Poprzedni post (https://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2023/11/nowy-sad-gdzie-prawa-miejskie-kupiono.html) nie wyczerpał tematu „co można zobaczyć i czego można się dowiedzieć w Nowym Sadzie”. W tym wpisie rodzaj fotorelacji z ulic miasta – bez wnikania w jego szczegółowy plan.
Na początku wypada
wymienić dwie instytucje, które (głównie, chociaż nie jedynie) przyczyniły się do
rozsławienia Nowego Sadu jako Serbskie Ateny. To Macierz Serbska i Serbski
Teatr Narodowy. Teraz tylko „wymienić” bo poświęcony im będzie oddzielny post.
Dom na rogu ulicy Grčkoskolskiej i Pašica zwany jest Kamienicą pod ikoną, ze względu
na malowidło na jej narożniku. To dom Marii Trandafil (1816–1883), filantropki.
Jej i jej męża fundusze pomogły w odbudowie miasta po bombardowaniach w 1848/49
roku. Większość swojego majątku przeznaczyła Maria w testamencie na cele
charytatywne, w tym na stypendia dla dzieci z biednych rodzin.
Niemal naprzeciwko
„Kamienicy pod ikoną” znajduje się budynek Platoneum, fundacja biskupa
Platona Atanackovicia, obecnie siedziba Serbskiej Akademii Nauk i Sztuki (Oddział
w Nowym Sadzie).
TRG Republike
to dawny targ rybny. Z czasem przekształcił się w klasyczny targ produktów
rolnych, ryb, mięsa. Teraz sprzedawane są tutaj głównie wyroby rzemieślnicze o
charakterze suwenirów (chociaż dzisiaj to chyba nie dzień targowy, bo jakoś
tego handlu nie widzę).
Pośrodku TRG
Republike stoi pomnik króla Piotr I Karadziordzievicia (1844–1921),
ostatniego króla Serbii (1903–1918), pierwszego władcy Królestwa Serbów, Chorwatów i
Słoweńców od 1918, nazywanego Królem I Wybawicielem (przeprowadził reformy
konstytucji, systemu edukacji, rolnictwa, wojska).
Ulica Dunavska,
łącząca ulice Zmaj Jovina z Dunajem to jedna z najstarszych ulic w Nowym Sadzie
i jedna z najstarszych ulic o ruchu pieszym – teraz ulica sklepów z pamiątkami,
kawiarń, ale i galerii artystycznych.
W narożnym budynku
przy ulicy Dunavskiej 1 mieści się Biblioteka
Miejska, kontynuująca tradycje Czytelni Serbskiej. Budynek został wzniesiony pod koniec XVIII lub
na początku XIX wieku a pierwsza o nim wzmianka w źródłach historycznych
pojawia się w 1853 roku, w związku z przeprowadzonym wtedy remontem. W 1870
roku w budynku tym Jovan Subotić (1817–1886), prawnik, polityk i pisarz, założył
drukarnię i w latach 1870–1872 wydawał (był również redaktorem) polityczną gazetę
„Narod”. Po 1870 roku budynek kupił drukarz, księgarz i wydawca Arsa Pajević z
żoną Anką i przekazał go Gminie Cerkiewnej (nie później niż w 1885 roku). Ten właśnie
rok – 1885 – podawany jest jako początkowy rok funkcjonowania w tym budynku
Czytelni Serbskiej założonej w 1845 roku. W 1958 roku Czytelnię przejęła Biblioteka
Miejska (utworzona właśnie z kilku innych instytucji o podobnej działalności).
Celowe wydaje
się wspomnieć w tym miejscu, że Czytelnia Serbska była nie tylko jednym z
centrów życia kulturalnego, nie tylko ośrodkiem „przebudzenia świadomości narodowej”,
ale też przyczyniła się do założenia innych instytucji kulturalnych, że wspomnieć
wymieniony już Serbski Teatr Narodowy. I niewątpliwie jej działalność nie pozostała
bez wpływu na nazwanie Nowego Sadu Serbskimi Atenami.
