Spośród zabytków
Szkodry najznamienitszymi są twierdza Rozafa oraz Ołowiany Meczet.
Na wzgórzu o wysokości 135 metrów, na południowych peryferia miasta, archeolodzy znaleźli ślady pierwszych murów obronnych z IV wieku p.n.e., układanych przez ówczesnych mieszkańców z bloków skalnych, bez żadnej zaprawy. W 168 roku p.n.e. miasto zostało kolonią rzymską, a potem to już „normalnie” – Słowianie, Bizancjum, Serbowie, Wenecjanie, Osmanie, Skanderbeg i znów Osmanie… i na pewno nie są to wszyscy rezydujący tutaj przez wieki.
Na wzgórzu o wysokości 135 metrów, na południowych peryferia miasta, archeolodzy znaleźli ślady pierwszych murów obronnych z IV wieku p.n.e., układanych przez ówczesnych mieszkańców z bloków skalnych, bez żadnej zaprawy. W 168 roku p.n.e. miasto zostało kolonią rzymską, a potem to już „normalnie” – Słowianie, Bizancjum, Serbowie, Wenecjanie, Osmanie, Skanderbeg i znów Osmanie… i na pewno nie są to wszyscy rezydujący tutaj przez wieki.
Twierdzy
poświeciłam oddzielny wpis: http://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2019/04/na-imie-miaa-rozafa-szkodra-albania.html,
teraz słów kilka na temat meczetu, który znajduje się tuż obok twierdzy.
W najbliższym
otoczeniu wzgórza, od wschodniej strony, dobrze jest widoczny
z zamkowego wzgórza Ołowiany Meczet. Zachodzę do niego, gdy już zaglądnęłam do wszystkich możliwych
zakamarków ruin twierdzy. Został wybudowany w latach 1773–1774, a jego 14 małych
kopuł, jedna duża i dwie nad bocznym portykiem zostały pokryte ołowiem – stąd
nazwa. Wielokrotnie niszczony, odbudowywany, jeszcze nie podniósł się ze
zniszczenia, jakiego doznał w latach ateizacji kraju, chociaż jako uznany
zabytek uniknął zrównania z ziemią, a jedynie został przekształcony na magazyn.
Zbliżając się do niego, jestem przekonana, że będę oglądała tylko mury,
tymczasem sala modlitewna jest przystosowana do pełnienia kultu. Wnętrze jest
odmalowane, na podłodze położono dywany.
Oglądałam go tylko ze wzgórza twierdzy, bo zwraca swym ciekawym wyglądem uwagę nawet z daleka. Dzięki zatem za zaprezentowanie jego wnętrza:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogłam to wnętrze pokazać (że było otwarte).
UsuńDzięki! Jeszcze raz potwierdza się stwierdzenie: "podróżnik ogląda to co chce, turysta -to co mu pokażą". Byłam w Albanii, widziałam okruchy.....
OdpowiedzUsuńDlatego podróżuję a nie uprawiam turystyki. Dziękuję! A co do okruchów, to może jeszcze kiedyś będzie okazja do Albanii zaglądnąć - na własną rękę. Namawiam i pozdrawiam!
Usuń