sobota, 23 lutego 2019

Rok Świni/Dzika się rozpoczął…



…ożywiając kolejne wspomnienia podróżnicze – ze świnią w roli głównej, oczywiście! Oto ich krótki przegląd.

Kolekcje kamiennych znaków horoskopu chińskiego widziałam w Ogrodzie Chińskim w Singapurze,  i w jednym z parków Hongkongu, i w Seulu. Zdjęcie na wstępie tego wpisu pochodzi z Singapuru.  
Nie wnikając w to co i komu jest w tym roku pisane (to można bez problemu  znaleźć w sieci), nie mogłam nie zwrócić uwagi, że w roku Świni wyjątkowo pomyślne są prognozy dla osób urodzonych w roku Smoka (szczególnie mi bliskim!), tutaj w wersji pomnikowej z Singapuru i Hongkongu.



Bangkok (Tajlandia) 
W Bangkoku spędzam sześć dni. Mogłabym i miesiąc. Świątynie, pałace, ulice, parki. Liczne ciekawostki związane z mijanymi budynkami, zabytkami.

Ot, chociażby pomnik świni, nazywany czasem pomnikiem dzika. W końcu dzik brzmi jakoś bardziej szlachetnie! Przewodniki wspominają, że pomnik wzniesiono w 1914 roku, aby upamiętnić królową Saovabha Phongsri (1864-1919), ulubioną żonę króla Ramy V. Pomnik ma postać świni, ponieważ królowa urodziła się w roku Świni. Jednak w żadnym z przewodników nie znalazłam informacji, czym królowa zasłużyła na pomnik.



W końcu jednak dotarłam do sedna. Otóż królowa wsparła swoimi prywatnymi środkami wzniesienie ostatniego z mostów, który pozwolił na zakończenie budowy alei łączącej Wielki Pałac z Pałacem w dzielnicy Dusit, tajlandzkich Pól Elizejskich, których wizja powstała w umyśle króla po wizycie w Paryżu. Królową należało uhonorować, ale czy ktoś (w owe czasy w Tajlandii) widział kiedykolwiek pomnik królowej czy księżniczki, czyli inaczej mówiąc, kobiety? Pomnik mężczyzny to co innego. Wiadomo, czego się można spodziewać: konie, miecze, zbroja… Mężczyzna jest wystarczająco mocny, by stać w upale i w monsunowym deszczu. Na szczęście królewscy astrologowie znaleźli rozwiązanie, jak uczcić królową, nie przedstawiając jej samej. Ozdobny baldachim nad pomnikiem, girlandy kwiatów, palące się kadzidełka wskazują, że Tajowie nie zapomnieli o dokonaniach królowej.

  
Adelajda (Australia)
Chodząc ulicami Adelajdy (Australia), nie sposób nie zwrócić uwagi na liczne pomniki. I nie chodzi mi w tej chwili o pomniki upamiętniające mniej lub bardziej sławnych ludzi, ale te upamiętniające… No właśnie, co upamiętniające. Ot, na przykład: węzełek, spinacz do bielizny, szkielet ryby, klapka-japonkę, fartuch kuchenny, okręciki z papieru… Jakże trudno jest się czasami domyślić, co artysta miał na myśli.

Udało mi się dowiedzieć, że pomnik fartucha ma przypominać historię najstarszego w Adelajdzie targu. I tak sobie myślę, że gdyby tak poznać historie wszystkich pomników, zupełnie nieźle poznałoby się historię miasta, lepiej nawet niż opisują to przewodniki.

Na głównej ulicy handlowej cztery świnki o imionach: Horatio, Augusta, Oliver i Truffles. Jedna wyjada śmieci ze śmietnika. To ich Wolny Dzień (A Day Out), taka jest bowiem nazwa rzeźby. Patrząc na nie, nie sposób oprzeć się refleksji. Jak wyglądają nasze wolne dni?! 


Pewności nie mam, ale to chyba też bohaterka niniejszego postu –
oczami współczesnego artysty widziana

1 komentarz:

  1. I tak zwierzątko z obraźliwego polskiego powiedzenia stało się bohaterem. Wszystko na tym świecie jest po coś i wszystko jest potrzebne! Ciekawy wpis!

    OdpowiedzUsuń