wtorek, 11 października 2022

Śladami Pawła i Wirginii. Mauritius. Cz. I.


Dwadzieścia pięć milionów egzemplarzy powieści Paweł i Wirginia Bernardina de Saint-Pierre sprzedanych na całym świecie, w kilkunastu językach, sprawia, że nie sposób, będąc na Mauritiusie, nie natrafić na ślady jakie w kulturze wyspy odcisnął ten utwór. Sam autor pisze o tym we wstępie[1]
 
Utwór ten ukazał się w druku w roku 1786, a przyjęcie z jakim się spotkał od początku przeszło moje oczekiwanie. Powstały na jego tle nieprzeliczone romanse, idylle, kilka sztuk teatralnych. 
Wiele matek dało swym dzieciom imiona Pawła i Wirginii; 
słowem, sława tej sielanki rozeszła się po całej Europie…[2]
 
Mimo tak wielkiej popularności powieści za życia autora, pewnie bardzo zdziwiłby się Bernardin de Saint-Pierre, gdyby wiedział, że nawet w XX i XXI wieku, losy bohaterów opisane przez niego prawie trzy wieki wcześniej, nadal są źródłem inspiracji twórców, żeby wspomnieć chociażby francuski serial telewizyjny z 1974 roku (Paul et Virginie, reż.  Pierre Gaspard-Huit); komiks z 2015 roku (Sheanz Patel – pisarka i dziennikarka z Mauritiusa) czy nagrany przez Céline Dion utwór „Virginie… Roman d’Amour”:    https://youtu.be/vQASV1-gD_0
 

A wszystko zaczęło się w nocy z 17 na 18 sierpnia 1744 roku. Do brzegu Île-de France[3], po prawie pięciu miesiącach rejsu zbliżał się Saint-Géran, statek Francuskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej. Zbliżał się też huragan:
 
W istocie wszystko zwiastowało bliskie nadejście huraganu. 
Chmury jawiły się na zenicie, były w samym środku przeraźliwie czarne, miedziane zaś po brzegach. 
Powietrze rozbrzmiewało krzykami mew, fregat, latawców i mnóstwa ptaków morskich, które 
mimo ciemności ściągały ze wszystkich krańców widnokręgu szukać schronienia na wyspie.
 

Był to czwarty i ostatni rejs tego statku zwodowanego w 1736 roku w Lorient (Francja). Statek wiózł (m.in.) broń i wyposażenie dla młynów cukrowych pierwszej powstającej na wyspie cukrowni Villebague oraz naczynia liturgiczne i inne przedmioty kultu religijnego dla parafii św. Franciszka. Na pokładzie znajdowało się stu dwudziestu jeden pasażerów i członków załogi (w tym trzydziestu niewolników)[4]. Statek rozbił się o rafy, kilka zaledwie kilometrów od brzegu Île-de France, koło wysepki Ambra. Uratowało się dziewięciu mężczyzn i jedna kobieta, którym udało się dopłynąć właśnie na Ambrę. Szansę na uratowanie miała jeszcze jedna z kobiet, Louise Augustine Caillou (1724–1744), której chciał pomóc ktoś z załogi. Nie zdecydowała się jednak zdjąć ciężkich, nasiąkniętych już wodą sukien, które pociągnęły ją w odmęty. 
 
Dopiero w 1979 roku ekspedycja archeologiczna potwierdziła, że wrak leżący wśród koralowców, na głębokości sześciu metrów, jest wrakiem Saint-Géran. Dzisiaj na brzegu Mauritiusa, w miejscowości Poudre d’Or znajduje się pomnik upamiętniający zatonięcie statku oraz tablica pokazująca jak przesunął się wrak statku w ciągu prawie czterech wieków jakie minęły od katastrofy. 
 


Dzwon ze statku znajduje się w Muzeum Historycznym (kiedyś Muzeum Morskie) w Mahébourgu, a niektóre z wydobytych z wraku przedmiotów w tymże muzeum oraz w Blue Penny Museum w Port Louis. 
 

Kiedy w 1768 roku przybył na Mauritius Jacques-Henri Bernardin de Saint-Pierre (1737–1814), francuski pisarz, przyrodnik i podróżnik, echa katastrofy sprzed dwudziestu czterech lat były nadal żywe. Śmierć Augustine Caillou (jak również zawiedziona miłość) stała się inspiracją do napisania książki Paweł i Wirginia


[1] Zapewne do jednego z kolejnych wydań książki, brak jednak informacji o tym w wydaniu, które czytałam.
[2] Wszystkie cytaty z: Bernardin de Saint-Pierre Paweł i Wirginia; przekład Tadeusz Żeleński (Boy); PIW Warszawa, 1979
[3] Odkryta przez Portugalczyków w 1505 roku wyspa na Oceanie Indyjskim została skolonizowana przez Holendrów w 1638 i nazwana Mauritius od imieniem księcia Maurycego Orańskiego. Francuzi opanowali wyspę w XVIII wieku, zmieniając nazwę na Île de France. Nazwa Mauritius została przywrócona w 1810 roku, gdy wyspę przejęli Brytyjczycy.
[4] Liczby te są różne się w zależności od źródła.
 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz