czwartek, 17 stycznia 2019

Huanchaca. Antofagasta, Chile



Jadę na południowe peryferia Antofagasty do Parku Kultury Huanchaca. W języku keczua słowo huanchaca znaczy „most smutków”, chociaż nie wiem, dlaczego taką właśnie nazwę przyjęła boliwijska firma, która w 1888 roku w tym miejscu zaczęła budować zakład wytapiania srebra. Budowa trwała cztery lata, w szczytowym okresie rozwoju zakład zatrudniał tysiąc osób, gdy Antofagasta liczyła zaledwie 10 tysięcy mieszkańców. W 1902 roku, po dziesięciu latach funkcjonowania, fabrykę zamknięto wobec niestabilności cen srebra na rynkach światowych, przestarzałej technologii oraz problemu z pozyskaniem kruszcu. Do 1964 roku opuszczony zakład niszczał, stając się w końcu własnością jednego z chilijskich uniwersytetów. Ponowny jego rozkwit zaczął się w 2007 roku, wraz z powołaniem fundacji, która zajęła się zagospodarowaniem ruin. Powstało miejsce, które może być wzorem dla innych podupadłych przedsięwzięć, z którymi potomni nie wiedzą, co zrobić. 

Sterczące z ziemi i stapiające się z otoczeniem brunatne, pokryte grubą warstwą piachu i kurzu mury to pozostałości budynków administracyjnych i pieca do wytapiania. Tuż przed nimi, w zasadzie niewidoczne z odległości kilkudziesięciu metrów, wpuszczono w ziemię dwie budowle – amfiteatr i muzeum. Wobec tak doskonałego wkomponowania w otoczenie trudno się dziwić, że konstrukcja otrzymała wiele międzynarodowych nagród w zakresie architektury.
W Pustynnym Muzeum Atakamy oglądam półgodzinny film o historii tego miejsca. Film zaczyna się od przedstawienia postaci… Ignacego Domeyki (1802–1889). I trudno się dziwić. Ten polski mineralog i geolog, przyjaciel Adama Mickiewicza, po upadku powstania listopadowego wyemigrował z Polski i w 1838 roku przyjął zaproszenie rządu chilijskiego do stworzenia naukowych podstaw eksploatacji bogactw mineralnych kraju. Wybudował laboratorium naukowe w Coquimbo, został profesorem, a następnie rektorem uniwersytetu w Santiago de Chile.





Wraz ze mną film ogląda grupa młodych ludzi w jednakowych mundurkach. To załoga hotelu-kasyna, które rozpoczyna działalność po drugiej stronie ulicy. Kierownictwo hotelu wysłało swoich pracowników na przeszkolenie, tak aby mogli odpowiadać na pytania gości dotyczące ruin, na które niewątpliwie każdy z przyjezdnych zwróci uwagę. Podobnie jak moją uwagę zwrócił sam hotel. Został wzniesiony między ruinami a wybrzeżem. Nie jest jednak wysoki, a jego architektura została niewątpliwie zainspirowana kształtem ruin. Doskonale wpasowuje się – i rozmiarami, i wyglądem – w otoczenie, w którym go podstawiono. Chyba po raz pierwszy nowoczesny kolos nie wzbudza mojego wewnętrznego sprzeciwu.
 

Wracam do eksploracji terenu wokół muzeum. „Ogród skał” to ekspozycja kamieni pochodzących ze złóż minerałów występujących na pustyni Atakama. A występują tu rudy żelaza, miedzi, ołowiu, uranu, kobaltu, złota, srebra, saletry i soli kamiennej. Składające się na kolekcję bryły zachwycają kształtami, fakturą, barwami i odbiciami słońca. I nie jest ważne, która z nich to ruda żelaza, a która – kobaltu. Dowodzą bogactwa tej najstarszej i najsuchszej pustyni świata.


Dłużej zatrzymuje mnie instalacja „Out of Sync” chilijskiego artysty Fernando Casasempere (ur. 1958) mieszkającego w Londynie. Nie odważę się przetłumaczyć tytułu, pozostawiając pole do popisu wrażliwości czytającego. Instalacja składa się z 10 tysięcy ceramicznych żonkili – wszak artysta jest rzeźbiarzem tworzącym w ceramice. Gliniane kwiaty nazwane żonkilami mają różne, abstrakcyjne formy o biało-beżowej barwie i mało kto doszukałby się w nich kształtu popularnych, wiosennych kwiatów. Kwitną na rdzawych, żelaznych łodyżkach, pokrywając całe rabatki kamienistego otoczenia ruin. Mogłabym patrzeć na nie godzinami, mimo palącego słońca, mimo…









           

Kaplica Nuestra Señora del Carmen,
kiedyś była częścią kompleksu fabrycznego


 












4 komentarze:

  1. Niesamowite miejsce, dobrze, że trafiło na mądrych ludzi! A swoją drogą, nasi za granicą (tu Domeyko) robili naprawdę dobrą robotę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, i niejeden post można byłoby poświęcić Polakom, którzy gdzieś tam w świecie coś zdziałali.

      Usuń
  2. Kolejna garść ciekawych informacji. A stado flamingów w pierwszej chwili myślałam że prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się nazywa wyobraźnia!
      Cieszy mnie, że czytający odbierają moje teksty jako ciekawe. Dziękuję.

      Usuń