wtorek, 25 lutego 2020

Karnawał! A że nie w Rio… – Dominikana


W Brazylii byłam ale nie w czasie karnawału. W okresie karnawału zdarzyło mi się być na Dominikanie, gdzie tradycją są pochody karnawałowe w każdą niedzielę, lutową a nawet styczniową, poprzedzającą Wielki Post. Uczestniczyłam w jednym z takich pochodów, w Puerto Plata. 

Kiedy spaceruję promenadą prowadzącą wzdłuż brzegu morza, widzę, że na wyłączonej z ruchu ulicy zaczyna się coś dziać. Bo to przecież luty, a przecież w lutowe niedziele to oni świętują karnawał. Rozpoczęły się przygotowania do barwnego pochodu. Kolorowo ubrani uczestnicy parady chętnie pozują do zdjęć. Karykatury postaci historycznych, laureatki konkursów piękności, diabły i anioły. Szczególnie dużo osób przybrało kolorowe maski z rogami, prawie każdy uczestnik pochodu ma w ręce świński pęcherz wypełniony wodą i okłada nim, a przynajmniej się stara, przechodzących bliźnich. Bez obaw, te używane współcześnie to imitacja zrobiona z materiału wypchanego jakimś lekkim tworzywem – supermarkety mają w sprzedaży szeroki asortyment tego niezbędnego w karnawale rekwizytu.



Zaczyna się parada. Kolejni uczestnicy wchodzą na przygotowane wcześniej estrady, są przedstawiani przez konferansjera, niektórzy prezentują swoje umiejętności, niektórzy tylko przechodzą przez scenę, tańcząc. Potem następna trybuna – już z inną, ale nie mniej głośną muzyką. Zabawa rozkręca się na całego. Ale i zbliża się wieczór. Gdzieś w uszach dźwięczą mi słowa paru osób, które dowiedziawszy się, gdzie jadę, ostrzegali mnie, że to najbardziej niebezpieczne miasto na Dominikanie. To może by zacząć wracać do hotelu? Zresztą jestem już trochę zmęczona. Nie tak w ogóle, ale kakofonią dźwięków – estrady wybudowano dość blisko siebie i dźwięki muzyki nakładają się na siebie. Cóż, co kto lubi.















[...]
La Vega to jedno z najstarszych miast Dominikany. I trudno się dziwić, już pierwsi konkwistadorzy osiedlili się tutaj, gdyż zgodnie z opowieściami Tainów w okolicy miały być pokłady złota. Złota nie było, a jeżeli było, to w niewielkich ilościach, za to były żyzne gleby, co sprzyjało rozwojowi osady, a hiszpański wyraz la vega – żyzna dolina – stał się nazwą miasta. Jak wiele innych, ta pierwsza osada została zniszczona przez trzęsienie ziemi w XVII wieku. Jej pozostałości noszą dzisiaj nazwę La Vega Vieja (Stara Vega) i znajdują się około 10 kilometrów od dzisiejszej La Concepcion de la Vega, w odróżnieniu od nazwy prowincji La Vega, której stolicą miasto pozostaje. 
[...]
A po drodze mam jeszcze imponujący Pałac Sprawiedliwości z początków XX wieku, mniej okazały Pałac Biskupi, zupełnie współczesny sporych rozmiarów budynek szkoły imienia Niepokalanego Poczęcia Matki Boskiej i mnóstwo ładniejszych lub brzydszych budynków i budowli. Chociaż ocena tego, czy są ładne, czy brzydkie, jest nieco utrudniona, gdyż prawie całe miasto jest „obstawione” trybunami, bardzo rozbudowanymi na kształt ogrodowych pergoli, kryjącymi nie tylko siedzenia dla widzów, ale całe fragmenty ulic. Nawet gdybym bardzo chciała, nie mogę zapomnieć, że jutro jest ostatnia sobota karnawału, kulminacyjny moment tańców, hulanek, swawoli… I tego, że karnawał w La Vega cieszy się opinią najlepszego spośród karnawałów we wszystkich miastach Dominikany. Złośliwi wręcz twierdzą, że karnawał jest jedynym powodem istnienia La Vega.  


Różne są teorie dotyczące genezy dominikańskiego karnawału. Jedni mówią, że wszystko zaczęło się w lutym 1520 roku w miejscu, gdzie dzisiaj są ruiny Starej Vegi, z okazji wizyty ojca Bartolomé de las Casas (tego samego, którego pomnik stoi przed Muzeum Człowieka Dominikany w Santo Domingo). Są zapiski, że mieszkańcy miasta przebrani za Maurów i chrześcijan urządzali na ulicach i placach zabawy i że były to pierwsze na wyspie i w całej Ameryce uliczne fiesty dające początek paradom odbywającym się współcześnie.
Inni kojarzą tradycje karnawałów z wydarzeniami historycznymi – powodem ulicznych zabaw miało być uzyskanie niepodległości w 1844 roku i pełnej suwerenności w roku 1865.

Jakkolwiek by było, La Vega jest przygotowana do karnawałowych pokazów i tańców. W kulminacyjnym punkcie zabawy na deskach estrad, na ulicach pojawią się diablos cojuelos (kulawe diabły) w jaskrawych strojach i maskach z wyszczerzonymi zębami, zakręconymi rogami, wyłupiastymi oczami. Jak to diabły. Będą ścigać ludzi na ulicach i okładać ich świńskimi pęcherzami z wodą. 

Więcej zdjęć:  


Trybuny i paradne bramy przygotowane - na dzień przed paradą

Diablos cojuelos - mural w Salcedo

4 komentarze:

  1. Bardzo dobre fotki, chętnie bym się tam wybrał ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emerytka w podróży12 lutego 2016 13:15

      Cieszę się, że się podobają. A wybrać się warto...

      Usuń
  2. W jakich godzinach rozpoczynały się parady?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. emerytkawpodrozy11 lutego 2017 15:53

      Właściwie to trudno mi powiedzieć, bo jak tak sobie chodzę po tych różnych miastach, to nie patrzę na zegarek. Jeżeli chodzi o Puerto Plata, o którym jest ten wpis, to widzę, że zdjęcia z przygotowań do parady robiłam między 16:00 a 16:45. W czasie samej parady już zdjęć nie robiłam – bo to tłok i gwar, i trzeba się pilnować. Tak, że myślę, że zaczęła się o 17:00.
      W Vega i Santiago de los Caballeros widziałam tylko przygotowania w sensie oprawy scenograficznej, ale myślę, że też zaczynały się wieczorem (bo to pewnie i fajerwerki, i potem całonocne bale).

      Usuń