czwartek, 13 lutego 2025

Poza utartymi szlakami. Tanuf, Oman

Tanuf to miejscowość położona w odleglości około piętnastu kilometrów od Nizwy, na płaskowyżu w rejonie pasma górskiego  Al-Dżabal al-Achdar. Chyba niezbyt popularna wśród odwiedzających Oman, chociaż jak się okaże, spotkałam i Francuzów, i Hiszpanów, i przedstawicieli jeszcze jakieś nacji, ale ci nie ujawnili jakiej.

Al-Dżabal al-Achdar jest środkowym pasmem gór Al-Hadżar, ciągnących się przez około 480 kilometrów wzdłuż brzegu Zatoki Omańskiej, na terenie Omanu i częściowo Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Pasmo  Al-Dżabal al-Achdar jest najwyższą częścią Al-Hadżar, z najwyższym szczytem Omanu -  Dżabal Szams (3000 m n.p.m. - dane dotyczące wysokości różnią się w zależności od źródła).


Do lat pięćdziesiątych Tanuf była typową wioską. Dzisiaj możemy oglądać jej ruiny, ale to nie czas, ani nie siły natury ją unicestwiły. 


Została zbombardowana 27 lipca 1957 roku podczas kampanii wojskowej mającej na celu stłumienie rebelii imamów przeciwko sułtanowi (nie wnikając w tym miejscu w szczegóły historyczne; korzenie konfliktu sięgały XIX wieku i wynikały z napiętych relacji między Sułtanatem Maskatu a Imamatem Omanu, historycznym państwem w górach Hadżar).

Wioska Tanuf została zbombardowana przez samoloty RAF - w konflikcie tym Imperium Brytyjskie "wspierało" sułtana Maskatu. 

Szczęśliwie mieszkańcy byli o tej akcji uprzedzeni i opuścili swoje domy, nie mieli jednak dokąd wrócić. 


Wioska nie została odbudowana. Droga do jej ruin prowadzi wzdłuż zabudowań nowych, niektórych bardzo nowych. 

Chodząc wydeptanymi w ruinach ścieżkami zwracam uwagę na ujęcia wody, jak widzę współcześnie zabezpieczone. To fragmenty systemów irygacyjnych afladż.



Systemy irygacyjne afladż  (l.poj. faladż) to system podziemnych kanałów nawadniających w Omanie. Pięć z ponad trzech tysięcy działających systemów afladż zostało wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Systemy te funkcjonują od 1500 lat czerpiąc wodę z głębokich podziemnych źródeł i rozprowadzając ją podziemnymi i naziemnymi kanałami.

Tutaj w Tanuf są one szczególnego rodzaju, zostały bowiem częściowo wycięte w skale.

Za wioską kanałów rozprowadzających wodę jest jeszcze więcej, na niektórych odcinkach są zakryte. 


Nie tylko afladż zwracają moją uwagę. Idę teraz wadi rzeki Tanuf. 

Wadi to suche doliny występujące na obszarach pustynnych, które w czasie pory deszczowej wypełniają się wodą, tworząc rzeki, czesto o bystrym nurcie, szerokie, kręte.

Kilka wadi w czasie tej podróży już widziałam. To miejsce  jednak różni się od nich.


Kiedy wcześniej patrzyłam na mapę i widziałam zaznaczone ścieżki, biegnące wzdłuż wadi czy przecinające ją, spodziewałam się wzdłuż nich suchych krzewów, wyschnietych traw. Tymczasem otacza mnie zieleń. No, troche przykurzona, ale jednak zieleń. W kamiennym dnie rzeki bez wody czy na jej brzegu (chociaż trudno się domyślić jak ten brzeg przebiega), rośnie wiele drzew dających cień, nie brakuje też krzewów - te najczęściej z kolcami Nic zatem dziwnego, że zorganizowano miejsca piknikowe. 




Na mapie wypatrzyłam miejsce oznaczone Arch Tanuf - Łuk Tanuf. Jak się domyślam chodzi o jakąś formę skalną, rodzaj arkady? Zdjęcia w sieci potwierdzają moje domysły. Zobaczę czy uda mi się tam dotrzeć - to tylko kilometr (kolejny!)


Mijam jeszcze tamę przecinajacą suche koryto rzeki, chociaż w basenie u jej podnóża woda się utrzymuje. Nie pozwala mi to zapomnieć, że woda pozyskiwana z rzeki Tanuf cieszy się bardzo dobrą sławą z powodu jej jakości i właśnie tutaj, w Tanuf  jest pozyskiwana, butelkowana i dystrybuowana pod marką Tanuf (muszę sprawdzić na półkach jakiegoś supermarketu). 


Góry po obu stronach szutrówki, którą teraz idę, są coraz wyższe. Droga ginie wśród nich i w cieniu, jaki rzucają. To dojdę jeszcze do najbliższego zakrętu...

Za nim dolina się rozszerza.

Muszę wracać.

Do przystanku autobusowego mam jakieś pięć kilometrów. 

Łuku Tanuf nie odnalazłam, ale też nie szukałam go ze zbyt dużym zangażowaniem (ze zdjęć w sieci wynikało, że może on się znajdować dość wysoko). Sama możliwość spaceru w tak różnych warunkach - różnych od tych, które znam z wędrówek po polskich górach, czy chociażby Dolinkach Krakowskich - była dostateczną nagrodą. 











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz