środa, 10 kwietnia 2019

„Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”. Punta del Este, Urugwaj




Punta del Este znajduje się w odległości 115 kilometrów na wschód od Montevideo. Urugwajczycy uważają, że Punta del Este przypomina Miami, Cannes, bywa też nazywane „Saint-Tropez Ameryki Południowej”. Jako podróżnik tzw. budżetowy, raczej nie znalazłbym w nim hotelu, w którym mogłabym się zatrzymać.

Podobnie jak większość przybywających tutaj, niezależnie od tego, czy na tydzień, czy jak ja na jeden dzień, najpierw idę na plażę La Brava, chociaż nie przyciągnęły mnie tutaj jej zalety jako miejsca do opalania. Powodem są wystające z piasku palce, czyli słynna rzeźba Los Dedos – „Palce” (czasem nazywana też „Ręka”, a niekiedy „Pomnik tonącego człowieka”).


Historia tego pomnika to fantastyczna ilustracja przysłowia „gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta”. W tym przypadku bijących się było ośmiu. Razem z młodym rzeźbiarzem chilijskim Mario Irarrázabalem brali udział w 1982 roku w I Międzynarodowym Spotkaniu Rzeźbiarzy. Na placu, na którym miały stanąć ich rzeźby, zbyt wiele miejsca nie było, i najmłodszy artysta został przez kolegów wykolegowany. Postanowił zatem umieścić swoją rzeźbę na plaży. Co więcej, to miejsce zainspirowało go do stworzenia właśnie takiej pracy – miała być ostrzeżeniem dla kąpiących się w morzu, surferów i windsurferów. Dzisiaj o pracach tamtych artystów nikt już nie pamięta, a dzieło Irarrázabala stało się ikoną Punta del Este. Jego twórcy przyniosła sławę i dalsze zlecenia. Podobne rzeźby jego autorstwa stanęły w Madrycie, Wenecji i na pustyni Atakama w Chile. Do Wenecji i Madrytu na razie się nie wybieram, ale na pustyni Atakama będę…

Tymczasem obchodzę ze wszystkich stron sterczące z piasku palce, tyle że zrobienie zdjęcia rzeźby bez kogoś pozującego do fotografii pt.: „my tam byli”, nie jest możliwe.

 
 













Czas zobaczyć w Punta del Este coś jeszcze, zobaczyć co było tutaj, zanim rzeźba stała się najsławniejszym obiektem tej miejscowości. Półwysep nie jest duży, z łatwością obchodzę go promenadą prowadzącą wzdłuż brzegu. Trochę czasu poświęcam rzeźbom współczesnym w galerii sztuki z eksponatami ze śrub, nakrętek i łańcuchów, które już do niczego innego się nie nadają. Chwilę odpoczywam w gloriecie z widokiem na port, kolejną spędzam patrząc jak rybacy przygotowują do sprzedaży ryby z porannego połowu. Prawdę powiedziawszy nie na rybaków patrzę tylko na foki i ptactwo wszelkie czekające na resztki z pańskiego stołu.




Na najdalej wysuniętym w morze punkcie półwyspu zaaranżowano miejsce pamięci narodowej – kotwica statku Boque Ajax ma przypominać o stoczonej w 1939 roku tzw. bitwie o Rio Plata. Nakręcono o niej w 1956 roku film – polski tytuł „Bitwa o ujście rzek”.  To właśnie tutaj, u stóp wysokiego brzegu na którym stoję, zaczyna się umowna granica między estuarium rzeki La Plata i Oceanem Atlantyckim.



Najstarszym zabytkiem na półwyspie jest latarnia morska o wysokości 45 metrów, która wskazuje statkom drogę od 1860 roku. Kryształowe pryzmaty wykorzystane w systemie oświetleniowym bazującym jednak na elektryczności zostały przywiezione z Francji.


Tuż obok latarni znajduje się kościół katolicki pod wezwaniem Matki Boskiej Gromnicznej. Nie bez powodu takie wezwanie. To właśnie 2 lutego, w święto MB Gromnicznej, Juan Díaz de Solís objął panowanie nad tymi ziemiami w imieniu Korony Hiszpańskiej. Obecna budowla została poświęcona w 1948, wtedy też została erygowana oddzielna parafia. Dziwnym zbiegiem okoliczności kościół jest otwarty. No… raczej nie jest to zbieg okoliczności, przecież dzisiaj jest właśnie 2 lutego. W kościele trwają przygotowania do nabożeństwa odpustowego.

Aneks
Do pomnika dłoni na pustyni Atakama nie udało mi się jednak dojechać, musiałam zadowolić się zdjęciem repliki pomnika Mario Irarrázabala w informacji turystycznej w Antofagaście.


































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz