sobota, 10 marca 2018

Czas na plażę. Bali, Indonezja


Jestem na Bali. Czas zobaczyć, jak wyglądają osławione plaże balijskich kurortów. Jadę do Sanur, bo to bliżej niż Kuta czy Nusa Dua, a poza tym tutaj, tuż przy plaży, znajduje się dom belgijskiego malarza Le Mayeura (1880-1958), obecnie muzeum, które chcę zwiedzić


Le Mayeur przybył na Bali w 1932 roku i tutaj już pozostał, zafascynowany balijską kulturą i stylem życia, rytuałami religijnymi i lokalnymi tańcami. Był pod wrażeniem światła, koloru i przyrody. Inspiracji nie brakowało. Jego modelką została 15-letnia tancerka balijskiego tańca legong, Ni Pollok. Trzy lata później stała się żoną artysty. Modelką pozostała przez całe życie. We wnętrzach utrzymanego w balijskim stylu domu wisi wiele jej portretów namalowanych przez belgijskiego męża.

 


























Wracam na plażę. Plaża jak plaża. Prawdę powiedziawszy, widziałam piękniejsze. Wąska, niezbyt czysta. Wzdłuż niej, jak zwykle w takich miejscach, ustawiły się szeregiem hotele. Mniej i bardziej luksusowe, z hotelem Bali Hyatt na czele. O jego pięknych ogrodach, po których można być dwa razy w tygodniu oprowadzonym przez przewodnika, krążą legendy. Tylko po co umawiać się z przewodnikiem, skoro ogrody są zupełnie dobrze widoczne z plaży. Ogrodzenie to tylko niewysoki kwiatowy lub krzewny żywopłot.














Wydawać by się mogło, że już nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć, a jednak…                                  
Pewien odcinek plaży opatrzony jest tablicami: „Strefa wolna od insektów” i „Koniec strefy wolnej od insektów”. Konia z rzędem, kto mi powie, jak nauczyć, może raczej przymusić, insekty, żeby nie lazły, nie skakały, nie pełzały po tej oznaczonej strefie!
Urozmaiceniem takiego spaceru wzdłuż plaży są balijskie świątynie kryjące się między hotelami, dodatkowo atrakcyjne ze względu na budulec. Mury, ogrodzenia, portale bram, figury wykonano z korala z pobliskiej rafy koralowej. Chcę wierzyć, że z wyrzucanego przez morze, a nie z pozyskiwanego poprzez niszczenie rafy.
 















A kiedy już urlopowicze z pakietem „all inclusive” czy nawet „total all inclusive” poczują się umęczeni permanentnym odpoczywaniem na plaży, nad hotelowym basenem czy na hotelowym balkonie lub znudzą im się drinki z parasolkami, mogą się pomęczyć na głównej ulicy Sanur.
Tutaj, obok tradycyjnych sklepów z souvenirami, mogą poobcować ze sztuką – niekoniecznie lokalną. Bo co drugi sklep to galeria sztuki i w wielu z nich obok tradycyjnej sztuki balijskiej można spotkać rzeczywiście dobre współczesne malarstwo. Bardzo miło wspominam wizytę w jednym z malarskich atelier prowadzonym wspólnie przez ojca i syna. Roesli Hakim, ojciec, rocznik 1936, przedstawiciel tradycyjnej szkoły malarstwa, jest nieobecny. Teguh Ritma Iman, syn, rocznik 1970, bardzo interesująco opowiada o swojej drodze do wypracowania sobie własnego stylu i uwolnienia się od artystycznego wpływu ojca, którego sposób malowania przejął w naturalny sposób, obcując z nim na co dzień. Na zakończenie rozmowy wręcza mi folder z ich niedawnej wystawy zatytułowanej Dwa pokolenia:
– To nic, że nic nie kupujesz. Może gdy w swoim kraju powiesz komuś o nas, a ten ktoś będzie w Sanur, zainteresuje się kupnem naszych obrazów!

Jeszcze jedno ciekawe spotkanie ze sztuką czeka mnie w Muzeum Sidik Jari. Najpierw myślałam, że Sidik Jari to nazwisko artysty. Okazało się, że to nic innego jak „odcisk/ślad palca”. Bo pan artysta o nazwisku I Gusti Ngurah Gede Pemecutan przelewa swoje twórcze pomysły na płótno przy pomocy koniuszka palca. Tworzy poprzez maczanie palca w farbach o różnych kolorach i nakładanie w ten sposób kolorów na płótno. Taka zmodyfikowana, biorąc pod uwagę narzędzie malarskie, odmiana puentylizmu. A ponieważ wyobraźnia artysty wybiega poza malarstwo, w ogrodzie poustawiane są kamienne tablice z jego poezją.


Po sporej dawce sztuki i architektury czas na inne emocje. Czas na spotkanie z naturą. Jutro lecę na Flores. Lecę na Flores, żeby spotkać się ze smokami z Komodo.

O tym spotkaniu można przeczytać tutaj:































7 komentarzy:

  1. Kolejne fajne miejsce i opisane z humorem! Dzięki!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładne miejsce do zwiedzania a nie jest jakieś bardzo drogie,poza przelotem. Zdjęcia śliczne,architektura zupełnie inna niż codziennie widziana przez nas w Polsce. I chociaż dlatego warto tam pojechać i zwiedzić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam, czy po wizycie w muzeum Le Mayeur poleciłabyś odwiedzenia tego miejsca?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie tak - chyba, że komuś zupełnie obce są artystyczne tematy.

      Usuń
    2. Dziękuje za odpowiedź. A czy jeszcze coś poleciłaby Pani z artystycznych tematów na Bali? I czy zatrzmała się Pani tylko w Sanur podczas pobytu?

      Usuń
    3. W Sanur się nie zatrzymałam - podjechałam tam z Denpadaru. Z artystycznych klimatów polecam Ubud - linki do postów z Ubud znajdzie Pan pani w zakładce "indeks wpisów /Indonezja.

      Usuń
  4. Wspaniałe miejsce, piękne zdjęcia. Warto sie tam wybrać.

    OdpowiedzUsuń