Nowożytna historia niewielkiej wyspy leżącej w odległości około tysiąca stu kilometrów na wschód od Madagaskaru zaczyna się w 1505 roku, kiedy odkrywają ją Portugalczycy (wcześniej znali ją żeglarze arabscy). Nie wykazują oni jednak zainteresowania tym skrawkiem lądu (61×47 kilometrów). Dopiero, Holendrzy w 1598 roku –„dzięki” niepomyślnym wiatrom, który zmusza pięć statków do zarzucenia kotwic u jej brzegu – uznali wyspę za doskonałe miejsce zarówno do uzupełniania zapasów statków jak i ochrony szlaku handlowego do Indii. Holendrom zawdzięcza wyspa nazwę – Mauritius (od imienia księcia Maurycego Orańskiego;1567-1625) i początki kolonizacji (http://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2022/09/kolebka-historii-mauritiusa-vieux.html).
Z losami Mauritiusa nieodłącznie związana jest historia uprawy trzciny cukrowej i jej przetwórstwa. Sprowadzono ją z Jawy w 1639 roku. W 1953 roku, w miejscu gdzie było pierwsze pole, na którym ją uprawiano, postawiono pomnik upamiętniający ten fakt, jako, że trzcina cukrowa "była fundamentem bogactwa wyspy, była głównym elementem zmian historycznych na wyspie".
Była też powodem
niechlubnej karty jej historii – niewolnictwa. Ktoś musiał przecież na tych
plantacjach pracować. Pierwsi niewolnicy zostają sprowadzeni z Madagaskaru, kolejni
z Afryki i Azji. Przymuszani do nieludzkiego wysiłku uciekali z plantacji ukrywając
się w górach we wnętrzu wyspy jak również, a może przede wszystkim, na górze Le Morne Brabant [1], na półwyspie stanowiącym
południowo zachodni kraniec wyspy. Góra to może niezbyt wysoka (556 m n.p.m.),
ale o dość stromych zboczach, z urwiskami, nawisami skalnymi i grotami, w
których trudno było wytropić ukrywających się zbiegłych niewolników. Ci
chronili się w jaskiniach lub nawet tworzyli miniaturowe osady.
W 1835 roku
zniesiono na Mauritiusie niewolnictwo. Zgodnie z ustnym przekazem, 1 lutego
1835 roku, w rejon góry zostało wysłane wojsko, rzekomo aby poinformować ukrywających
się tam ludzi, że uzyskali wolność. Ta „delegacja” została zinterpretowana jako
chęć ich schwytania i ukarania (wg niektórych taki właśnie był zamiar władz).
Osaczeni wdrapali się na sam szczyt góry, po czym rzucili się z niego woląc
śmierć niż uwięzienie czy pracę niewolniczą. Chociaż nie ma żadnych archeologicznych
śladów tego zdarzenia (np. szczątków ludzkich), dolina u stóp góry, po jej
zachodniej stronie, z widokiem na najbardziej stromy jej stok, nazywana jest
Doliną Kości.
1 lutego 2009
roku (w 174 rocznicę wydarzenia), odsłonięto w tym miejscu Pomnik Międzynarodowego
Szlaku Niewolników. Była to część większego projektu UNESCO, oficjalnie
rozpoczętego w Beninie w 1994 roku, znanego jako Slave Route Project, mającego
na celu wzniesienie takich pomników w krajach dotkniętych w przeszłości handlem
niewolnikami. Projekt został formalnie zapoczątkowany na Mauritiusie w 2005
roku. Monument u stóp La Morne to właściwie grupa rzeźb stworzona przez
artystów z krajów, z których przywożono niewolników do pracy na maurytyjskich
plantacjach, tych, do których ich przewożono (porty Mauritiusa były portami
przeładunkowymi w transporcie niewolników za ocean) lub tych, które w
jakikolwiek sposób były związane z handlem niewolnikami (m.in. z Madagaskaru, Mozambiku, Senegalu, Haiti,
Francji, Indii).
Od 1987 roku 1
lutego obchodzony jest na Mauritiusie Dzień Upamiętniający Zniesienie
Niewolnictwa [2].
W 2008 roku Le
Morne Brabant została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
„W tradycji ustnej przekazywanej z pokolenia na
pokolenie, góra stała się symbolem walki o wolność, a także cierpienia i
poświęcenia niewolników pochodzących z kontynentu afrykańskiego, Madagaskaru,
Indii oraz z Azji Południowo-Wschodniej. Mauritius, stanowiący ważny punkt
przystankowy na trasie handlu niewolnikami na Wschodzie, zyskał także miano
„Republiki zbiegłych niewolników”, ze względu na wielką liczbę uciekinierów,
którzy znaleźli schronienie na górze Le Morne.”[3]
Dzisiaj wędrówka
szlakami na zboczu góry, czy wypoczynek na plażach półwyspu, to doskonały sposób
spędzenia urlopu. O niechlubnych latach niewolnictwa przypomina nie tylko wspomniany
pomnik, ale też niewielki skansen (przy wejściu na szlak), a raczej
rekonstrukcja kilku domostw ludzi ukrywających się tutaj przed zachłannymi
kolonizatorami zaprzęgającymi ich do pracy ponad ludzkie siły.
W 1834 roku niewolnictwo
zostało oficjalnie zniesione, plantacje pozostały, powstał problem braku rąk do
pracy. Mauritius była wtedy pod rządami Brytyjczyków, którzy wymyślili „wielki eksperyment”.
O nim, oraz o Aapravasi
Ghat w Port Louis – miejscu związanym z tym eksperymentem, również wpisanym na
listę UNECSO – w następnym poście: https://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2022/11/normal-0-21-false-false-false-pl-x-none.html
[1] Nazwa pochodzi od nazwy
holenderskiego statku „Brabancja” , który 29 grudnia 1783 roku osiadł na
mieliźnie u brzegów półwyspu
[2] 23 sierpnia obchodzony
jest Międzynarodowy Dzień Pamięci o Handlu Niewolnikami i jego Zniesieniu. Święto
to zostało ustanowione z inicjatywy UNESCO w 1998 roku w rocznicę powstania
niewolników 22/23 sierpnia 1791 roku we francuskiej kolonii Saint-Domingue
(dzisiaj Haiti). Zobacz: http://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2018/08/taki-dzien.html
[3]
Fragment wpisu na listę UNESCO
Le Morne - widok z różnych stron - zdjęcia robione w czasie wędrówki dokoła góry |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz