Potrzeba
zaledwie kilkudziesięciu metrów (od fragmentu murów obronnych we wschodniej części
Seulu), żebym z czasów średnich przeniosła się do współczesności. Dongdaemun
Design Plaza, czyli DDP, to najnowszy punkt orientacyjny na mapie Seulu,
częściej nazywany centrum designu, a bardziej swojsko – centrum projektowania.
DDP to „nowy
świat łączący historię i kulturę”. „Historia” to odniesienie do znajdującego
się kiedyś w tym miejscu stadionu sportowego, z którego nawet ślad nie pozostał.
Chociaż nie, jednak coś pozostało, skoro przewidziano muzeum nieistniejącego
stadionu – na razie zamknięte – i fragmentów fortyfikacji, które odrestaurowano
i wkomponowano w cały kompleks. „Kultura” to przyszłość. A na razie najlepiej
ma się mall (centrum handlowe) na
skraju całego kompleksu.
Mam wrażenie, że
w tym momencie sami organizatorzy nie bardzo mają ostateczną wizję tego, co się
tutaj będzie działo. A przynajmniej nie wiedzą tego pracownicy centrum
informacji, które uruchomiono w brzuchu delfina. „W brzuchu delfina”, bo
kształt budowli został zainspirowany kształtem ciała delfina. Chociaż inni
mówią o inspiracji wielorybem, falą oceanu, a jeszcze inni znajdują
podobieństwo do wzgórza. Skojarzenia odległe, ale jakiekolwiek by było źródło
inspiracji, obiekt jest imponujący.
Nie znajduję kątów prostych, nie znajduję
linii równoległych – chociaż zdecydowanie nie chodzi tu o architekturę w stylu
Gaudiego! Kształt obiektu jest obły, wydłużony i lekko zygzakowaty. Zdjęcia
całego „cielska” nie zaprezentuję – w obiektywie mieszczą się zaledwie
fragmenty nieoddające w najmniejszym stopniu tego, co oglądam. Cała zewnętrzna
powierzchnia pokryta jest 45 133 aluminiowymi panelami, z których każdy
podobno ma nieco inny kształt. Jest to prawdopodobne, jakoś przecież trzeba
było tę „obłość” uzyskać.
Idę sterylnie
białym, szerokim i wysokim korytarzem i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że
przejście nim ma wzbudzić poczucie wędrowania we wnętrzu gigantycznego ssaka.
Korytarz prowadzi mnie do jedynej chyba na razie czynnej muzealnej sali, na
czasową wystawę malarstwa współczesnego zatytułowaną „Jutro”, ale cena biletu
(około sześćdziesięciu złotych!) nie zachęca do jej zwiedzenia. Niemniej wizyty
w DDP nie żałuję, wręcz przeciwnie, widziałabym ją jako must see pobytu w Seulu.
Na grzbiecie (czyli na dachu) "delfina" |
Wygląda kosmicznie :)
OdpowiedzUsuńOj, tak! Szkoda tylko, że nie mogłam zrobić zdjęcia tak, aby pokazać ten obiekt w całej okazałości…
UsuńPrzyznam, że nie widziałam tego budynku. Miałam tylko kilka dni na zwiedzanie Seulu i nie wiedziałam że taka budowla tam istnieje. Szkoda bo wygląda niesamowicie! Może jeszcze kiedyś będzie okazja wrócić do Seulu :)
OdpowiedzUsuń