sobota, 1 czerwca 2019

Między wizją a realem. Brasília. Część II



Trzy dni zwiedzam Brasílię. Od placu Trzech Władz po Katedrę Garnizonową, jeszcze dalej za Mauzoleum Kubitschka – to wzdłuż Eixo Monumental. Jadę też na drugą stronę sztucznego jeziora Paranoá, przechodzę pieszo most Kubitschka (dziewięćset metrów), odwiedzam kościół św. Jana Bosko oraz Świątynię Dobrej Woli oddalone od centrum.

Kościół św. Jana Bosko zasługuje na wzmiankę z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że Kubitschek bardzo często w swojej kampanii argumentował powstanie nowego miasta wizją św. Jana Bosko z 1883 roku. W tym śnie ks. Bosko widział narodzenie się nowej społeczności właśnie w Ameryce Południowej, między równoleżnikami, które określają szerokość geograficzną Brasilii. Dlatego św. Jan Bosko jest czasem nazywany założycielem Brasílii, ale jest też patronem miasta. A nowa społeczność liczy już 400 tysięcy mieszkańców w granicach miasta, a w całej metropolii, w odległości do czterdziestu kilometrów, ponad trzy miliony.















Po drugie kościół, projekt architekta Carlosa Alberta Navesa realizowany w latach 1963–1970, uważany jest za najpiękniejszą świątynię miasta. Kiedy zbliżam się do betonowego sześcianu o boku o długości 40 metrów, nic nie wskazuje na jakąś nadzwyczajną jego urodę. Za to gdy wejdzie się do wnętrza…















Brak słów. 80 kolumn dzieli boki bryły na wypełnione witrażami otwory. Nie są to witraże przedstawiające, ale geometryczne. Wykonane z płytek szklanych o różnych wymiarach w 12 odcieniach niebieskiego i kilku odcieniach fioletowego. I jeszcze te promienie słońca wpadające przez błękitne szkło!
Czy jestem na ziemi, czy może już w niebie?
           















Kończąc swój pobyt w stolicy Brasílii, nie mogę oprzeć się refleksji. Kiedy wcześniej czytałam coś o tym mieście, prawie zawsze pojawiała się informacja: brazylijska stolica nie jest przystosowane do zwiedzania na piechotę. Ale co to znaczy? Tego już żaden z autorów – który zapewne nigdy w Brasílii nie był – nie rozwijał. Dopiero kiedy przygotowałam się do tej podróży, znalazłam informację, że w mieście nie ma chodników! Równocześnie jednak odkryłam, że w brazylijskiej stolicy jest metro.

To jakże te rzesze urzędników przyjeżdżających metrem do pracy w swoich urzędach i ministerstwach docierają do swoich biurek?

Przyjechałam, zobaczyłam. W Brasílii SĄ CHODNIKI! I są alejki! Nawet na 250-metrowym pasie zieleni oddzielającym sześciopasmowe jezdnie po obu stronach sześciokilometrowej Eixo Monumental. Dlatego aby przejść z jednej strony „ulicy” na drugą, trzeba pokonać ponad trzysta metrów. Ten dystans się wydłuża na skrzyżowaniach, a właściwie rozjazdach. Jedynym zatem ograniczeniem są odległości. 

Nie mogę zatem nie zacytować fragmentu doskonałego folderu z informacji turystycznej: „Zwiedzaj Brasílię NA PIECHOTĘ, rowerem, łódką (to odniesienie do jeziora Paranoá). Tylko w ten sposób możesz kontemplować różne aspekty architektury miasta”.

Jeżeli komuś sprawia trudność pokonywanie większych dystansów, zawsze może skorzystać z podwózki jednym z autobusów, których setki kursują wzdłuż Eixo Monumental. Tyle że rozpoznanie systemu tej komunikacji w ciągu trzech dni nie było możliwe. Na piechotę było szybciej…

Brasília wzbudzała i nadal wzbudza liczne kontrowersje. Ja należę do tej grupy, która jest tym miastem zachwycona.

Album zdjęć z Brasílii:  https://photos.app.goo.gl/6FWe3BEVtTVEc8FYA
















































































4 komentarze:

  1. Niesamowite miasto, takie nowoczesne i futurystyczne. Chyba, aby wyrobić sobie o nim zdanie trzeba je odwiedzić! A kościół niesamowity - nie z tej ziemi. Piękne zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. I zachęcam, jeżeli to możliwe, do zaplanowania tam podróży – mimo, że nie jest to popularna destynacja.

      Usuń
  2. Niesamowicie niecodzienna architektura! Najbardziej podoba mi się ten niesamowity kościół w błękicie!

    OdpowiedzUsuń