Dwadzieścia pięć milionów egzemplarzy powieści Paweł i Wirginia Bernardina de Saint-Pierre sprzedanych na całym świecie, w kilkunastu językach, sprawia, że nie sposób, będąc na Mauritiusie, nie natrafić na ślady jakie w kulturze wyspy odcisnął ten utwór. Sam autor pisze o tym we wstępie[1]:
Utwór ten
ukazał się w druku w roku 1786, a przyjęcie z jakim się spotkał od początku przeszło
moje oczekiwanie. Powstały na jego tle nieprzeliczone romanse, idylle, kilka
sztuk teatralnych.
Wiele matek dało swym dzieciom imiona Pawła i Wirginii;
słowem, sława tej sielanki rozeszła się po całej Europie…[2]
Mimo tak
wielkiej popularności powieści za życia autora, pewnie bardzo zdziwiłby się Bernardin
de Saint-Pierre, gdyby wiedział, że nawet w XX i XXI wieku, losy bohaterów
opisane przez niego prawie trzy wieki wcześniej, nadal są źródłem inspiracji twórców,
żeby wspomnieć chociażby francuski serial telewizyjny z 1974 roku (Paul et
Virginie, reż. Pierre Gaspard-Huit);
komiks z 2015 roku (Sheanz Patel – pisarka i dziennikarka z Mauritiusa) czy nagrany
przez Céline Dion utwór „Virginie… Roman d’Amour”: https://youtu.be/vQASV1-gD_0
A wszystko
zaczęło się w nocy z 17 na 18 sierpnia 1744 roku. Do brzegu Île-de France[3], po prawie pięciu miesiącach
rejsu zbliżał się Saint-Géran, statek Francuskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej.
Zbliżał się też huragan:
W istocie wszystko zwiastowało bliskie nadejście huraganu.
Chmury jawiły się na zenicie, były w samym środku przeraźliwie czarne,
miedziane zaś po brzegach.
Powietrze rozbrzmiewało krzykami mew, fregat,
latawców i mnóstwa ptaków morskich, które
mimo ciemności ściągały ze wszystkich
krańców widnokręgu szukać schronienia na wyspie.
Był to czwarty i
ostatni rejs tego statku zwodowanego w 1736 roku w Lorient (Francja). Statek
wiózł (m.in.) broń i wyposażenie dla młynów cukrowych pierwszej powstającej na
wyspie cukrowni Villebague oraz naczynia liturgiczne i inne przedmioty kultu
religijnego dla parafii św. Franciszka. Na pokładzie znajdowało się stu
dwudziestu jeden pasażerów i członków załogi (w tym trzydziestu niewolników)[4]. Statek rozbił się o rafy,
kilka zaledwie kilometrów od brzegu Île-de France, koło wysepki Ambra. Uratowało
się dziewięciu mężczyzn i jedna kobieta, którym udało się dopłynąć właśnie na Ambrę.
Szansę na uratowanie miała jeszcze jedna z kobiet, Louise Augustine Caillou
(1724–1744), której chciał pomóc ktoś z załogi. Nie zdecydowała się jednak zdjąć
ciężkich, nasiąkniętych już wodą sukien, które pociągnęły ją w odmęty.
Dopiero w 1979
roku ekspedycja archeologiczna potwierdziła, że wrak leżący wśród koralowców,
na głębokości sześciu metrów, jest wrakiem Saint-Géran.
Dzisiaj na brzegu Mauritiusa, w miejscowości Poudre d’Or znajduje się pomnik upamiętniający
zatonięcie statku oraz tablica pokazująca jak przesunął się wrak statku w ciągu
prawie czterech wieków jakie minęły od katastrofy.
Dzwon ze statku znajduje się
w Muzeum Historycznym (kiedyś Muzeum Morskie) w Mahébourgu, a niektóre z wydobytych z wraku przedmiotów w tymże muzeum
oraz w Blue Penny Museum w Port Louis.
Kiedy w 1768 roku przybył na Mauritius Jacques-Henri
Bernardin de Saint-Pierre (1737–1814), francuski pisarz, przyrodnik i podróżnik, echa
katastrofy sprzed dwudziestu czterech lat były nadal żywe. Śmierć Augustine
Caillou (jak również zawiedziona miłość) stała się inspiracją
do napisania książki Paweł i Wirginia.
Ciąg dalszy: http://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2022/10/sladami-pawa-i-wirginii-mauritius-cz-ii.html
[1]
Zapewne do jednego z kolejnych wydań książki, brak jednak informacji o tym w
wydaniu, które czytałam.
[2]
Wszystkie cytaty z: Bernardin de Saint-Pierre Paweł i Wirginia; przekład
Tadeusz Żeleński (Boy); PIW Warszawa, 1979
[3] Odkryta przez Portugalczyków w 1505 roku wyspa na Oceanie Indyjskim została
skolonizowana przez Holendrów w 1638 i nazwana Mauritius od imieniem księcia Maurycego Orańskiego. Francuzi opanowali
wyspę w XVIII wieku, zmieniając nazwę na Île de France. Nazwa Mauritius
została przywrócona w 1810 roku, gdy wyspę przejęli Brytyjczycy.
[4]
Liczby te są różne się w zależności od źródła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz