Historia wpisanego na
listę UNESCO klasztoru Visoki Dečani rozpoczyna się w XIV wieku. Nieco wcześniej,
ok. 1285 roku przychodzi na świat Stefan Urosz. Jego ojcem był król serbski Stefan
II Milutin, matką bułgarska księżniczka
Anna. Stefan był dzieckiem nieślubnym, przez pewien czas przebywał (do 1299 roku)
jako zakładnik lojalnościowy w obozie Wielkiej Ordy. Po powrocie został władcą
księstwa Zety (dzisiejsza Czarnogóra), jednakże w wyniku konfliktu z ojcem znalazł
się na wygnaniu w Konstantynopolu. Sześć lat później powrócił na wezwanie ojca,
który powierzył mu administrowanie jednej z prowincji. Po śmierci Stefana II,
pokonując dwóch innych pretendentów do tronu, został królem jako Stefan Urosz
III. Był rok 1321.
W 1327 roku król
zlecił, i ufundował, budowę klasztoru i kościoła pod wezwaniem Chrystusa Pantokratora
(Wszechmogącego) u podnóża gór Prokletije, czyli Gór Przeklętych, na pograniczu
obecnych państw: Albanii, Czarnogóry i Kosowa (Góry Północnoalbańskie/Alpy Albańskie,
najwyższa część Gór Dynarskich), w miejscowości Dečani (Decani, Decan), ok.
dwunastu kilometrów na południe od miasta Peć (Kosowo).
Rok 1327 podawany
jest w źródłach historycznych jako początek budowy klasztoru, jednakże oryginalny
akt założycielski pochodzi z roku 1330 (tzw. chryzobula Dečani). W nim właśnie wymieniona
jest po raz pierwszy wieś Dečani, jedna z wielu posiadłości feudalnych
klasztoru Visoki Dečani. I od nazwy tej wsi pochodzi przydomek króla: „Deczański”
– Stefan Urosz III Deczański.
Konstrukcję kościoła powierzono
mnichowi z zakonu franciszkanów, Vitusowi (Vitowi) z Kotoru. Budowa z kładzionego
pasami marmuru o odcieniach jasno żółtym i szaro-różowym wyróżnia się okazałymi
– w porównaniu z ówcześnie budowanymi świątyniami w tym rejonie – rozmiarami i łączeniem
architektury bizantyńskiej z romańską. Portale, okna, konsole są bogato
zdobione.
Stefan Urosz III władał
Serbią dziesięć lat, trzy miesiące przed śmiercią (1331) został zdetronizowany (w
wyniku wywołanego przez szlachtę konfliktu z synem). Zmarł uduszony nie widząc
ukończonego dzieła, którego budowę zainicjował. Został pochowany w
niedokończonej świątyni.
Syn i następca tronu,
Stefan Urosz Duszan IV kontynuował prace nad wznoszeniem kościoła i klasztoru. Dobiegły
one końca w 1335 roku. Proces zdobienia
budowli freskami trwał jeszcze do roku 1350. Wokół kościoła wzniesiono refektarz
i cele dla mnichów oraz wysoki mur wokół całego kompleksu, z bramą i wieżą (nie przetrwała do czasów współczesnych).
Zmienne były losy kościoła
i klasztoru w kolejnych wiekach – plądrowanie, palenie i rujnowanie w czasie
wojen, odbudowy w czasie pokoju i okresy prosperity dzięki łaskawości
darczyńców i pracy kolejnych pokoleń mnichów. Po II wojnie światowej majątek
klasztorny został skonfiskowany przez komunistów a część budynków została zamieniona
w szkołę polityczną. Pod koniec XX wieku klasztor stał się ważnym ośrodkiem
duchowym dla prawosławnych chrześcijan z Kosowa – enklawą chrześcijaństwa w
zamieszkanym w dużej mierze przez kosowskich Albańczyków, muzułmanów. W czasie konfliktu w latach 1998–1999 (wojna w Kosowie) klasztor stał się
schronieniem dla uchodźców różnych grup etnicznych, chociaż był w tym czasie
kilkukrotnie atakowany. Po wycofaniu serbskiego wojska w czerwcu 1999 roku do
ochrony klasztoru przydzielono włoska jednostkę KFOR. Mimo tego, od 1999 roku odnotowano
sześć znaczących ataków na klasztor (głównie uderzenia granatami). Dlatego
kiedy zbliżam się do murów klasztoru (około dwóch kilometrów od przystanku autobusowego
w Dečani), już z daleka dostrzegam (jakieś 300 metrów przed wejściem) pierwszy
posterunek żołnierzy KFOR. Tutaj nikt mnie nie zatrzymuje, ale na posterunku wojskowym
tuż przed bramą muszę oddać paszport – w zamian dostaję bloczek/identyfikator).
