Zdobywam zatem
kolejne, istniejące dzisiaj, poziomy świątyni–wzgórza. Świątyni wybudowanej na
planie mandali, odzwierciedlającej buddyjską wizję wszechświata. Pięć
czworobocznych tarasów, każdy kolejny nieco mniejszy, na szczycie kolejne trzy
tarasy na planie koła, a na nich 72 ażurowe stupy. W każdej z nich Budda. Dwie
stupy są odkryte, siedzący w nich Oświecony może patrzeć na pobliskie góry i
odwiedzających go wiernych, i turystów bez ażurowej przesłony.
Ściany tarasów pokryte są płaskorzeźbami ze scenami z życia Buddy i jego drogi do oświecenia, które można kontemplować, pielgrzymując na szczyt świątyni. Nie brakuje też scen z życia codziennego, obchodów świąt i zwyczajów ludów mieszkających tu w czasach budowy świątyni. Taka pielgrzymka tarasami Borobudur to, bagatela, około 5 kilometrów. Podążając pielgrzymim szlakiem, nie mogę nie być zauroczona tym, co mimo wszystko udało się odtworzyć. Widać, jak gigantyczny wysiłek włożono w odtworzenie kamiennego arcydzieła. Nie wszystkie sceny udało się idealnie poskładać, widać, że niektóre kamienie są z innej bajki. Ale wcale nie umniejsza to artystycznych doznań.
Moją uwagę zwraca bardzo realistyczna płaskorzeźba statku. Nie tylko moją. W 1982 roku świątynię odwiedził Brytyjczyk Philip Beale. Fascynacja rzeźbą statku (których podobno jest na murach Borobudur pięć, ja wypatrzyłam tylko tę jedną) nie skończyła się z chwilą opuszczenia świątyni.
Skoro twórcy świątyni byli tak zręczni, żeby wieki temu wyrzeźbić statek w kamieniu, musieli też być na tyle zdolni, by taki statek wybudować i pływać nim – taka myśl zakiełkowała w głowie Philipa Beale’a. Dwadzieścia lat później (!) doprowadził do realizacji swojej fascynacji. Wspólnie z australijskim archeologiem zaprojektował statek, jakie budowano na Jawie w VIII wieku naszej ery. Pozostało statek wybudować, skompletować załogę i popłynąć.
Wybudowano – o rozmiarach 18,29 m x 4,5 m x 2,25 m. W sierpniu 2003 roku 27 członków załogi z Indonezji, Nowej Zelandii, Anglii, Szwecji i Francji wyruszyło w sześciomiesięczną ekspedycję nazwaną Cynamonowym Szlakiem. Trasa rejsu wiodła z Azji poprzez Ocean Indyjski, na Seszele i do północnych wybrzeży Madagaskaru, następnie Kanałem Mozambickim i dokoła Przylądka Dobrej Nadziei – do Ghany.
W lutym 2004 roku ekspedycja zakończyła się, udowadniając istnienie antycznych szlaków handlowych pomiędzy Azją i Afryką, a statek spoczął w specjalnie wybudowanym muzeum nieopodal świątyni. I niewątpliwie inspiruje niejednego oglądającego replikę starego statku i poznającego historię jego powstania. Szkoda, że efektów większości tych inspiracji pewnie nigdy nie poznamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz