Most wspornikowy Howrah (1942; 705 metrów długości) nad
rzeką Hugli (dopływ Gangesu) właściwie nazywa się Rabindra Setu, na cześć syna
tego miasta, pierwszego azjatyckiego laureata literackiej Nagrody Nobla, Rabindranatha
Tagore. I tak jednak wszyscy używają starej nazwy mostu pontonowego łączącego
Kolkatę z miastem Howrah. Jak zwał, tak zwał, i tak uważany jest za jeden z
najruchliwszych mostów wspornikowych świata – dziennie ośmioma nitkami jezdni
przemieszcza się nim około stu tysięcy pojazdów i co najmniej sto pięćdziesiąt
tysięcy ludzi. A wyliczenie filmów, w których most „grał”, zajęłoby więcej niż
pół strony.
Stojąc na brzegu Hugli, patrząc na most, mogę też obserwować
Armeńskie Ghaty. „Armeńskie”, bo zbudowane w 1734 roku przez Manvela Hazaara Maliyana, kupca pochodzenia
ormiańskiego mieszkającego w Kolkacie. Zresztą w pobliżu żyło wielu Ormian. Idąc
tutaj, wstąpiłam też do katedry ormiańskiej. Zabudowa tego odcinka nabrzeża
dotyczyła głównie umożliwieniu załadunku i wyładunku towarów i ich składowania,
a obecny wygląd tego, co pozostało, bardzo się różni od tego, co powstało w
XVIII wieku.
Miałam już okazję być w pobliżu ghatów (ciąg
kamiennych schodów prowadzący w dół ku rzece). W Paśupatinath (Nepal) obserwowałam
rytualne palenie ciał zmarłych, w Tissamaharamie
(Sri Lanka), na schodach na brzegu jeziora Tissa widziałam człowieka piorącego
swoje rzeczy. Tutaj po raz pierwszy mam okazję obserwować wykorzystanie ghatów do
codziennych ablucji. Jeden człowiek ze szczoteczką do zębów, drugi zanurzony w
wodzie po pas namydla ciało. Jeszcze inny siedząc na stopniach, szoruje pięty, tuż
obok ktoś rozczesuje mokre włosy. Chyba nie widzą, może nie chcą widzieć śmieci
kołyszących się na wodzie tuż obok nich. Pojedynczych brudów i tych zbitych w
jednolitą masę.
Całe nabrzeża, po obu stronach rzeki, to ciąg
różnych ghatów, o różnych nazwach. Niektóre mają wydzielone części dla kobiet i
mężczyzn, inne zadziwiają architekturą. W tej kwestii nie mogę nie zwrócić
uwagi na klasycystyczne ghaty-łaźnie wybudowane przez biznesmena i filantropa
Mutty Lalla Seala (1792–1854). Trudno powiedzieć, czy nadal pełnią funkcję, dla
której zostały wybudowane, wydaje się, że teraz jest to jakiś magazyn.
Jedno jest pewne, korzystanie z wody w rzece
Hugli jest koniecznością dla uboższych mieszkańców. Chodząc ulicami Kolkaty,
widzę też bardzo prowizoryczne „łaźnie” wprost na ulicach – betonowe boksy z jednym
kurkiem. Prawie wszystkie, które mijam, są akurat używane.
Różne oblicza Indii, nad głową ciekawa i nowoczesna konstrukcja mostu, gdy opuścisz głowę... Szkoda słów!
OdpowiedzUsuńIndie są niesamowite, znajomi byli zachwyceni, ale wszechobecny smród psuł im efekt zwiedzania. Widać to też na Twoich zdjęciach. Ciekawe czy i kiedy to się zmieni:)))
Na to pytanie (czy się zmieni)chyba nikt nie potrafi odpowiedzieć, o nie wszyscy chyba chcieliby, żeby się zmieniło. Dlatego wspomnienia są tak różne - od miłości do nienawiści.
UsuńTo przy brzegu to naprawdę śmieci?
OdpowiedzUsuńNiestety, tak!
Usuń