Wybudowany w latach 1907–1911 pałac barona Empaina jest obecnie głównym celem wizyt turystów i podróżników odwiedzających Heliopolis (http://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2023/06/kto-bogatemu-zabroni-paac-barona.html). Głównym i nietypowym – wśród tradycyjnych biało-szarych kamienic wznosi się bowiem bordowo-terakotowa budowla rodem z odległych regionów Azji. Dlaczego Empain wybrał taki styl? Niewykluczone, że to wynik fascynacji „egzotycznym pawilonem” na Wystawie Światowej w Paryżu w 1900 roku, projektu Alexandra Marcela. A może dlatego, jak przypuszczają niektórzy, że macki jego imperium biznesowego sięgały daleko poza Europę i Egipt.
Jakkolwiek było, do zaprojektowania pałacu został zaproszony właśnie autor „egzotycznego pawilonu”. Pod płaszczykiem khmersko-hinduskiej architektury Kambodży (w owych czasach – od 1887 roku – cześć kolonialnych Indochin Francuskich) i indyjskiego stanu Orisa kryje się jednak żelbetowy szkielet, którego moduły na potrzeby tej budowli były przygotowywane we Francji i sprowadzane do Egiptu. I nie są to jedyne nowoczesne, jak na owe czasy elementy.
Za projekt wnętrza odpowiedzialny był francuski
architekt George-Louis Claude (1879–1963),
który co prawda realizował zalecenia inwestora aby stosować się do zasad
„luksusowego europejskiego stylu barokowego”, niemniej jednak w przypadku głównej
łazienki i mozaiki na tarasie „poszedł w Art Nouveau”.
Niezbyt długo baron
mieszkał w wymyślony przez siebie pałacu i chyba nie było to szczęśliwe życie. Sam
cierpiał z powodu epilepsji, żona zmarła
po upadku z pałacowej wieży (lub krętych schodów), kilka lat później dotknięta częściowym
paraliżem i problemami psychicznymi córka została znaleziona martwa w piwnicy.
Przyczyna jej śmierci nie została nigdy wyjaśniona.
Po I wojnie światowej
baron Empain wrócił do Europy, zmarł w 1929
roku w Belgii. Do swojego Heliopolis wrócił w zamkniętej trumnie aby spocząć,
zgodnie ze swoją wolą, w krypcie katolickiej konkatedry Najświętszej Marii Panny
z Heliopolis (częściej zwanej bazyliką). Świątynia w centrum Heliopolis, której
budowę ukończono w 1913 roku, została zaprojektowana, w stylu neobizantyjskim, również
przez Alexandre’a Marcela.
Nie zobaczę jednak wnętrza
kościoła, ani nagrobka barona Empaina z czarnego granitu. Świątynia jest zamknięta
– przynajmniej tego dnia, kiedy jestem w Heliopolis.
Za to mogę bez
przeszkód oglądać dzieło wyobraźni barona, kontemplować architekturę i sztukę
tak różną od tego co pozostawili starożytni Egipcjanie, od tego co oglądam wędrując
egipskimi ścieżkami. Jednego dnia piramidy i prastare grobowce, dzisiaj figurki
hinduskich bóstw, królów, tancerek i mitycznych zwierząt. Mogę z tarasu patrzeć
na założone przez Empaina miasto, na ogród wokół pałacu i zastanawiać się nad
zmiennymi losami ludzi i budowli.
Jeszcze za życia twórcy
tego szczególnego miejsca, ale po jego wyjeździe z Kairu, w pałacu zamieszkał
jego syn z żoną, amerykańską tancerką burleski, potem wnuk. Bardziej jednak aniżeli
utrzymaniem pałacu interesowali się przyjęciami, zabawami i dobrą rozrywką. W
latach pięćdziesiątych rewolucja odebrała im spadek po ojcu i dziadku. Kolejne lata
to okres niszczenia i dewastacji tej niecodziennej budowli. Dopiero w 2020
roku, po kilku latach renowacji zniszczonego obiektu, został on otwarty dla publiczności.
Na dwóch
kondygnacjach pałacu można oglądać ekspozycje poświęcone głównie historii budowy
miasta i pałacu. W ogrodzie zaś kopie antycznych rzeźb, stare samochody i zabytkowy
wagon tramwajowy chociaż nie jestem pewna czy pamięta czasy założyciela pierwszej
linii tramwajowej.
Losy potomków barona, i niezwykłość tego miejsca, dostarczyły tematów do miejskich legend.
Podobno pałac posiadał tajny tunel, który łączył go z wspomnianą wcześniej bazylika a specjalny pojazd mógł przewozić tunelami lokatora pałacu. Podobno problemy chorobowe córki spowodowane były testowaniem na niej nowych kuracji zimnem. Podobno była więziona przez ojca w piwnicy. Podobno popełniła samobójstwo w wyniku romansu z kimś ze służby. Podobno…
I podobno jej duch
nadal krąży po pałacu.
Ale to chyba w nocy –
bo ja odwiedziłam pałac w ciągu dnia i z żadnym duchem się nie spotkałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz