Matmata to niewielka miejscowość (ok. 2000 mieszkańców) leżąca w odległości około czterdziestu pięciu kilometrów na południowy zachód od Gabes, w rejonie Dżabal Matmata - niewysokich gór o tej samej nazwie co wioska (arab. "jabal"/dżabal [kursywa] znaczy "góra"). Miejscowość znana jest z podziemnych domostw wykutych w skałach.
W tym miejscu wypada się cofnąć w czasie do XI wieku, a nawet jeszcze wcześniej.
Większość mieszkańców Matmaty to Berberowie, rdzenna ludność nadmorskich terenów Afryki Północnej, których tradycyjnym zajęciem była uprawa ziemi. Suchej, jałowej, ale dających im skromne utrzymanie.
Zasiedlili oni ten teren w XI wieku uchodząc przed najazdami plemion arabskich przybyłych do Afryki Północnej (co stało się głównym czynnikiem arabizacji i islamizacji krajów Maghrebu), tworząc na trudno dostępnych terenach górskich ksary - ufortyfikowane wioski
Termin "ksar" odnosi się też często do ufortyfikowanego spichlerza wykutego w skale.
Domostwa w takich osadach charakteryzują się unikalną formą architektury - zostały wykute w miękkich skałach, raczej w piaszczysto gliniastej glebie, tworząc podziemne apartamenty.
Wszystkie powstawały według tego samego schematu: najpierw w miękkim podłożu na szczycie klifu lub wzgórza drążono zagłębienie (rodzaj gigantycznej studni), zwykle na planie okregu o średnicy 10-20 metrów, tworząc ten sposób centralny dziedziniec. Całe założenie było głębokie nawet na kilka pięter.
Następnym etapem było drążenie w ścianie tej "studni" jaskiń czyli pomieszczeń użytkowych (izb, komórek, strychów) a także schodów łączących poszczególne poziomy, i korytarzy niejednokrotnie prowadzacych do kolejnych zagłębień/dziedzińcow, zwiekszajac w ten sposób powierzchnię mieszkaniową.
Również wejścia do tych wewnętrznych podwórek były tunelami prowadzącymi z poziomu gruntu poza klifem lub wzgórzem. Pierwotnie także ławy, łoża, nisze będące rodzajem półek były drążone w ścianach.
Oczywiście ten sposób przygotowania przez ludzi miejsca swojej egzystencji nie był czymś kompletnie nowym. Właściwie nie wiadomo, kiedy narodził się ten pomysł budowy, raczej tworzenia, miejsca do życia. Znaleziono ślady podobnych domostw nawet z czasów punickich, jeszcze wcześniej, w V w. p.n.e. pisał o nich Herodot. Nie zapominając też o prehistorycznych mieszkańcach jaskiń zwanych troglotytami (stąd często stosowane okresleślenia typu "Troglodyci z Matmaty").
Najważniejszą zaletą takich podziemnych mieszkan są ich właściwości izotermiczne - utrzymanie chłodu w czasie upałów i ciepła w miesiącach o niskiej tempraturze lub w nocy, które bywają bardzo chłodne.
Wśrod innych zalet wymienia się niskie koszty budowy (łatwo dostepny i niedrogi "materiał budowlany"), zapewnienie prywatności, podtrzymanie tradycji, integracja z krajobrazem, osłona przed sporadycznymi burzami piaskowymi czy pewien poziom ochrony przed zagrożeniami zewnętrznymi.
"Pewien" tylko. W 1969 roku ta naturalna ochrona nie zadziałała. Ulewne deszcze trwające dwadzieścia dwa dni spowodowały zalanie domostw, osunięcie się ścian tych glebokich podworców, zniszczenie większości podziemnych siedlisk. Zwrócono się o pomoc do rządu.
Przeczytałam gdzieś, że dopiero wtedy świat dowiedział się, że w rejonie, który uważano za miejsce życia wędrujących plemion koczowniczych, lub półkoczowniczych, istnieją jednak osady.
Nie bardzo w to wierzę, przecież nie były to tereny położone w głębi lądu, daleko od szlaków komunikacyjnych, czy wcześniej karawanowych.
Jakkolwiek było, mieszkańcy Matmaty pomoc tę otrzymali. Może niekoniecznie taką, jakiej by sobie życzyli - pomocy w naprawie ich siedzib. W ramach "pomocy" wybudowano im nową wioskę, w odległości około dwudziestu kilometrów od dotychczasowej lokalizacji. Jednym z najzagorzalszych zwolenników relokacji tej miejscowości był sam prezydent Habib Burgiba (1903–2000; pierwszy prezydent niepodległej Tunezji w latach 1957–1987) , według którego "nie godzi się aby ludzie mieszkali pod ziemią".
I tak Matmata stała się sławna. chociaż nie była, i nie jest to jedyna miejscowość o takim stylu życia.
Nie wszyscy mieszkańcy przenieśli się do Nowej Matmaty (Nouvelle Matmata). Część ludzi naprawiło jednak swoje siedziby i zdecydowało się kontynuować mieszkaniowe tradycje wielu pokoleń przodków. Jeszcze kilka lat temu można było przeczytać informacje, że niektórzy pozwalają przyjezdnym zaglądnąć do swoich mieszkań, inni zaś zabezpieczają swoje siedziby drutem kolczastym aby uniknąć wścibskich turystów. Tak było.

Teraz jestem w samym środku ksieżycowego krajobrazu jaki tworzą podziemne struktury, których fragmenty wyłaniają się ponad poziom gruntu oraz budynki wzniesione na powierzchni ziemi, zaglądam do dziur wyrytych przed wiekami, staram się nie być wścibską, chociaż to niepotrzebne staranie. Znaku życia, a raczej mieszkania w głębi ziemi, nie widzę. "Dziury" w ziemi są zaniedbane, ich brzegi często naruszone, drzwi zabezpieczające kiedyś wejścia do poszczególnych pomieszczeń powyrywane, wszechobecne śmieci, plastik. W niektórych "gospodarują" kozy, kury, czy wielblady, czyli byłe siedziby ludzi zmieniły przeznaczenie, stały się tylko zagrodami dla zwierząt gospodarskich - kiedyś takie pomieszczenia stanowiły część siedliska wokół wewnętrznego dziedzińca.
Czasem na środku głębokiego dziedzińca z obsypanymi brzegami, na którym całkiem niedawno tętniło życie, pozostała samotna palma.
Niektóre z byłych ludzkich siedzib zostały na nowo zagospodarowane - przekształcono je w hotele czy restauracje.
Najbardziej znanym przykładem takiej rewitalizacji jest hotel Sidi Driss obejmujący pięć wydrążonych w ziemi dziedzińców. Nie tylko znanym, ale i sławnym - wystrój hotelu posłużył jako scenografia do niektórych ujęć "Gwiezdnych wojen".
Również dwa muzea przybliżające tradycyjny wystrój takich domostw zorganizowano właśnie w nieużywanych już podziemnych mieszkaniach.
Więcej zdjęć: https://www.facebook.com/share/p/1MBBNCPWV1/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz