Z centrum Qufu
do Lasu Konfucjańskiego wiedzie dwukilometrowa arteria z alejką dla pieszych
pośrodku. W połowie drogi mijam ozdobioną rzeźbionymi smokami i feniksami Bramę
Wiecznej Wiosny z 1594 roku. Kolejna brama, Brama do Lasu, wyznaczała koniec
traktu, którym przybysze mogli jechać na koniu. W tym miejscu musieli z konia zsiąść
i uzyskać pozwolenie na wejście na cmentarz. Przybywający tutaj dzisiaj
specjalnych pozwoleń nie potrzebują, wystarczy, że kupią bilet wstępu, a ja
bardzo się cieszę, że po raz kolejny sięgam po paszport (seniorzy nie płacą za
bilet wstępu), a nie po portmonetkę.
Przez solidną
bramę w równie solidnych murach wkraczam na teren Kong Lin, Lasu
Konfucjańskiego, największego w Chinach parku stworzonego przez człowieka i
najlepiej zachowanego cmentarza rodzinnego. Tutaj złożono doczesne szczątki
jednego z największych myślicieli wszech czasów. Las zajmuje powierzchnię 200 hektarów, otacza
go mur o długości 10
kilometrów. Mówi się, że każdy z uczniów Konfucjusza
zasadził tutaj jedno drzewko pochodzące z miejsca, w którym się urodził.
Zbliżam się do
grobu Konfucjusza. Najpierw Si Hall, niewielka świątynia, w której przebierano
się w uroczyste szaty przed rozpoczęciem ceremonii odbywanych na cmentarzu, czy
to ku czci Konfucjusza, czy jego potomków. Teraz szeroka aleja, po obu stronach
dorodne drzewa, między nimi pary kamiennych gryfów, panter i nadnaturalnej
wielkości strażników – niczym na drogach do cesarskich mauzoleów. Jest to
potwierdzenie szacunku, jakim Konfucjusza darzyli i darzą potomni. Mała
przeszkoda – folie budowlańców przesłaniają remontowany pawilon. Ścieżka
wiedzie dokoła – kolejny pawilon. Tutaj przygotowywano ofiary, ołtarze,
trociczki, a i przemowy, które miały być w czasie uroczystości wygłaszane.
Współcześnie, w roku 1950, generalissimus Zhu De prowadził tutaj spotkania
militarne.
Grób Konfucjusza
to niewielki kopiec porośnięty trawą. Przed nim jedna starsza stela i druga
dużo nowsza, z okresu dynastii Ming. Kamienny trójnóg do palenia kadzideł.
Wiązanki kwiatów. Sporo osób skupionych, może modlących się.
W najbliższym
otoczeniu grobu Konfucjusza jeszcze kilka obiektów zwraca uwagę. Czerwony,
drewniany pawilon upamiętnia wizytę Qianlonga u grobu Konfucjusza w 1748 roku,
chociaż nie była to jedyna pielgrzymka tego cesarza do grobu filozofa. Pod
dachem niewielkiej kapliczki widać kikut starego drzewa. To resztka drzewka
pistacjowego, zasadzonego zgodnie z legendą przez ucznia Konfucjusza, Zigonga.
Drzewo zostało trafione piorunem w XVII wieku, kamienna tablica upamiętniająca
ten fakt została ufundowana przez cesarza Kangxi w 1712 roku.
Kamienne posągi
ustawiono również przed grobem Kong Ji (lata 483–402 p.n.e.), prawnuka
Konfucjusza, uważanego za najważniejszego spadkobiercę jego myśli i nauk, oraz
przed grobem Kong Renyu (lata 912–956), potomka Konfucjusza w 43. pokoleniu.
Kong Renyu uważany jest za sprawcę odrodzenia myśli protoplasty rodu.
Zagłębiam się w
odległe krańce cmentarza. Niektóre stele wykończone są bogato rzeźbionymi
ornamentami, inne to prosty kamień z kilkoma znakami chińskiej kaligrafii. Nie
wszystkie groby są zadbane. Niektóre stele są poprzewracane, inne ledwo
widoczne spod bujnej roślinności. Sporo kurhanów jest bez ozdobnych stel, bez
napisu wspominającego imię zmarłego. I sporo miejsca dla kolejnych zmarłych z
rodu Kong. Wszak, według ostatnich szacunków, żyje obecnie na świecie około
dwóch milionów potomków Konfucjusza.
O Qufu zobacz też:
http://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2017/09/byc-w-chinach-i-nie-spotkac-sie-z.html
http://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2017/11/kong-fu-tam-gdzie-mieszkali-czonkowie.html
http://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2017/09/byc-w-chinach-i-nie-spotkac-sie-z.html
http://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2017/11/kong-fu-tam-gdzie-mieszkali-czonkowie.html
Grób Konfucjusza |
Wow, wspaniałe miejsca! Rewelacyjne zdjęcia, zazdroszczę i życzę wszystkiego dobrego
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo,rzeczywiście miejsce niezwykłe. Pozdrawiam...
Usuń