„Wjechaliśmy na ogromną równinę Serengeti, największe na świecie skupisko dzikich zwierząt. Wszędzie, gdzie spojrzeć, olbrzymie stada zebr, antylop, bawołów, żyraf. Wszystko to pasie się, bryka, cwałuje. A jeszcze tuż przy drodze nieruchome lwy, trochę dalej gromada słoni, a jeszcze dalej, na linii horyzontu, wielkimi susami pomykający lampart. Nieprawdopodobne to wszystko, niewiarygodne. Jakby widziało się narodziny świata, ten szczególny moment, kiedy jest już ziemia i niebo, kiedy są – woda, rośliny i dzikie zwierzęta, a jeszcze nie ma Adama i Ewy. A więc właśnie ten świat ledwie narodzony, świat bez człowieka, a to znaczy – także i bez grzechu, widzi się tutaj, w tym miejscu, i jest to naprawdę wielkie przeżycie.”
[Ryszard Kapuściński Heban; Czytelnik, Warszawa 1998]
W istocie, żadne inne miejsce na świcie nie kojarzyło mi się z rajem tak bardzo jak właśnie Serengeti.
Nazwę „Serengeti” często przypisuje się masajskiemu słowu „siringet”, oznaczającemu „miejsce, gdzie ziemia ciągnie się w nieskończoność” lub „bezkresne równiny”, jakkolwiek słowo to nie występuje w słownikach tego języka.
Na całym tym obszarze wyróżnia się Ngorongoro, zwane Afrykańskim Ogrodem Edenu.
W Obszarze Chronionym Ngorongoro (a w szerszym ujęciu w Wielkim Rowie Afrykańskim – Wschodnim) leży też Wąwóz Olduvai/Oldupai (ok. 50 km), obszar najważniejszych stanowisk archeologicznych z czasów wczesnej obecności człowieka. Obszar, na którym znaleziono ślady bytności człowieka w okresu najstarszej kultury paleolitu, datowanej na 2,6–1,7 mln lat p.n.e., zwanej od miejsca odkrycia jej śladów kulturą olduwajską. Skromne muzeum i pomnik na trasie z Ngorongoro do Parku Narodowego Serengeti, na południu od Wąwozu Olduvai, upamiętnia, i przypomina, że jesteśmy w miejscu, gdzie odkryto ślady praczłowieka. W tym miejscu zatrzymaliśmy się na chwilę.
[Barnhard i Michael Grzimek Serengeti nie może umrzeć. 367 000 zwierząt szuka swego państwa; Nasza Księgarnia, Warszawa 1968]
Grób autorów książki, z której pochodzi powyższy cytat, znajduje się na terenie Obszaru Chronionego Ngorongoro. Niestety, przewodnik/kierowca samochodu, którym przemierzałam Serengeti nie uznał za stosowne zatrzymać się w tym miejscu choć na chwilę, chociaż zasługi obu w kwestii popularyzacji afrykańskiej przyrody i jej ochrony, szczególnie w Serengeti, są bezdyskusyjne. Pomnik w kształcie piramidy widziałam tylko przez okno samochodu.
Bernhard Klemens Maria Grzimek (ur. 1909 w Nysie, zm. 1987 we Frankfurcie nad Menem) – niemiecki zoolog, lekarz weterynarii, dyrektor zoo we Frankfurcie nad Menem, autor książek z zakresu przyrody. W wielu źródłach przedstawiany jako założyciel Parku Narodowego Serengeti (chociaż de facto raczej brał udział w reorganizacji parku założonego w 1940 roku).
Wyprodukowany i wyreżyserowany przez Bernharda i Michaela Grzimków film „Serengeti nie może umrzeć” został uhonorowany Oskarem za rok 1959 (wręczenie nagrody w 1960 roku) w kategorii „najlepszy pełnometrażowy film dokumentalny”. W tym samym roku ukazała się książka o tym samym tytule (przetłumaczona późnej na dwadzieścia języków), której fragment zacytowałam wyżej. Zarówno książka jak i film znacząco wpłynęły na wzrost zainteresowania regionem Serengeti, ochroną zwierząt i problemami mieszkańców tego terytorium.
Brak mi słów aby opisać to co widziałam. Tym bardziej, że to co oglądałam w czasie trzech dni safari to zaledwie ułamek tej całości „niedoopisania”. Dlatego posłużyłam się na wstępie cytatem, który tak trafnie, a krótko, oddaje aurę dni, kiedy tam byłam – a nie różniącej się wiele od czasu, kiedy był tam autor tego tekstu. Brak mi słów – niech zatem mówią za siebie zdjęcia – jakże jednak niedoskonałe wobec zapisanych w mej pamięci obrazów.
Jakże dobrze rozumiałam „lewka” na zdjęciu umieszczonym na najpopularniejszej platformie społecznościowej – w dymku zacytowano jego myśl: „jak się pojawi jeszcze jedna wycieczka, to nie zdzierżę…”
Więcej zdjęć: Album zdjęć "Serengeti"
.jpg)
.jpg)
.jpg)

.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
.jpg)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz