sobota, 5 marca 2022

Trzy w jednym - Madalena do Mar, Ponta do Sol i Ribeira Brava. Madera


Trzy w jednym ponieważ te trzy miejscowości można łatwo i przyjemnie zwiedzić, może raczej zobaczyć, bo zwiedzać to nie bardzo jest co, w ciągu jednego dnia.

Łatwo i przyjemnie bo odległości między nimi niewielkie, można je przejść w większości promenadą wzdłuż morza. Cały spacer to około 10 kilometrów. Mniej przyjemne są dwa odcinki  (700 i 300 metrów) nowymi tunelami. Bo przejście krótszymi odcinkami starych tuneli, w których widać ślady drążenia w skale oraz w których przy wchodzeniu i wychodzeniu coś tam kapie na głowę,  to całkiem fajne doświadczenie.



A teraz "po kolei".

Madalena do Mar to niewielka miejscowość na południu Madery. Przewodniki piszą o domkach rybaków, przed którymi widać wyciągnięte na kamienistą plażę kolorowe rybackie łodzie. Łodzi nie ma, za to domki są kolorowe, po liftingu w ramach jakiegoś programu pomocowego.


Za jednego z najbardziej znanych mieszkańców miasta uważany jest niejaki Henryk zwany Niemcem mieszkający tutaj w czasach, kiedy przybywali na wyspę pierwsi osadnicy (Madera została odkryta w 1418 roku). I pewnie nie byłby ten człowiek wart wzmianki, gdyby nie fakt, że jest on utożsamiany z polskim królem Władysławem Warneńczykiem - wszak jego ciało nie zostało odnalezione po bitwie pod Warną w 1444 roku. Odkrywca wyspy, João Gonçalves Zarco, podarował owemu Henrykowi ziemię, na której tenże założył duże gospodarstwo rolne. Na jego gruncie wybudował sobie dworek a tuż obok kaplicę pod wezwaniem św. Marii Magdaleny. Od wezwania kaplicy pochodzi nazwa miejscowości. A sam Henrique Allemão poślubił Annę, z którą miał dwójkę dzieci. Zginął uderzony kamieniem spadającym z klifu  Cabo Girão i został pochowany w kościele, który wybudował. Nie mogłam sprawdzić gdyż kościół był zamknięty. Dworek, na drzwiach którego widniał podobno królewski herb, popadł w ruinę. Na wszelki wypadek sfotografowałam domostwo obok - nuż to zrekonstruowany dworek (herbu jednak się nie dopatrzyłam).



Ponta do Sol czyli "słoneczny punkt" uważana jest za najbardziej słoneczną miejscowość na wyspie.


Nieco dziwna żółta konstrukcja zamykająca plażę od wschodu to molo wraz z mostem łączącym skalistą wysepkę z lądem, wybudowane w 1849 roku  dzięki darowiźnie księcia Maksymiliana de Leuchterberga.



Ribeira Brava, czyli "wzburzony strumyk" rozłożyło się po obu brzegach rzeki, która w czasie mojej wizyty jednak wzburzona nie była. Z dwóch fortów kiedyś istniejących w tym miejscu ocalała tylko jedna baszta odnowiona w 1916 roku. Forty zostały zniszczone w czasie powodzi w 1803 roku.



Godnym uwagi zabytkiem jest kościół parafialny z XVI wieku, pw. św. Benedykta z XVII-wiecznymi ołtarzami (drewnianymi pokrytymi warstwą złota). Muzeum etnograficzne podobno ciekawe, ale  nie zdążyłam już dotrzeć.

Większym jednak zainteresowaniem aniżeli wszystkie zabytki cieszy się Wodospad Aniołów, tak w połowie drogi pomiędzy Ponta do Sol a Ribeira Brava. Kaskada wody spada tutaj na sam środek jezdni. Bokiem da się przejść z suchą głową, ale można też umyć sobie samochód (kierowca jednego z przejeżdżających aut kilkakrotnie cofał i ruszał do przodu).






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz