O Łuku Mużakowa dowiedziałam się podróżując po Chinach, a ściślej mówiąc odwiedzając Muzeum Geologiczne Geoparku Góry Tai w mieście Tai’an, dzień przez wejściem na Tai Shan (górę Tai), świętą górę taoistów (http://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2020/10/zanim-wejde-na-tai-shan-taian-chiny.html). To właśnie w tym muzeum zobaczyłam zdjęcie, które zainspirowało kolejną podróż – krótszą i do miejsca bliżej położonego. Do Parku Krajobrazowego Łuk Mużakowa położonego częściowo na terytorium Niemiec i częściowo w granicach Polski. Pojechałam, aby dowiedzieć się czym zasłużył sobie Łuk Mużakowa na ujęcie go w Światowej Sieci Geoparków, do której należy 147 geoparków z 42 krajów (stan na 2019 rok), wśród których są cztery geoparki o charakterze transgranicznym; Geopark Łuk Mużakowa jest jednym z nich.
Dla przypomnienia – geopark to miejsce ciekawe ze względu na budowę geologiczną a równocześnie cenne z punktu widzenia historycznego, archeologicznego lub kulturowego.
Historię tego miejsca trzeba zacząć od epoki lodowcowej, a właściwie od trzech zlodowaceń sprzed 340 tysięcy lat. Po ich wycofaniu się wskutek ocieplenia klimatu pozostała morena czołowa – łuk skierowany ramionami ku północy, przedzielony rzeką – Nysą Łużycką. Łuk moreny ma długość około czterdziestu kilometrów i 3-8 kilometrów szerokości. Podobno to jedyna morena czołowa widziana z kosmosu.
Zanim jednak człowiek zobaczył ją z satelity, zorientował się, że może eksploatować to, co zostało w niej zakumulowane – iły ceramiczne, piaski szklarskie czy węgiel brunatny. Wydobycie tego ostatniego minerału na skalę przemysłową rozpoczęto w 1921 roku. Zmieniały się formy organizacyjne, zmieniały się nazwy kopalń – ostatnią z nich, kopalnię „Babina”, w południowo wschodniej części moreny, zamknięto w 1973 roku.
Tak silna ingerencja człowieka w naturę nie pozostała bez wpływu na krajobraz. Pozostały hałdy, wyrobiska, resztki zabudowań kopalnianych. Wyrobiska wypełniła woda, hałdy porosła roślinność.
I chociaż zwykle z ambiwalentnymi uczuciami zwiedzam miejsca diametralnie zmienione ręką człowieka, nie mogę nie przyznać, że spacer ścieżką geoturystyczną „Dawna kopalnia Babina” sprawia mi prawdziwą przyjemność. Szczególnie malownicze są antropogeniczne (antropogeniczny – będący wynikiem działalności człowieka) jeziora. Woda wypełniająca wyrobiska czy zagłębienia powstałe wskutek zapadania się szybów kopalnianych przybiera różne kolory – od ciemnogranatowej, poprzez błękitną i szmaragdową po żółtą i bordowo-rudą chociaż w tym momencie nieważne jest, które barwy jawią się za sprawą minerałów, a które są wynikiem gry światła. To właśnie z powodu tych jezior, których w polskiej części jest sto o łącznej powierzchni 150 hektarów, ta cześć geoparku nazywana jest pojezierzem antropogenicznym.
Antropogeniczne są również skały na brzegach niektórych jezior, szczególnie największego ze zbiorników, jeziora „Afryka” (zarys jego brzegów zbliżony jest do kształtu tego kontynentu). Erozja nadała im fantazyjne formy – nadała i nadaje, bo proces ich kształtowania jeszcze się nie zakończył, bo dotkniecie takiej „skały” powoduje obsypywanie się piasku.
Zupełnie inne podejście to tego ukształtowanego przed setkami lat krajobrazu moreny miał Herman Ludwig Heinrich von Pükler-Muskau (1785–1871) – niemiecki książę, podróżnik, pisarz i ogrodnik. Kiedy w 1811 roku odziedziczył po zmarłym ojcu posiadłość w Muskau, i okoliczne wsie, postanowił założyć park w stylu krajobrazowym. Realizacja tego celu zajęła mu całe życie, jakkolwiek swoich planów nie zrealizował do końca. Sprzedał posiadłość, szczęśliwie następni właściciele kontynuowali jego dzieło. Wojna najpierw zniszczyła, potem podzieliła park, podzieliła też miasto Muskau (Mużaków). Większość miasta znalazła się w granicach Niemiec, jego peryferia pozostały w Polsce, przyjmując nazwę Łęknica. Jeżeli chodzi o park, to 522 hektary jest po stronie polskiej, 206 hektarów wraz z zabudową rezydencjalną znalazło się po stronie niemieckiej. I właśnie po stronie niemieckiej można oglądać odnowiony Nowy Zamek[1], Stary Zamek, Dom Kawalerów i pozostałości zabudowy folwarku z oranżerią a także czekający na renowację Dom Holenderski/browar.
Tak odległe, tak różne, i tak fascynujące.
[1] W Nowym Zamku można, a nawet trzeba zobaczyć ciekawa wystawę o życiu i podróżach Hermana von Püklera. Oprócz tego obejrzałam trzy wystawy czasowe – dwie w Nowym Zamku i jedna w zabudowaniach folwarku.
Cieszę się, że odwiedziłaś to niesamowite i piękne miejsce. Mam w planach, tylko nie wiem kiedy! Może kiedy zakwitną rododendrony:)))
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto zaplanować wycieczkę na wiosnę. Czekam na zdjęcia z kwitnącymi rododendronami.
UsuńW Parku Mużakowskim byłam w ubiegłym roku w sierpniu. Tam naprawdę jest pięknie.
OdpowiedzUsuńWróciłam zachwycona.
Jak to dobrze że o nim piszesz. Bardzo Ci dziękuję.
Pozdrawiam
I ja dziękuję, cieszę się, że przywołałam wspomnienia i że podzielasz moje zdanie - że piękne miejsce i że warto je odwiedzić.
UsuńInteresujące miejsce i ciekawe kolory wody.
OdpowiedzUsuń