I mogę się już w
pełni rozkoszować nie tylko widokiem skąpanej w słońcu bryły kościoła ale i „najpełniej
zachowanym przykładem średniowiecznego malarstwa nie tylko serbskiego, ale
także bizantyjskiego”. Zbiór fresków składa się z ponad tysiąca kompozycji
dotyczących niemal wszystkich głównych tematów z Nowego
Testamentu. Nie tylko zresztą z Nowego Testamentu. Uwagę zwraca postać
fundatora w zdobionych złotem szatach z modelem świątyni w dłoniach oraz drzewo
genealogiczne (w narteksie) dynastii Nemaniciów, z której wywodzili się Stefan
Urosz III Deczański oraz Stefan Uros Duszan IV.
Poszczególne
malowidła są różne stylistycznie, co świadczy, że były wykonywane przez różnych
twórców. Tylko jeden z nich podpisał się (chociaż tego podpisu nie znajduję) – jako
Sergiusz Grzeszny.
W 2004 roku klasztor
Visoki Dečani został wpisany na listę UNESCO wraz z trzema innymi zabytkami sakralnymi
tego okresu (monaster Gračanica, Cerkiew Bogurodzicy Ljeviškiej w
Prizrenie i monaster Peć).
Medieval Monuments in Kosovo Średniowieczne zabytki Kosowa
Cztery budowle tego miejsca odzwierciedlają szczyty
bizantyjsko-romańskiej kultury kościelnej, z jej odrębnym stylem malarstwa
ściennego, który rozwinął się na Bałkanach między XIII a XVII wiekiem. Klasztor
Dečani został zbudowany w połowie XIV wieku dla
serbskiego króla Stefana Dečańskiego i jest także jego mauzoleum. Klasztor
Patriarchatu Peć to zespół czterech kopułowych kościołów z serią malowideł
ściennych. XIII-wieczne freski kościoła Świętych Apostołów pomalowane są w
wyjątkowym, monumentalnym stylu. Freski z początku XIV wieku w kościele
Najświętszej Marii Panny z Ljevisy przedstawiają pojawienie się nowego, tzw.
stylu renesansu paleologicznego, łączącego wpływy wschodnio-prawosławnej
tradycji bizantyjskiej i zachodnio-romańskiej. Styl odegrał decydującą rolę w
późniejszej sztuce bałkańskiej.
Z prawej strony ikonostasu
znajduje się drewniany sarkofag Stefana Deczańskiego z 1340 roku. Jak
wspomniano wcześniej, król został zdetronizowany. Uwięziony na zamku Zveczan został
uduszony. Jednak jego ciało złożone w niedokończonym jeszcze kościele, zgodnie
z legendą, nie uległo rozkładowi i było
czczone jako relikwie „świętego króla”. I jako świętego czci Stefana
Deczańskiego serbska cerkiew prawosławna (jego święto
przypada 24 listopada) a zarówno chrześcijanie jak i
muzułmanie wierzą, że jest szczególnie pomocny w uzdrawianiu. Tradycją jest
przechodzenie na klęczkach pod sarkofagiem.
[teoretycznie w świątyni nie można robić zdjęć, ale dostałam pozwolenie od pana pilnującego (oczywiście bez światła) - być może dlatego, że w tym samym czasie odbywała się sesja fotograficzna do jakiegoś wydawnictwa]
Super wyprawa a jaki dokładny opis.Dziękuję:)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo - za odwiedzenie mojej strony i tak pozytywny odbiór tego wpisu! Zapraszam do kolejnych odwiedzin.
UsuńCiekawy opis. A co do paszportu to dziwne praktyki. Też miałabym opory i dobrze bym się zastanowiła czy oddać paszport, czy raczej zrezygnować ze zwiedzania.
OdpowiedzUsuńDziwne, ale wcześniej już o nich przeczytałam i byłam przygotowana (duchowo), że muszę oddać. Jak wspomniałam w przypisach, w Aleksandrii zrezygnowałam ze zwiedzania, właśnie dlatego, że ci, którzy żądali pozostawienia paszportu nie byli wiarygodni. Tutaj oddałam, bo to jednak wojsko, i okoliczności pozostawienia były zupełnie inne niż w Aleksandrii.
UsuńCiekawe czy zaakceptowaliby ksero. A nawet jeśli to też nie wiem czy byloby to bezpieczne.
UsuńW tym przypadku nie sądzę, żeby się zadowolili ksero. Ci w Aleksandrii ksero nie chcieli a widząc duże ryzyko, nie zdecydowałam się na zwiedzanie. Tutaj, biorąc pod uwagę, że było to wojsko, uznałam, że ryzyko utraty paszportu jest minimalne.
Usuń