Park Narodowy Ziemi Ognistej (63 tysiące hektarów), założony w 1960 roku wzdłuż granicy z Chile, nie jest jedynym parkiem narodowym Ziemi Ognistej, ale jest tym najliczniej odwiedzanym. Dostać się do niego nie jest bowiem trudno – władze miasta Ushuaia zapewniają dojazd specjalnym autobusem (12–16 kilometrów), o bardzo wygórowanej cenie biletu, który dowozi odwiedzających nie tylko do wejścia, lecz także do najdalszego możliwego punktu w samym parku. To dobrze, szkoda tylko, że pierwszy autobus wyrusza dopiero o godzinie 9:00.
Uściślając pojęcia – nazwa „Ziemia Ognista” pochodzi od poświaty pochodzącej prawdopodobnie od ognisk zapalanych przez pierwotnych mieszkańców tej ziemi, jaką widziała załoga statków pierwszej wyprawy dookoła świata – ekspedycji prowadzonej przez Ferdynanda Magellana w 1520 (https://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2019/09/przyladek-piaszczysty-punta-arenas-chile.html), w czasie której zostały odkryte wyspy na najdalszym krańcu kontynentu amerykańskiego.
Nazwa ta może odnosić się do:
– archipelagu Ziemia Ognista (Tierra del Fuego) – archipelagu i południowych wybrzeży Ameryki Południowej, oddzielony od kontynentu Cieśniną Magellana, o powierzchni 73,7 tys. km²,
– wyspy Ziemia Ognista (Isla Grande de Tierra del Fuego) – największej z wysp archipelagu; powierzchnia 48 tys. km²,
– chilijskiej prowincji Ziemia Ognista, zajmującej głównie zachodnią cześć wyspy,
– argentyńskiej prowincji Ziemia Ognista, zajmującej głównie wschodnią część wyspy
(nie wnikając w tym miejscu, które rejony zaliczają do tych prowincji poszczególne kraje – np. Argentyna do tej prowincji wlicza również część Antarktydy)
Po raz kolejny studiuję mapkę parku ze szlakami turystycznymi, nie mogąc się zdecydować, który szlak wybrać. Najbardziej nęci mnie ośmiokilometrowa ścieżka wzdłuż brzegu kanału Beagle. Mogłabym wysiąść na początku parku, a wracając – wsiąść do autobusu na końcowym przystanku. Tylko dlaczego na pokonanie tego dystansu przewidziano aż cztery godziny? Pan kierowca rozwiewa wątpliwości moje i jeszcze jednego pasażera, również amatora wędrówki tym szlakiem – to jest ścieżka up and down. To chyba jednak dzisiaj wolę hiking po płaskim lub względnie płaskim terenie i powolne rozkoszowanie się widokami.
Wysiadam na ostatnim przystanku. Napis na tablicy informuje mnie, że tutaj właśnie kończy się albo zaczyna Autostrada Panamerykańska – żeby nikt nie miał wątpliwości. A wątpliwości mieć można, bo ten ostatni odcinek drogi to już szutrówka. Do Alaski 17 838 kilometrów. Ja jednak kieruję się nie w stronę Alaski, ale wręcz przeciwnie – ku brzegowi kanału Beagle, a właściwie jednej z jego zatok, zatoki Lapataia.
Opis poszczególnych szlaków, szlaczków, mostków, punktów widokowych i widoków roztaczających się z tych punktów nie byłby ciekawy. To bowiem dwie różne rzeczy: czytać o takich miejscach a widzieć je na własne oczy, przemierzając kilometry ścieżek czy wspinając się na wzgórza, z których widać więcej. Park jest dobrze przygotowany do wędrowania, ścieżki turystyczne są oznaczone. Nie bardzo jednak zwracam uwagę na oznaczenia szlaków, słuchając śpiewu ptaków, obserwując pierwsze kolory jesieni, podziwiając ukształtowane wiatrem i deszczem abstrakcyjne formy martwych i żywych jeszcze drzew, panoszące się na gałęziach siwe brody jakichś pasożytów, podtopione polany. I żeremie bobrów. Musiałam aż na Ziemię Ognistą przyjechać, żeby zobaczyć ich mieszkania! Wcześniej jakoś nie miałam okazji.
Dzisiaj niewielu jest odwiedzających park, za to co chwilę spotykam patrole, które krążą po szlakach. Myślę, że w tym przypadku raczej z powodu bliskości granicy argentyńsko-chilijskiej aniżeli z konieczności zapewnienia bezpieczeństwa odwiedzającym park.
O godzinie 15:00 uznaję, że mam już ogólne pojęcie o tej części świata, a dobrze byłoby jeszcze przejść się po mieście. Wracam do centrum Ushuai.
Piękny kawałek świata! I niezwykła lokalna przyroda, i cudne widoki. To był świetny spacer!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję za towarzyszenie mi w moim wędrowaniu.
UsuńMi się marzy najpierw zobaczenie wszystkich parków narodowych w Polsce. Zostało mi tylko kilka do zobaczenia :)
OdpowiedzUsuńMnie chyba więcej niż kilka. Ale dobrze jest mieć jakiś cel - życzę aby zobaczyć wszystkie. Pozdrawiam
Usuń