czwartek, 27 października 2022

Ogrody botaniczne. Pamplemousses i Curepipe, Mauritius. Cz. II.

 
Największą dumą przyrodniczą Ogrodu Botanicznego Sir Seewoosagura Ramgoolama w Pamplemousses (https://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2022/10/ogrody-botaniczne-pamplemousses-i.html) są wiktorie królewskie oraz palmy talipot. 
 
Wiktoria królewska (wiktorie amazońskie – Victoria amazonica), bylina z rodziny grzebieniowatych, pochodzi z dorzecza Amazonki gdzie nazywana jest „talerzem wodnym”. Do ogrodu botanicznego w Pamplemousses wiktorie zostały sprowadzone w 1927 roku przez Charlesa O’Connor’a. Można je podziwiać w stawie o wymiarach: 104 × 13,4 × 0,75 m.
 


Liście wiktorii osiągają średnicę półtora a nawet dwa metry. Kwiaty o średnicy do trzydziestu pięciu centymetrów kwitną raptem czterdzieści osiem godzin. Rozkwitający po południu kwiat jest biały i roztacza piękny zapach, potem staje się różowawy. Nad ranem następnego dnia zamyka się chowając we wnętrzu chrząszcze, które uwalniane są po południu obsypane pyłkiem. Przestaje też pachnieć. To kończy żywot kwiatu, który staje się ciemnoróżowy, więdnie i zanurza się pod wodę, gdzie powstaje owoc.  Kwiaty, które widziałam w stawie z  wiktoriami (zaledwie dwa) były białe, był to zatem pierwszy dzień ich krótkiego życia.  
 


Nie dane mi było jednak zobaczyć kwitnącej palmy talipot. Mimo, że w ogrodzie rośnie osiemdziesiąt gatunków palm, ten gatunek jest jego wizytówką. Pochodząca z Azji Południowo-Wschodniej ( w Indiach i na Cejlonie  jest gatunkiem pospolitym) palma, w Polsce znana jest pod nazwą wachlarzowiec właściwy (Corypha umbraculifera L.). Osiąga wysokość do dwudziestu pięciu metrów. Początkowo przez wiele lat pień się nie wykształca. Zarówno długość ogonków liściowych, jak i stu trzydziestu (średnio) ułożonych w wachlarz liści może sięgać pięciu metrów. Talipot kwitnie tylko raz w życiu, po osiągnięciu wieku pięćdziesięciu a nawet siedemdziesięciu lat, wytwarzając największe spośród wszystkich roślin na świecie kwiatostany (o długości nawet ośmiu metrów) składające się z milionów drobnych kwiatów. Owoce dojrzewają około roku, po czym palma umiera. 
 
Niestety, tak jakoś się stało, że mój obiektyw (!) kierował się tylko na te palmy, które jeszcze pnia nie wykształciły, a te które pień wykształciły zostały uchwycone bez korony, czyli bez wachlarzy.
 


Przez park przepływa rzeka, raczej strumień, Citron, kilka kanałów a oprócz stawów z wiktoriami królewskimi i lotosami (oddzielnymi dla lotosów białych i różowych) jest kilka małych  zbiorników oraz duży staw, Grand Bassin, zawładnięty przez ptactwo wodne. W jego pobliżu można przyglądnąć się, będącym niestety nie na wolności ale w zagrodach, jeleniom i żółwiom. „Wybieg” dla żółwi jest jednym z kilku jakie utworzono na Mauritiusie dla żółwi sprowadzonych z Seszeli po tym, jak pierwsi koloniści wytrzebili wszystkich przedstawicieli tego gatunku w początkowych latach osadnictwa. 
 

 


To była niesłychana przyjemność chodzić palmowymi alejkami, podziwiać dziesiątki roślin (większość nieopisana) i zwierząt. Niemniej jednak nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że ogród (37,5 ha; około 1000 × 400 metrów) jest raczej zaniedbany. 
 

Wydaje mi się, że dużo więcej wysiłku poświęcono ogrodowi botanicznemu w Curepipe (dwadzieścia pięć kilometrów na południe od Port Louis) noszącemu taką samą nazwę – Ogród Botaniczny Sir Seewoosagura Ramgoolama. Utworzony w 1870 roku ogród w Curepipe jest mniejszy (11 ha) a celem tego założenia była uprawa kilku roślin, które nie mogły się zaaklimatyzować w północnej części wyspy.  
 


Wizytówką tego ogrodu, który nazwałabym raczej parkiem, są azalie, będące również w herbie Curepipe. Podobno te właśnie kwiaty, które zobaczył w ogrodzie w Curepipe, Malcolm de Chazal (1902 – 1981), pisarz, malarz i wizjoner, stały się inspiracją do napisania zbioru kilku tysięcy myśli i aforyzmów Sens-Plastice opublikowanych w 1947 roku. 
 
 
Największą troską opiekunów ogrodu jest jednak palma Hyophorbe amaricaulis, nazywana „najbardziej samotną palmą”, przedstawicielka jednego z siedmiu endemicznych gatunków palm na Mauritiusie. Palma ma około stu pięćdziesięciu lat i jest jedynym zachowanym okazem tego gatunku. Próby jej rozmnożenia podejmowane przez naukowców, skończyły się niepowodzeniem.  W XVIII wieku gatunek ten, wtedy dość popularny, został opisany na podstawie egzemplarzy spotykanych na górze Pieter Both. W tym przypadku, nie wiadomo, czy palma została zasadzona, czy przeżyła z dzikiego drzewostanu tego obszaru włączonego do ogrodu w czasie jego zakładania. Palma ma około dwunastu metrów wysokości i stosunkowo cienki pień, dlatego została otoczona konstrukcją mającą zapobiec ewentualnemu złamaniu. Niestety zrobione przeze mnie zdjęcie nie nadaje się do kolportażu – jej fotografię można zobaczyć: https://globaltrees.org/news-blog/the-loneliest-tree-in-the-world/
 
 
Altanka w stylu wiktoriańskim (XIX w.) jest nadal wykorzystywana w eventach plenerowych. Dedykacji pomnika nie udało mi się zidentyfikować. 
 









 
 
 



 




 

1 komentarz: