Teorii
dotyczących powstania geoglifów – kiedy i dlaczego – jest tak samo wiele jak
tych dotyczących czasu, rozwoju i upadku ludu kultury Nazca. Nawet w kwestii
ram czasowych istnienia tej cywilizacji naukowcy nie są zgodni. Najczęściej są
one określane jako okres od III wieku p.n.e. do IV–IX wieku n.e.
Najważniejszym
ośrodkiem tej cywilizacji było ceremonialne centrum Cahuachi, 25 kilometrów od
miasta Nazca w kierunku oceanu. Na obszarze 24 kilometrów
kwadratowych znajdowało się ponad 30 świątyń. Przy ich budowie wykorzystywano
naturalne pagórki, na których wznoszono budowle z cegły suszonej na słońcu.
Niekiedy nazywane są piramidami, przez innych zwane zabudową tarasową. Do
zwiedzania udostępnione są jedynie dwie budowle – taśmy wyznaczają ścieżki,
którymi można przejść. Przypuszcza się, że ośrodek, przed opuszczeniem w IV/V
wieku, został celowo zasypany. Cały czas trwają prace wykopaliskowe, a liczba
osób pracujących tutaj jest większa niż zwiedzających.
Cahuachi
zwiedzam w ciekawych okolicznościach. Jak zobaczyłam program wycieczki – że
piramidy ludów Nazca, a do tego akwedukt Ocongalla, również z czasów
preinkaskich, i jakiś cmentarz, i jeszcze jakieś wydmy, to w ogóle nie
zastanawiałam się nad szczegółami. Faktem jest, że wczoraj wieczorem, kiedy
wyraziłam zainteresowanie udziałem w tej imprezie, pani agentka podprowadziła
mnie do zdjęcia w witrynie i pokazała mi zdjęcie jakiejś grupy, coś tam
powiedziała o samochodzie. Popatrzyłam, zdjęcie jak zdjęcie.
W
ogóle nie zwróciłam uwagi na samochód.
Dzisiaj
z kolei, jak już kupowałam wycieczkę, na piętnaście minut przed wyjazdem, pani
zainteresowała się, czy mam okulary przeciwsłoneczne. Nadal nic nie
podejrzewałam… A okulary mam.
Dopiero
jak zobaczyłam samochód stojący przed agencją… Otwarte nadwozie, silnik
odsłonięty, pasy bezpieczeństwa poprowadzone spod siedzenia, między nogami, do
uchwytów ponad ramionami – i wszystko wskazuje, że to jest samochód, którym mam
jechać na moją wycieczkę!
Taaak…
jak się jedzie w samochodzie typu buggy, w którym nie ma przedniej, ba, żadnej
szyby, to dobrze jest mieć na nosie okulary. Teraz zrozumiałam pytanie o
okulary.
Jedziemy.
Kiedy
mijamy piramidy nie zatrzymując się, to już wiem, że głównym punktem programu są wydmy pustyni
Usaca. Chwilę potem zaczyna się: w górę i w dół, i trawersem, nieomalże na dwóch
kołach, i jeszcze szybszy ślizg, i powoli znów do góry, i jeszcze raz z tej
najwyższej wydmy. Pasy mi się wypięły, nieomal wypadam, dobrze, że mocno
trzymam się konstrukcji.
Zatrzymujemy
się, pan wydobywa gdzieś z wnętrza samochodu deski, można się ześlizgnąć z wydmy…
Nie,
tym razem dziękuję. Dziesięć lat temu, w czasie mojej pierwszej podróży, tej
dookoła świata, w Nowej Zelandii pierwszy raz zjechałam z wydmy na desce. Niech
to będzie też ten ostatni raz.
W
drodze powrotnej realizujemy pozostałe punkty programu, głównie wizytę w Cahuachi,
zatrzymujemy się też na antycznym cmentarzysku. Kopczyki piasku, kości, czaszki,
skorupy glinianych naczyń, nawet jedna mumia. To miejsce pochówku ludzi sprzed
wieków, odsłonięte przez wiatr, rozgrzebane przez dzikie zwierzęta, splądrowane
przez rabusiów. Nazywane jest „porzuconym cmentarzem”.
To cmentarzysko nie zostało uporządkowane
przez archeologów tak jak nekropolia Chauchilla, 30 kilometrów na
południowy zachód od Nazca, które odwiedziłam wczoraj po południu. Tam, na
obszarze o powierzchni około 40 kilometrów kwadratowych, w 1920 roku odkryto
kilka tysięcy grobów ze zmumifikowanymi, za sprawą suchego klimatu, ciałami.
Nekropolia była miejscem pochówków od II do IX wieku. Niestety, wcześniej groby
odkryli złodzieje, bezczeszcząc je i rabując artefakty zostawiane przy
zmarłych. Naukowcy zrekonstruowali kilka komór grobowych, które teraz można
oglądać.
W
drodze do miasta, smagana przez wiatr w pomalowanym w moro buggy, myślę sobie,
że nie zawsze nieświadomość czegoś jest taka zła. Gdybym wcześniej się
zorientowała w istocie imprezy, z której właśnie wracam, może bym się na udział
w niej nie zdecydowała. Tymczasem, oprócz odwiedzenia ciekawych historycznie miejsc,
mam za sobą jeszcze jedno, nowe i bardzo fajne doświadczenie – ślizgi po
wydmach w samochodzie typu buggy.
Wizytę w Nazca kończę spacerem
na peryferia miasta aby zwiedzić stanowisko archeologiczne Los Paredones –
centrum kontroli administracyjnej Inków na obszarze między Andami a wybrzeżem,
w latach mniej więcej 1471–1493. I ten ośrodek zbudowany został z cegły adobe –
pozostały fragmenty murów, sterty kamieni, zarys ulic.
Na zwiedzenie Muzeum Archeologicznego
„Antonini” (założone i prowadzone przez Włoskie
Centrum Prekolumbijskich Studiów i Badań Archeologicznych – CISRAP) czasu już
mi nie starcza (docieram do niego na 15 minut przed zamknięciem) ale obsługa
pozwala mi wejść do ogrodu aby zobaczyć akwedukt Bisambra – fragment starożytnego
sytemu hydraulicznego, którym kierowana była woda do okolicznych osad.
|
Inspiracje geoglifami w mieście Nazca
|
Fajny opis Mariolka, z humorem! I autko całkiem fajne, nawet opony ma odpowiednie na pustynię - firmowe Pirelli Scorpion na końcu świata!
OdpowiedzUsuńŚwietna przygoda:)))
Dziękuję, z dużym sentymentem wspominam to spotkanie z wydmami.
Usuń