Budowę Mostu Nankińskieg,
trzeciego w historii mostu na Jangcy, rozpoczęto wraz z towarzyszami
radzieckimi. W roku 1960 doszło do konfliktu, w którego wyniku radzieccy
przyjaciele opuścili Chiny wraz z projektami. Jednak nie tylko „Polak potrafi”
– chińscy inżynierowie sami dokończyli dzieło, z którego zresztą są bardzo
dumni. Most został oddany do użytku 23 grudnia 1968 roku i umożliwił
bezpośrednie połączenie kolejowe z Szanghaju do Pekinu. Wcześniej pociągi były
przewożone przez Jangcy promami, a to wydłużało drogę do stolicy o ponad dwie
godziny.
Most na rzece
Jangcy został wpisany do księgi rekordów Guinnessa jako najdłuższy most
pełniący równocześnie funkcję mostu kolejowego i drogowego. Jaka długość
została wpisana do księgi, nie wiem, spotykam bowiem różne dane: 1200, 1450, a nawet 1600 metrów. Most ma
dwa poziomy: ten niższy jest dla pociągów, ten wyższy – dla samochodów. Na
poziom drogowy można dostać się windami, które znajdują się w przyczółkach –
można, ale nie o zachodzie słońca, wejścia już dawno zostały zamknięte.
Pozostaje mi znaleźć miejsce, skąd mogłabym most sfotografować, bo na razie
widzę tylko przyczółki, przy których kilka grup ćwiczy aerobik, i fragment
połączenia poziomu drogowego z prostopadle do rzeki biegnącą linią kolejową.
Chyba jednak
zdjęcia nie uda mi się zrobić – wysoki mur biegnący wzdłuż rzeki skutecznie
zasłania widok i rzeki, i mostu. Zrezygnowana zaczynam myśleć o powrocie, gdy moją
uwagę zwraca para przechodząca przez mur. Aha, to temu służy ta kupa kamieni
przed nim! Nie zastanawiam się długo i idę ich śladem. No… ten widok bardzo mi
odpowiada. Ostatnie promienie słońca chowającego się gdzieś tam daleko po drugiej
stronie rzeki oświetlają stalową konstrukcję.
Na koncie mostu
jest jeszcze jeden rekord – polubili go samobójcy. Do roku 2006 ponad dwa
tysiące osób postanowiło skończyć życie, skacząc z niego, w wyniku czego został
pobity wcześniejszy rekord należący do Golden Gate w San Francisco. Dokładna
liczba samobójców nie jest znana, ponieważ wielu ciał nie odnaleziono. Ma też
most swego bohatera. Niejaki Chen Si odwiódł od zamiaru skończenia życia w
nurtach Jangcy blisko trzysta osób. Od 2004 roku Chen Si poświęca większość
swojego czasu na patrolowanie okolic mostu, aby w razie potrzeby służyć pomocą
– wezwać pogotowie, udostępnić telefon czy pozwolić odpocząć w swoim domu.
Został o nim nakręcony film „Anioł Nankinu” (polski tytuł: „Anioł na moście”),
który zdobył kilkanaście nagród.
Bardzo ciekawe informacje. Cieszę się, że udały się zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Ja też się cieszę, szczególnie, że udało mi się most w całej okazałości zobaczyć.
Usuń