W wyniku rozpadu
kalifatu arabskiego na terenie współczesnego północno-wschodniego Azerbejdżanu
powstało państwo Szyrwan, istniejące w latach około 799–1539. W 1539 Szyrwan
stał się prowincją irańskiej dynastii Safawidów.
Władcy Szyrwanu,
nazywani szyrwanszachami, mieli w niektórych okresach sporą lokalną
niezależność i znaczenie, w innych – w znacznym stopniu byli uzależnieni od
władców państw sąsiednich. Ich stolicą była Szemacha (120 kilometrów na zachód
od Baku), znana już w czasach Imperium Rzymskiego. Kiedy w 1197 roku trzęsienie
ziemi zniszczyło Szemachę, szyrwanszachowie przeprowadzili się do Baku, które
stało się nową stolicą Szyrwanu.
Szemacha, teraz
turystyczne miasteczko, nie znalazło się w harmonogramie mojej podróży, pozostaje
mi poznać historię Szyrwanu w Baku, a ściślej mówiąc – w İçəri Şəhər, czyli Mieście Wewnętrznym
(UNESCO), które powstało na miejscu zamieszkanym już w paleolicie.
Od czasów starożytnych Baku było najgęściej
zaludnionym miejscem nie tylko na wschodzie Kaukazu, ale w ogóle w Azji Zachodniej.
Do jego najstarszej części, Miasta Wewnętrznego, wchodzę Podwójną Bramą w
północnej części murów, jedną z głównych bram do miasta. Ta „podwójność” polega
na tym, że są to dwie bramy w odległości 5–6 metrów obok siebie. Całe miasto
było otoczone murami, również podwójnymi, z XII wieku, o wysokości 8–10 metrów
i grubości 3–3,5 metra. Mury zewnętrzne otoczone były fosą. Między zewnętrzną a
wewnętrzną linią murów również była fosa, która w razie ataku z zewnątrz
wypełniana była ropą naftową i podpalana. Każdy, kto chciałby wedrzeć się do miasta,
musiałby pokonać wodę i ogień. Wielu chętnych chyba nie było. Za to teraz
chętnych, żeby zobaczyć mury, których większość się zachowała, i otoczone nimi
miasto, jest bardzo dużo.
W systemie fortyfikacji wyróżnia się Baszta
Dziewicza o niespotykanym kształcie – do zbudowanego z wapiennych skał cylindra
o wysokości 31 metrów
i średnicy 16,5 metra
przylega przypora o wysokości 28
metrów. Uważa się, że liczba 28 ma tutaj symboliczne
znaczenie. No bo powierzchnia Morza Kaspijskiego leży 28 metrów poniżej poziomu
morza, miasto w obrębie murów podzielone było na 28 kwartałów, a w mury obronne
wkomponowano 28 półokrągłych wież/baszt.
Patrząc z lotu ptaka, plan wieży można
porównać do cyfry 9 lub 6, które zestawione razem dają symbol yin i yang odzwierciedlający
istniejące we wszechświecie przeciwne, lecz uzupełniające się siły, żeby
przytoczyć najprostszą interpretację z chińskiej filozofii i metafizyki.
A gdyby jeszcze tych tajemnic znaczeniowych
było mało, to przekrój poziomy wieży jest też porównywany do znanego w
azerskiej sztuce symbolu „buta”, stosowanego m.in. w tkactwie czy budownictwie,
a raczej zdobnictwie. Automatyczny tłumacz nie przetłumaczył mi tego słowa, ale
jego schematyczne przestawienie na planszy edukacyjnej mówi samo za siebie.
Baszta jest dużo wyższa niż pozostałe
elementy umocnień. W dzisiejszym kształcie wzniesiono ją z ociosanych bloków
wapienia, podobnie jak cały system fortyfikacji, w XII wieku. Kiedy ją wybudowano
na przybrzeżnej skale, morze sięgało do jej stóp. Teraz od brzegu dzieli ją co
najmniej 200 metrów.
Nie wiadomo, kto i dlaczego wzniósł basztę; wiadomo, że na resztkach murów wcześniejszych
budowli, sięgających 15
metrów w głąb ziemi. Archeolodzy twierdzą, że
pochodzących z okresu VIII–VII wielu p.n.e., ale tak naprawdę to początki wieży
giną w mrokach legend i dziejów.
„Wieża Dziewicza wznosiła się we Wschodnim
Murze Starego Miasta. Zbudował ją na cześć córki Mehmed Jusuf Chan, władca
Baku, który chciał ją poślubić. Lecz to kazirodcze małżeństwo nigdy nie zostało
skonsumowane. Córka rzuciła się z wieży, gdy szalony z miłości ojciec wtargnął
do jej komnaty. Kamień, na który dziewczyna spadła i zabiła się, nazwano
Kamieniem Dziewicy. Czasem pokrywają go kwiaty składane przez narzeczone w
przeddzień ślubu” – tak opowiada o wieży Ali Chan, bohater powieści Ali i
Nino Kurbana Saida[1].
Ja Kamienia Dziewicy nie znajduję, ale przecież od czasów, które opisuje Kurban
Said, mija sto lat i kamień mógł zostać przeniesiony na inne miejsce albo
zarósł trawą.
Wszystkie teorie dotyczące nazwy wieży mają
charakter legend, a określenie „dziewicza” rozpowszechniło się dopiero w XIX
wieku. Nie wnikając w zawiłości językowe, warto wiedzieć, że słowo qiz w
azerskej nazwie baszty Qiz Qalasi tłumaczone jako „dziewiczy” znaczy też
„niedostępny” i raczej to znaczenie, jako mające związek z charakterem obronnym
budowli, stało u zarania nazwy baszty.
Wspinając się kamiennymi schodami
wyciosanymi w murze, zdobywam kolejne osiem poziomów wieży. Każdy poziom sklepiony
jest płaską kopułą z okrągłym otworem pośrodku. Ten otwór zapewniał widok na
całą niższą kondygnację. Kiedyś nie było schodów na poziom pierwszego piętra,
na którym jest wejście do wnętrza – można było być do baszty wciągniętym za pomocą
lin lub wejść po drewnianej drabinie wciąganej do środka.
Grubość murów wynosi 5 metrów przy ziemi i 3,5 metra na górze. W
ścianie, na kilku poziomach, odsłonięto wnękę, w której przebiegały rury z
wypalonej gliny doprowadzające słodką wodę z wykutej w skale, wewnątrz baszty,
studni o głębokości 21
metrów. Kilka takich rur, a także innych przedmiotów
znalezionych w czasie badań archeologicznych wyeksponowano na poszczególnych
poziomach. Wąskie okna, raczej okienka strzelnicze, są tak małe, że wątpliwa
jest ich rola w ewentualnej obronie. Dlatego częściej czyta się teorie, że
baszta była zaratusztriańską świątynią, obserwatorium astronomicznym czy też
latarnią morską. Zresztą funkcję latarni morskiej baszta też pełniła już w czasach
nam bliższych – od 1858 do 1964 roku, kiedy przekształcono ją w muzeum. Teraz
ze szczytu wieży można sobie popatrzeć na Baku, na Morze Kaspijskie oraz na
urządzenia wiertnicze na wodzie i lądzie.
Kiedy w 1982 roku prowadzono zakrojone na
szeroką skalę badania archeologiczne, odkryto tajemne przejście do Pałacu
Szachów Szyrwanu we wschodniej części miasta. Nie ustalono jednak, gdzie
dokładnie zaczynało się to przejście. Jedna z teorii utrzymuje, że na dnie
studni.
Ja do pałacu pójdę ulicami starego miasta,
bo sporo mam po drodze do zobaczenia.
Ciekawe miejsce, ale cóż warte byłoby bez tych pięknych legend i opowieści. To one tworzą tajemniczość tego miejsca:)))
OdpowiedzUsuń