Na rogu ulic
Zmaj Jovina i Dunavskiej, naprzeciwko Biblioteki Miejskiej, znajduje się najstarszy
dom w Nowym Sadzie – Dom pod Białym Lwem, z 1720 roku. Jako jeden z nielicznych
budynków przetrwał bombardowania 1849 roku – do niedawna można było zobaczyć
kulę tkwiącą w murze, teraz już pokrytą tynkiem. Z zachowanych dokumentów wynika,
że pierwszym właścicielem tego domu był Stojan Maslak, znany wówczas producent
mydła. Jako pierwszy właściciel parterowego domu w Nowym Sadzie, nadał temu
domowi nazwę, która przetrwała do dzisiaj, chociaż nie wiadomo dlaczego właśnie
taką. Na uwagę zasługuje kamienna brama wychodząca na ulicę Zmaj Jovina.
Muzeum
Wojwodiny (również przy ulicy Dunavskiej) zostało założone w 1847 roku pod
auspicjami Macierzy Serbskiej. Po reorganizacjach, łączeniach z innymi muzeami,
zmianach nazwy i siedziby, przy stałym powiększaniu zbiorów, w 1974 roku Muzeum
Wojwodiny przeniosło się do gmachu z 1896 roku według projektu
budapeszteńskiego architekta Gyuli Wagnera, wzniesionego jako budynek sądu.
Park Dunawski
– jeden z najpiękniejszych parków w Nowym Sadzie: jeziorka, alejki, altanki, fontanny i pomniki.
Ja zwróciłam uwagę na monument serbskiego pisarza, dramaturga i artysty malarza,
Georgije’a „Đura” Jakšića (1832 – 1878). Pomnik autorstwa Jovana Soldatocića postawiono
w 1982 roku.
Nowy Sad był i
jest miastem wieloetnicznym i, co z tym często związane, wielowyznaniowym.
Dlatego obok wymienionych w poprzednim poście świątyń (katolicki
kościół Najświętszej Marii Panny, prawosławny sobór św. Jerzego, cerkiew
św. Mikołaja), wypada wspomnieć jeszcze o kilku przybytkach innych wyznań.
Nieco poza centrum (Jevrejska ulica) znajduje się jedna z czterech istniejących w Serbii synagog. Właściwie to cały kompleks zbudowany dla gminy i szkoły żydowskiej w latach 1906–1909 w stylu Art Nouveau przez budapeszteńskiego architekta Lipota Baumhorna. Dzisiaj w budynku szkoły mieści się szkoła baletowa, synagoga pełni rolę sali koncertowej. Jej boczne elewacje poddawane są właśnie remontowi.
W centrum miasta
(na północ do teatru) znajdują się Cerkiew Zaśnięcia Najświętszej Marii
Panny (Uspenska crkva/Dormition), zbudowana w latach 1765–1774. Wnętrza kościoła,
z ikonostasem będącym jednym z
najlepszych przykładów sztuki baroku w Serbii, nie zobaczę. Jest co prawda dzień powszedni,
ale też święto (nie udaje mi się dociec jakie) i kościół wypełniają tłumy. Nie
będę przeszkadzać.
Słoweński Kościół Ewangelicki Wyznania Augsburskiego w
Serbii (słowacki: Slovenská evanjelická augsburského vyznania cirkev v Srbsku,
w skrócie SEAVC) to kościół luterański w Serbii.
Kościół Chrześcijański
Reformowany (Reformatska Hrišćanskva Crkva). Gmina kościelna Kościoła
Chrześcijańskiego Reformowanego w Nowym Sadzie została założona w 1808 roku, a
pierwszymi wyznawcami byli Węgrzy, głównie z Erdelj. Obecnie w Nowym Sadzie znajdują
się dwie świątynie Wspólnoty Chrześcijan Reformowanych – na zdjęciu świątynia z
1865 roku zbudowana na miejscu poprzedniej zburzonej w 1849 roku (ulica
Šafarikova, w pobliżu synagogi).
Pałac Banovina
– modernistyczny kompleks (1935–1949) będący siedzibą zarówno rządu jak i Zgromadzenia
Wojwodiny. Projekt Dradiše’a Brašovana (1887–1965). Ze względu na swój kształt nazywany jest
Białym Krążownikiem.
Przejrzałam wszystkie wpisy dotyczące ostatniej podróży po Bałkanach. Dużo fajnych miejsc zwiedziłaś. Niektóre z nich widziałam osobiście, niektóre wiem, że są, ale o części w ogóle nie słyszałam. Bałkany są jeszcze takie nie "wygładzone" i chyba to jest fajne. Tą atrakcyjność uzupełniają zbytki i muzea.
OdpowiedzUsuńCzy możesz się podzielić jak zaplanowałaś tak długi pobyt. Czy to był plan przygotowany dzień po dniu jeszcze w Polsce, np. noclegi? Transport między miastami - wiedziałaś skąd, dokąd i o której? Serdecznie pozdrawiam
Cieszę się, że mogę się podzielić doświadczeniami z podróży – tym co piszę w postach i tym co odpowiadam na pytania.
UsuńW przypadku każdej dłuższej podróży przygotowuję sobie harmonogram „ramowy”. Rzeczywiście jest rozpisany „dzień po dniu” ale jest i rubryka „opcjonalnie”. W niej znajdują się miasta/miejsca, które niekoniecznie muszę zobaczyć/zwiedzić, ale daje mi to ogólne zorientowanie, co mogę zobaczyć, jeżeli to co zaplanowałam okaże się niemożliwe do zrealizowania (jak przed laty stanowisko archeologiczne San Agustin w Kolumbii, gdzie nie mogłam dojechać z powodu blokowania dróg przez plantatorów kawy). Trudno jest zaplanować wszystko dokładnie, bo niestety nie wszystko, przede wszystkim nie wszystkie połączenia bus/kolej można znaleźć w sieci. Albo można, ale niekoniecznie jest to zgodne z rzeczywistością. I dlatego – odpowiadając na ostatnie pytanie – nie wszystko „skąd, dokąd i o której” mogłam dowiedzieć się wcześniej – musiałam to każdorazowo weryfikować na miejscu. Zresztą czasem i tak zdarzały się niespodzianki, bo w Sarajewie dojechałam do zupełnie innego dworca, niż myślałam, że dojadę. Ahoj, przygodo!
Dlatego każda taka podróż jest w jakimś stopniu improwizacją.
Wyjeżdżając z Polski miałam zarezerwowane tylko trzy noclegi w Belgradzie. Nie wiedziałam czy te trzy dni wystarczy mi na Belgrad i jednodniowy wypad do Nowego Sadu, czy może będę musiała przedłużyć pobyt o jeszcze jedną noc. Okazało się, że potrzebuję jeszcze tylko pół dnia w Belgradzie (na lewą stronę Sawy – Pałac Serbii, Muzeum Sztuki Współczesnej). Tylko, że nie było popołudniowego połączenia do Wyszegradu, który miał być następnym „postojem noclegowym”. Był natomiast autobus o 13:00 do Banja Luki (którą miałam w rubryce „opcja”), zatem zdecydowałam się jechać dalej przez Banja Lukę, która zresztą okazała się bardzo ciekawym miasteczkiem. A do Wyszegradu „wypadłam” na jeden dzień z Sarajewa.
Inny przykład, że nie zawsze można wszystko dokładnie zaplanować. Pierwotnie miałam zamiar zatrzymać się na nocleg w Kotorze. Okazało się jednak, że w tym czasie nie mogłam znaleźć żadnego hotelu/hostelu o racjonalnej cenie. Dlatego zarezerwowałam sobie noclegi w Podgoricy, ale bilet autobusowy kupiłam tylko do Kotoru z myślą, że jeżeli jest przechowywania bagażu (lub hotel w pobliżu dworca autobusowego, bo tak też zdarzało mi się „przechowywać” bagaż) to zwiedzę Kotor „po drodze” a jeżeli nie będzie możliwości zostawienia bagażu, to pojadę dalej do Podgoricy, a na drugi lub kolejny dzień wrócę aby Kotor zwiedzić (bo wiedziałam, że warto – również z Twojego bloga). Okazało się, że przechowywania bagażu jest na dworcu, zatem pierwszy scenariusz dał się zrealizować.
W ogóle nie wyobrażam sobie, żeby na tak dość długi okres zarezerwować wszystkie noclegi, bo przecież może mi się gdzieś tak spodobać, że będę chciała sobie pobyć trochę dłużej (i tak np. w Sofii przedłużyłam sobie pobyt o cztery dni, w Skopje o dwa), a rezerwacja by mnie ograniczała.
Mam nadzieję, że w jakimś stopniu odpowiedziałam na Twoje pytania – gdyby coś jeszcze to pisz, dzwoń. Pozdrawiam
Bardzo Ci dziękuję za wyczerpująca odpowiedź. Zapytałam, bo nigdy nie wyjeżdżałam na tak długo. A chodzi mi po głowie tak powędrować kilka tygodni. Może kiedyś.
OdpowiedzUsuńA co do planowania, to nawet na krótszy wyjazd nie zawsze da się ułożyć cały plan i trzeba modyfikować w drodze. Dlatego byłam ciekawa jak ogarniasz kilka tygodni.
To jak mogę to jeszcze zapytam o nowe technologie które wymuszają korzystanie z telefonu tzn. zakupy biletów, meldunki w hotelach, odprawy, komunikatory itd. czyli tu sobie zeskanuj, tam ściągnij, tu kod QR, tam apka. W tym roku byłam ze znajomą na południu Hiszpanii. W miastach w wielu restauracjach wogóle nie było menu drukowanego, nawet jednego egzemplarza. Aby zapoznać się z menu należało zeskanować kod QR - z takich wychodziłysmy. Poza tym podróżując wyłączam internet na telefonie, nawet w Polsce. Nie chcę aby każde brzdęknięcie przeszkadzało mi w zwiedzaniu. Włączam na chwilę rano lub wieczorem. Później okazuje się, że mam wiadomości z zarezerwowanych miejsc noclegowych na Messengerze lub WhatsAppie. Zresztą podobnych zmagań się z technologią można by mnożyć bez końca.
Podróżuję tylko ze smartfonem i korzystam tylko z wi-fi tam gdzie mam nocleg. Nigdy nie kupowałam karty miejscowej – wi-fi rano i wieczorem wystarczało mi na kontakty ze światem i dokonanie rezerwacji na najbliższe etapy podróży. W ciągu dnia aplikacja MAPS.ME, która działa bez dostępu do Internetu, zaspokaja moje wszystkie potrzeby wynikające z poruszania się po obcym terenie i nie szukać czegokolwiek w sieci.
UsuńCo do aplikacji, to względem noclegów korzystam z tych sprawdzonych od lat. Aplikacje komunikacyjne, o ile takie są, ściągam sobie w kraju przygotowując podróż (ze świadomością, że i tak nie zawsze będą pomocne).
Oczywiście przy rezerwacji noclegów zwracam uwagę, żeby wi-fi było bezpłatne, i żeby w ogóle było. O ile w hotelach/hostelach/pensjonatach w zasadzie nie ma z tym problemu, to już raczej standard, to zdarzyło mi się, że w przypadku szukania noclegów w ramach Airbnb widziałam, że dostępu do wi-fi nie było lub było dodatkowo płatne – takie miejsca przestawały być przedmiotem mojego zainteresowania. Kilka razy zdarzyło mi się, że wi-fi było tylko w miejscach wspólnych, ale jeżeli hostel miał inne atuty (dobre położenie, dobra cena, mój krótki tam postój), brałam taki nocleg.
Jeżeli chodzi o kontakty z miejscami noclegowymi, w których nie ma recepcji i których właściciele/obsługa chcą się kontaktować wykorzystując komunikatory (np. wysyłając kody umożliwiające zakwaterowanie się), to zaraz po dokonaniu rezerwacji informuję ich, że w czasie podróży nie mam dostępu do Internetu i proszę o kontakt SMS-owy, a jeżeli chcą mailem lub WhatsAppem, to dzień wcześniej. I „póki co” to działało.
Kody QR generalnie olewam. Nie po to jadę gdzieś tam, żeby ślęczeć z nosem w smartfonie (np. w muzeum – jeżeli jakieś zwiedzam, to takie, które chciałam wcześniej oglądnąć i o którym wiem co chcę i co mogę zobaczyć).
Mam nadzieje, że te moje doświadczenia będą pomocne. Może do zaplanowania dłuższej podróży.
Pozdrawiam
Wielkie dzięki za wyjaśnienia. Co do noclegów na kody, jakoś nie pomyślałam wcześniej aby poinformować właściciela, że tyko przez SMS lub innym komunikatorem ale dzień wcześniej. Muszę to wypraktykować.
OdpowiedzUsuńMaps.me też używam i sprawdza się dobrze.
Dziękuję i pozdrawiam