jakimi są zarzucone, świadczą, że to nie
chwilowa awaria. „Kiedyś” były to schody ruchome. Brudne są też perony. Na
sąsiedni peron podjeżdża pociąg, ludzie siedzą nie tylko w otwartych drzwiach,
ale i na dachach!!! Wsiadają oknami, wdrapują się na dachy wagonów. Nie mogę
uwierzyć w to, co widzę. Pamiętam, jak wsiadało się w Polsce przez okna do
pociągów dalekobieżnych, w okresie wakacyjnym, w szczycie sezonu urlopowego.
Podróże na dachach pociągów znam jednak tylko z filmów… A to jest tylko kolejka
podmiejska. Domyślam się, że to pociąg najniższej kategorii, niemniej jednak
jestem lekko zszokowana, choć widziałam już wiele.
Podjeżdża mój
pociąg. Tłok nieco mniejszy, ludzi na dachach nie ma, ale mam wrażenie, że jadę
we wnętrzu jakiejś wielkiej śmieciary.
Chwilę później
jestem na placu Wolności, gdzie mieszkańcy Dżakarty będą witać Nowy Rok. Plac
Wolności w Dżakarcie to jeden z największych placów miejskich na świecie:
kilometr kwadratowy. Czyli jego obejście dookoła to cztery kilometry. Sporo! Na trybunie
ustawiany jest sprzęt nagłaśniający, ludzi przybywa z minuty na minutę,
instalują się na murawie, panuje atmosfera pikniku. Przybywa ludzi i przybywa
śmieci. Uciekam na drugą stronę linii kolejowej.
Meczet Istiqlal
to największy meczet w Azji Południowo-Wschodniej. Po przeciwnej stronie ulicy
neogotycka, wybudowana w 1901 roku katolicka katedra pw. Wniebowzięcia
Najświętszej Marii Panny. Tuż obok meczetu przepływa rzeka Ciliwung,
która dzieli miasto na część wschodnią i zachodnią. Rzeka to za dużo
powiedziane. Raczej ściek. Trzęsawisko śmieci. Smród. I ludzie sprzątający
(usiłujący sprzątać?!) te śmieci. Boso i gołymi rękami przerzucający kapiące
brudną mazią śmieci. Organiczne i nieorganiczne…
Najchętniej
natychmiast uciekłabym z tego miasta, ale odmowa współpracy przez aparat
fotograficzny uziemia mnie. Serwisy fotograficzne będą czynne dopiero drugiego
stycznia.
Planując pobyt w
Indonezji, wyszło mi, że potrzebuję co najmniej 40 dni na odwiedzenie miejsc,
które wydają się szczególnie godne zobaczenia. Ponieważ Polacy uzyskują na
granicy wizę 30-dniową, miałam zamiar zaraz na początku pobytu postarać się o
jej przedłużenie. Jednakże pierwsze godziny pobytu w molochu, brudnym,
zaplutym, śmierdzącym molochu, jakim okazała się być Dżakarta, skutecznie
zniechęciły mnie do przedłużania wizy.
Musi wystarczyć
mi trzydzieści dni, muszę zrewidować moje plany. Trudno, zrezygnuję z wyjazdu
na Flores, wyspę będącą punktem wypadowym na Komodo. Nie spotkam się ze smokami
z Komodo – waranami, największymi na świecie jaszczurkami, a raczej
jaszczurami. Skoncentruję się na zwiedzaniu Jawy i Bali.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz