Założona na
przełomie V i VI wieku Agra (Indie), centrum życia politycznego, gospodarczego
i kulturalnego imperium Wielkich Mogołów, od 1526 roku ich stolica, znane jest
przede wszystkim za sprawą Tadź Mahal i Czerwonego Fortu. W mojej pamięci
pozostał jednak niewielki grobowiec I’timad-ud-Daulah
– uważany za pierwowzór najsławniejszego mauzoleum Indii.
W mauzoleum I’timad-ud-Daulaha spoczywa
ciało mirzy Ghijas-bega i Asmat Begum, jego zamarłej kilka miesięcy wcześniej
niż on żony. Grobowiec powstał w latach 1622–1628 na zlecenie ich córki Nur
Dżahan, późniejszej żony Dżahangira (tej, co to kąpała się w kamiennej misie w
płatkach róży). A w ogóle to Ghijas-beg był dziadkiem Mumtaz, a na dworze cesarza
Dżahangira pełnił funkcję wezyra (premiera) oraz otrzymał tytuł
„I’timad-ud-Daulah” (tłumaczone jako „pan/minister skarbu” lub „filar państwa”).
I to ten tytuł dał nazwę mauzoleum, w którym spoczął po śmierci. W kontekście
nazwy mauzoleum tłumaczone jest czasem jako „skrzynia z klejnotami”.
Zwany „małym Tadźem” (Baby Taj) grobowiec I’timad-ud-Daulah
uważany jest za pierwowzór mauzoleum, w którym spoczywa ciało Mumtaz (ileż ja
tych „pierwowzorów” już widziałam, żeby wspomnieć chociażby grobowiec Humajuna
w Delhi!).
Faktem jednak jest, że I’timad-ud-Daulah jest przykładem
transformacji monumentalnej architektury Mogołów – od budowli z czerwonego
piaskowca z marmurowymi dekoracjami do struktur z białego marmuru zdobionego kamieniami
półszlachetnymi. Od grobowca Humayuna w Delhi (który widziałam wczoraj) i mauzoleum
Akbara (który znajduje się na peryferiach Agry, a jednak nie zdążę go zwiedzić)
do Tadź Mahal, który będę podziwiała za godzinę.
Mimo niewielkich rozmiarów nie dziwi, że powstawał aż
sześć lat – tak pracochłonnych, jak się domyślam, dekoracji chyba jeszcze nie
widziałam. Kawałki karneolu, jaspisu, lapis lazuli, onyksu, topazu, a pewnie i
innych kamieni, wciśnięte w wyryte w białym marmurze z Radżastanu wgłębienia, tworzą
motywy roślinne i geometryczne oraz arabeski w stonowanych kremowo-beżowo-miodowych
barwach. Pokrywają ściany wewnętrzne i zewnętrzne, sufity (te są najbardziej
zniszczone) i podłogi. Oglądam je z równym podziwem, nie wnikając w detale
technik – czy to mozaika, czy inkrustacja, czy bardziej wyrafinowana mozaika
florencka (pietra dura).
Inne budowle – wieże i pawilony otaczające czterokwaterowy
ogród – wzniesione są z czerwonego piaskowca i inkrustowane białym marmurem. W
przecinających trawniki płytkich kanałach już dawno chyba nie płynęła woda.
Cztery kilometry dalej wznosi się mauzoleum, które
przyćmiewa blaskiem to, w którym jestem – tak mówią. Czy podzielę ich zdanie?
Mimo tych przecudnych detali, kolorów i zdobień, to jednak jest to przedsmak Tadź Mahalu. Co prawda oglądałam tylko świątynię w filmach, ale nie na darmo odwiedzają ją depcząc to piękno tłumy. Ciekawa jestem Twoich wrażeń?
OdpowiedzUsuńKiedyś pewnie i Tadź Mahal poświęcę post. Na jego piękno, dodatkowo wzmocnione zachodzącym słońcem, byłam w jakimś stopniu przygotowana,na zachowanie rodaków Mahal, dla których główną atrakcją nad jej grobem było wzbudzanie echa - raczej nie.
UsuńTeraz pewnie byłoby mniej tłoczno, tylko te problemy z podróżowaniem...
OdpowiedzUsuńTutaj akurat tłoczno nie było - większość przybywajacych do Agry skupia się na Tadź Mahalu i ewentualnie na Czerwonym Forcie, a szkoda, bo to piękne miejsce, i właśnie nie zatłoczone. Miejmy nadzieję, że jednak "za chwilę" będzie można gdzieś wyruszyć.
Usuń