W 91. dniu mojej podróży po Ameryce Południowej przybywam do
Brasílii!
Mimo kolejnej nocy spędzonej na lotnisku i w samolocie nie
czuję zmęczenia. Możliwość zrealizowania postanowienia sprzed prawie 50 lat (kiedyś
TAM pojadę!) wyzwala sporą dawkę adrenaliny. Potęgowaną pytaniem: zdążę dzisiaj
wejść do budynku Kongresu Narodowego czy nie? Jeżeli nie dotrę tam dzisiaj, to
niestety zaliczę kolejne niepowodzenie podróżnicze.
Pomysł,
aby w Brazylii powstało nowe stołeczne miasto, w głębi lądu, pojawiał się już
od początku XVIII wieku. Ustalono już nawet nazwę nowego miasta: Brasília. Ekipy
badawcze przeczesywały setki kilometrów bezdroży, aby znaleźć dogodną
lokalizację dla nowego miasta, wykonywano również pomiary z powietrza. Kolejne
koncepcje zarzucano po to, aby ktoś kiedyś znów sobie o nich przypomniał. W
latach pięćdziesiątych XX wieku wrócił do idei założenia nowego miasta Juscelino
Kubitschek (1902–1976), czyniąc ją głównym hasłem kampanii prezydenckiej. Urząd
prezydenta sprawował w latach 1956–1961.
Decyzję
o podjęciu budowy nowego miasta, w środkowej części kraju, na płaskowyżu Wyżyny
Brazylijskiej, na wysokości 1000
metrów n.p.m. i w odległości 1200 kilometrów od
dotychczasowej stolicy Rio de Janeiro, podjęto w 1955 roku. Akt założycielski
podpisał Kubitschek w 1956 roku, a oficjalna inauguracja stolicy odbyła się 21
kwietnia 1960 roku.
A
w 1987 roku, licząc zaledwie 27 lat istnienia, jako najmłodsze miasto na
świecie Brasília została wpisana na listę UNESCO jako arcydzieło modernizmu XX
wieku.
Plan
przestrzenny miasta stworzył Lúcio Costa, najważniejsze budynki publiczne
zaprojektował Oskar Niemeyer, uczeń i współpracownik Le Corbusiera.
I
chociaż plan miasta porównywany jest do ptaka w locie, samolotu, łuku czy
krzyża, to sam autor zaprzeczał, aby któryś z tych kształtów go zainspirował.
Jedyną przesłanką była funkcjonalność takiego rozwiązania: budynki użyteczności
publicznej wzdłuż głównej osi (Eixo Monumental), osiedla mieszkaniowe wzdłuż
osi poprzecznej (Eixo Rodoviário).
Niektóre
budowle zaprojektowane przez Niemeyera można zwiedzać, tylko godziny i dni
zwiedzania są różne i najczęściej trzeba się zapisywać przez oficjalne
internetowe strony tych urzędów. A biorąc pod uwagę, jak w wielu hostelach
działa Wi-Fi, zdaję sobie sprawę, że taka rejestracja może się okazać niewykonalna.
Skoro zatem dzisiaj, w poniedziałek, można zwiedzać Kongres Narodowy,
przychodząc „z ulicy”, to nie tracąc czasu na szukanie autobusu, pędzę na drugi
koniec Eixo Monumental.
Zdążyłam,
zwiedziłam. I chyba na zawsze już zapamiętam, że w odwróconej ku górze kopule
odbywają się zgromadzenia Izby Deputowanych (odpowiednik sejmu), a w tej skierowanej
szerszą częścią ku dołowi toczą się obrady Senatu.
Nie
udaje mi się odwiedzić już żadnego więcej z budynków zaprojektowanych przez Niemeyera.
Mam jeszcze szanse, biorąc pod uwagę terminy, zwiedzić Palácio Alvorada,
rezydencję prezydenta i pierwszy budynek oddany do użytku w nowej stolicy, ale niestety
gospodarze hotelu, w którym się zatrzymałam, w swojej wspaniałomyślności
zapewnili tylko otwartą linię Wi-Fi. W rezultacie, kiedy usiłuję się
zarejestrować na listę zwiedzających, zostaję wyrzucona z rządowej strony jako
użytkownik strony niebezpiecznej. Pałac Alvorada oglądam tylko z daleka.
Część II relacji: http://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2019/06/miedzy-wizja-realem-brasilia-czesc-ii.html
Część III relacji: http://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2019/06/miedzy-wizja-realem-brasilia-czesc-iii.html
Niesamowite obiekty, przepiękne, takie nowoczesne, ale nie ma tam chyba fajnego klimatu, przynajmniej dla mnie. A w ogóle stolicę powinni nazwać po prostu Oscar Niemeyer, za to wszystko co dla Brasilii zrobił! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńHm… Myślę, że „klimat” to nie jest pojęcie jednoznaczne i każdy z nas inaczej odbiera różne miejsca w których bywa. W dużej mierze zależy to też od naszego nastawienia – również od tego czego się wcześniej o tym miejscu dowiedzieliśmy, czego oczekujemy.
UsuńJak podsumowałam następny post (z 1-go czerwca), miasto wzbudzało i wzbudza liczne kontrowersje. I niewątpliwie niektórzy nie znajdą w nim klimatu, jakiego oczekiwali. Ja dobrze się tam czułam, znalazłam to czego szukałam. Zobaczyłam obraz tego w jaki sposób można zmaterializować wizje, które rodzą się najpierw w głowie, potem na papierze. I chętnie pojechałabym tam raz jeszcze.