niedziela, 13 listopada 2022

Aapravasi Ghat i „wielki eksperyment”. Mauritius


W 1639 roku na Holendrzy sprowadzili z Jawy na Mauritius trzcinę cukrową a z Madagaskaru zaczęto sprowadzać niewolników do pracy na plantacjach i w młynach cukrowych [1]. Kiedy Holendrzy opuścili Mauritius w 1710 roku, schedę po nich, wraz z plantacjami i niewolnictwem przejęła Francja. Sto lat później Francuzów zastąpili Brytyjczycy.  
 
 
W 1834 roku niewolnictwo na Mauritiusie zostało oficjalnie zniesione. Pozostały plantacje trzciny cukrowej i problem braku rąk do pracy na tych plantacjach. Wyemancypowani niewolnicy żądali lepszych warunków pracy i godziwej zapłaty. Problem dotyczył wszystkich krajów kolonialnych. Rozwiązaniem tego problemu miało być zastąpienie niewolników wolną, najemną siłą roboczą. A poligonem doświadczalnym tego „wielkiego eksperymentu” ostał właśnie Mauritius. Pierwszą falą nowych pracowników plantacji i zakładów cukrowniczych byli robotnicy z portugalskiej wyspy Madera, uwolnieni Afroamerykanie z USA i Chińczycy. Później sprowadzano robotników głównie z Indii. Według szacunków, z Indii przybyło około 97,5% całej imigracji zarobkowej Mauritiusa, czego odzwierciedleniem jest dzisiaj struktura ludności wyspy – około 70% mieszkańców stanowią Hindusi.
 
 
Sieć agencji, których przedstawiciele werbowali ludzi do pracy (na okres jednego do pięciu lat) do innych krajów rosła, a śladem Mauritiusa poszły inne kolonie brytyjskie, a później również inne kraje kolonialne. Zaadoptowanie tego sytemu przez różne kraje doprowadziło do migracji około 2,2 miliona ludzi na całym świecie, w tym 462 tysiące ludzi przybyło na Mauritius.
 
W teorii „kontrakt”, który podpisywali najmowani do pracy ludzie, dawał im prawo kontroli nad własnym życiem. W rzeczywistości zawierał on liczne przepisy, ograniczające ich wolność (np. nie można było się oddalić od miejsca pracy i mieszkania bez specjalnego zezwolenia). Mimo że pochodzenie etniczne robotników oraz forma zatrudniania uległy zmianie, złe warunki pracy, niski poziom życia i ograniczenie swobód życia pozostało.
 
„Wielki eksperyment” de facto usankcjonował inną formę niewolnictwa. 
 
 
Międzynarodowym symbolem XIX-wiecznej „pracy kontraktowej” jest Aapravasi Ghat [2] w Port Louis – miejsce, przez które musieli przejść wszyscy przybywający na Mauritius w ramach podpisanych umów.    
Słowo aapravasi w języku hindi znaczy „imigrant”, ghat to ciąg kamiennych schodów prowadzący w dół ku rzece. W tym przypadku przybywający do portu, bezpośrednio ze statku, z nabrzeża, wchodzili schodami na teren będący przystankiem w podróży do celu określonego w kontrakcie.  
 


W ciągu pierwszych piętnastu lat migracji kontraktowej, nie było jednego, stałego miejsca, z którym przybyli musieli spędzić pierwsze dni. Szczególnie warunki sanitarne pozostawiały wiele do życzenia. Dopiero w 1849 roku część nabrzeża Trou Fanfaron przeznaczono na budowę kompleksu „magazynu imigracyjnego”. Kompleks został zaprojektowany dla sześciuset osób, które zgodnie z założeniami miały przebywać w nim dwa-trzy dni, czekając na załatwienie spraw imigracyjnych, medycznych (szczepienia) zanim zostaną rozesłani na plantacje, do konkretnych lokalnych cukrowni lub przetransportowani do innych kolonii
 

Z pierwotnej zabudowy z połowy XIX wieku pozostało zaledwie 15%. Oryginalne są schody (14 stopni), którymi przybyli wchodzili na ten teren. Za schodami pozostałości basenów (łaźnia). Wokół centralnego placu budynki kuchni, szpitala, izba wartownicza. I miejsca, które kiedyś były zadaszone – tzw. szopy imigracyjne – w których czkano na załatwienie wszystkich spraw, jako że najczęściej w punkcie tym przebywało więcej niż sześćset osób przewidzianych w projekcie.  
 




 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
W części pomieszczeń, dobudowanych już w okresie późniejszym, znajduje się punkt informacyjny i niewielkie ale ciekawe muzeum dotyczące historii tego miejsca. 
 

W 2006 roku kompleks Aapravasi Ghat został wpisany na listę UNESCO.
 
Mniej więcej w tym samym czasie co „magazyn imigracji”, tuż obok, wzniesiono szpital wojskowy. Napis na bramie głosi, że jest to Międzynarodowe Muzeum Niewolnictwa. Na teren obiektu można wejść. Część budynków jest odrestaurowana (biura), część jest w ruinie, w podworcu ustawiono kilka tablic edukacyjnych dotyczących historii obiektu, ale żadnego muzeum nie ma. Z enigmatycznych wypowiedzi stróża wynikało, że muzeum jest w trakcie organizacji. 
 

[2] Nazwa Aapravasi Ghat stosowana jest od 1987 roku; wcześniej „Coolie Ghat”.





 

 

 

 

 

 

 

 






 
 




 



2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. O tak! Miejsce do refleksji nad historią, jej zmiennymi losami i w ogóle naturą ludzi.

      Usuń