Największą dumą
przyrodniczą Ogrodu Botanicznego Sir Seewoosagura Ramgoolama w Pamplemousses (https://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2022/10/ogrody-botaniczne-pamplemousses-i.html)
są wiktorie królewskie oraz palmy talipot.
Wiktoria
królewska (wiktorie amazońskie – Victoria amazonica), bylina z rodziny
grzebieniowatych, pochodzi z dorzecza Amazonki gdzie nazywana jest „talerzem
wodnym”. Do ogrodu botanicznego w Pamplemousses wiktorie
zostały sprowadzone w 1927 roku przez Charlesa O’Connor’a. Można je podziwiać w
stawie o wymiarach: 104 × 13,4 × 0,75 m.
Liście wiktorii osiągają
średnicę półtora a nawet dwa metry. Kwiaty o średnicy do trzydziestu pięciu
centymetrów kwitną raptem czterdzieści osiem godzin. Rozkwitający po południu
kwiat jest biały i roztacza piękny zapach, potem staje się różowawy. Nad ranem
następnego dnia zamyka się chowając we wnętrzu chrząszcze, które uwalniane są po południu
obsypane pyłkiem. Przestaje też pachnieć. To kończy żywot kwiatu, który staje się
ciemnoróżowy, więdnie i zanurza się pod wodę, gdzie powstaje owoc. Kwiaty,
które widziałam w stawie z wiktoriami (zaledwie
dwa) były białe, był to zatem pierwszy dzień ich krótkiego życia.
Nie dane mi było
jednak zobaczyć kwitnącej palmy talipot. Mimo, że w ogrodzie rośnie osiemdziesiąt
gatunków palm, ten gatunek jest jego wizytówką. Pochodząca z
Azji Południowo-Wschodniej ( w Indiach i na Cejlonie jest gatunkiem pospolitym) palma, w Polsce
znana jest pod nazwą wachlarzowiec właściwy (Corypha umbraculifera L.).
Osiąga wysokość do dwudziestu pięciu metrów. Początkowo przez wiele lat pień
się nie wykształca. Zarówno długość ogonków liściowych, jak i stu trzydziestu
(średnio) ułożonych w wachlarz liści może sięgać pięciu metrów. Talipot kwitnie
tylko raz w życiu, po osiągnięciu wieku pięćdziesięciu a nawet siedemdziesięciu
lat, wytwarzając największe spośród wszystkich roślin na świecie kwiatostany (o
długości nawet ośmiu metrów) składające się z milionów drobnych kwiatów. Owoce dojrzewają
około roku, po czym palma umiera.
Niestety, tak
jakoś się stało, że mój obiektyw (!) kierował się tylko na te palmy, które jeszcze
pnia nie wykształciły, a te które pień wykształciły zostały uchwycone bez
korony, czyli bez wachlarzy.
Przez park przepływa
rzeka, raczej strumień, Citron, kilka kanałów a oprócz stawów z wiktoriami
królewskimi i lotosami (oddzielnymi dla lotosów białych i różowych) jest kilka
małych zbiorników oraz duży staw, Grand
Bassin, zawładnięty przez ptactwo wodne. W jego pobliżu można przyglądnąć się, będącym
niestety nie na wolności ale w zagrodach, jeleniom i żółwiom. „Wybieg” dla żółwi
jest jednym z kilku jakie utworzono na Mauritiusie dla żółwi sprowadzonych z Seszeli
po tym, jak pierwsi koloniści wytrzebili wszystkich przedstawicieli tego
gatunku w początkowych latach osadnictwa.
To była
niesłychana przyjemność chodzić palmowymi alejkami, podziwiać dziesiątki roślin
(większość nieopisana) i zwierząt. Niemniej jednak nie mogłam oprzeć się
wrażeniu, że ogród (37,5 ha; około 1000 × 400 metrów) jest raczej zaniedbany.
Wydaje mi się,
że dużo więcej wysiłku poświęcono ogrodowi botanicznemu w Curepipe (dwadzieścia
pięć kilometrów na południe od Port Louis) noszącemu taką samą nazwę – Ogród
Botaniczny Sir Seewoosagura Ramgoolama. Utworzony w 1870 roku ogród w Curepipe jest
mniejszy (11 ha) a celem tego założenia była uprawa kilku roślin, które nie
mogły się zaaklimatyzować w północnej części wyspy.
Wizytówką tego
ogrodu, który nazwałabym raczej parkiem, są azalie, będące również w herbie Curepipe.
Podobno te właśnie kwiaty, które zobaczył w ogrodzie w Curepipe, Malcolm de Chazal (1902 – 1981), pisarz,
malarz i wizjoner, stały się inspiracją do napisania zbioru kilku tysięcy myśli
i aforyzmów Sens-Plastice opublikowanych w 1947 roku.
Największą
troską opiekunów ogrodu jest jednak palma Hyophorbe amaricaulis, nazywana
„najbardziej samotną palmą”, przedstawicielka jednego z siedmiu endemicznych gatunków
palm na Mauritiusie. Palma ma około stu pięćdziesięciu lat i jest jedynym
zachowanym okazem tego gatunku. Próby jej rozmnożenia podejmowane przez
naukowców, skończyły się niepowodzeniem. W XVIII wieku gatunek ten, wtedy dość
popularny, został opisany na podstawie egzemplarzy spotykanych na górze Pieter
Both. W tym przypadku, nie wiadomo, czy palma została zasadzona, czy przeżyła z
dzikiego drzewostanu tego obszaru włączonego do ogrodu w czasie jego zakładania.
Palma ma około dwunastu metrów wysokości i stosunkowo cienki pień, dlatego została
otoczona konstrukcją mającą zapobiec ewentualnemu złamaniu. Niestety zrobione
przeze mnie zdjęcie nie nadaje się do kolportażu – jej fotografię można zobaczyć: https://globaltrees.org/news-blog/the-loneliest-tree-in-the-world/
Altanka w stylu
wiktoriańskim (XIX w.) jest nadal wykorzystywana w eventach plenerowych.
Dedykacji pomnika nie udało mi się zidentyfikować.
Piękne spotkania z niezwykłą naturą:)))
OdpowiedzUsuń