Przypadkiem
zasłyszana informacja, że dzisiaj jest Dzień Mostowca, uruchomiła przeglądarkę mojej
pamięci: czy ja kiedyś pisałam coś o jakimś moście?
Pisałam.
Opisując mój pobyt w Popayán (Kolumbia) pisałam o moście Humilladero – moście upokorzeń.
Poniżej ten fragment. A przy okazji kilka zdjęć mostów z różnych miejsc na
świecie.
Jednym z
najczęściej wymienianych zabytków miasta Popayán jest most Humilladero. Właściwie
to są dwa mosty. Jeden niewielki, teraz schowany w gąszczu drzew i krzewów, przeznaczony
był dla niewolników i rdzennej ludności tych ziem. Drugim, dużo większym, wzniesionym
z cegły i cementu w 1873 roku, przechodzili dostojni i możni chrześcijanie.
Intryguje nazwa:
most Humilladero – most upokorzeń. Jedne źródła mówią, że przed wybudowaniem
mostu/mostów istniała w tym miejscu rozpadlina w gruncie, która utrudniała
dostęp do osady. Trzeba było wspinać się, czasem na kolanach, korzyć się… Z
drugiej strony, czyż nie jest upokarzającym każdy przejaw dyskryminacji, także
takiej, która dotyczy przeznaczenia mostów dla różnych grup ludności?
Teraz otoczenie mostów to ładnie zagospodarowane miejsce służące jako scena spotkań kulturalnych i występów grup teatralnych, muzycznych, tanecznych. I w tej chwili trwa występ niewielkiego zespołu. Ale chwila obcowania z muzyką i śpiewem mi wystarczy, wypadałoby w końcu dotrzeć do centrum!
Innemu z mostów, mostowi w
Nankinie (Chiny), poświęciłam kiedyś wpis: http://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2019/01/most-nankinski-nankin-chiny.html
Świetny pomysł! Bardzo ciekawy ten przegląd mostów. Ostatni chyba tylko dla takich małych stworzeń? Pozdrawiam Cię serdecznie!
OdpowiedzUsuńNie tylko dla małych! Ja też nim przechodziłam, i dwoje Polaków, których tam spotkałam również. To ostatni, i jedyny, w tym rejonie mostek dla pieszych przed wejściem na szlak w górach. Pozdrawiam!
UsuńOoo, widzę że wiele tu mostów, mostków. Najbardziej to bym chciała się przejść tym linowym na Tajwanie. A swoją drogą ciekawe czy i w jaki sposób robią im przeglądy techniczne.
OdpowiedzUsuńPewnie robią przeglądy, szczególnie tym często wykorzystywanym, jak ten w Taroko. Przechodziłam nim z duszą na ramieniu, bo bardzo się kołysał, ale prawdziwym wyzwaniem było czekanie żeby zrobić zdjęcie mostu bez ludzi.
Usuń