Zaledwie kilka stacji metra dzieli mnie od serca Pudongu,
dzielnicy biznesowej, której zamglony wizerunek oglądałam kilka dni temu z
Bundu. Dzisiaj pogoda jest doskonała, tylko chyba większość mieszkańców miasta
postanowiła spędzić tę niedzielę właśnie tutaj. Mam spore problemy z wyjściem z
metra, a kiedy wreszcie mi się to udaje, wcale nie mniejsze tłumy otaczają mnie
na ulicy i na… nie wiem, jak to nazwać. Na centralnym i największym chyba w tej
dzielnicy skrzyżowaniu poprowadzono nadziemne rondo dla pieszych, platformy
odbiegają również w boczne ulice. Może takie hordy przybywają tutaj codziennie,
a te pomosty mają je trochę rozładować? W tym miejscu po raz pierwszy nie mam
wątpliwości, że jestem w najludniejszym państwie świata.
Rozwój Pudongu jako centrum biznesu zaczął się w latach 90. XX
wieku. Dzielnica uzyskała wtedy status specjalnej strefy ekonomicznej. Z
tamtego okresu pochodzi wieża telewizyjna Perła Orientu (1994). 468 metrów wysokości
plasuje ją na piątym miejscu na świecie wśród wież telewizyjnych.
Z biegiem lat przybywało wieżowców, każdy jest „naj” pod
jakimś względem. Trzy z nich, stojące bardzo blisko siebie, to wizytówka
Szanghaju i manifestacja ekonomicznej oraz biznesowej potęgi już nie tylko
Szanghaju, ale i całych Chin.
Inspiracją dla najstarszego z nich, Jin Mao Tower (1998),
jest żelazna pagoda w Kaifeng, mieście w prowincji Hean. Rozwiązania
konstrukcyjne nawiązują do przynoszącej szczęście i będącej symbolem
doskonałości cyfry osiem – 88 pięter, 16 segmentów, a każdy z nich o jedną ósmą
krótszy od poprzedniego. I jeszcze ośmiokątny rdzeń, 8 kolumn, 8 kratownic…
Szanghaj World Financial Center (2008) powszechnie
nazywany jest otwieraczem do butelek, a to za sprawą prostokątnego otworu w
zwieńczeniu wieżowca. Miał być okrągły na wzór księżycowych drzwi, typowego
elementu chińskich ogrodów. Zbyt wielu jednak kojarzyło takie rozwiązanie z
flagą Japonii. Już w trakcie budowy zmieniono projekt.
W roku 2015 oddano do użytku drugi co do wielkości – po Burdż
Chalifa w Dubaju – budynek świata. To Szanghaj Tower – 632 metry wysokości.
Podobnie jak w poprzednich wieżowcach, mieszczą się tutaj hotele, biura i
ekskluzywne kluby. W każdym z nich znajduje się platforma widokowa, ale wolę
nawet nie myśleć, jak się tam dostać.
|
Inny punkt widzenia |
Nie chcąc zostać stratowaną, nadkładam
drogi, aby dojść do stacji metra innej linii niż ta, którą przyjechałam. Już
kilkadziesiąt metrów dalej jest spokojnie i cicho, niemal bezludnie. Mijam jakiś
park, mijam nie tak może sławne budynki, ale o równie ciekawej architekturze.
Idę uliczkami o zabudowie z połowy ubiegłego wieku zagubionymi w cieniu
drapaczy chmur.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz