poniedziałek, 21 czerwca 2021

Czandigarh (Indie) – miasto Le Corbusiera. Cz. II


Zwiedziłam Centrum Le Corbusiera (http://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2021/06/czandigarh-indie-miasto-le-corbusiera.html), czas zobaczyć to, co zaprojektował Le Corbusier, czas zobaczyć Capitol Complex (w polskich źródłach najczęściej określany jako Kompleks/Zespół Stołeczny) w północno-wschodniej części miasta oznaczony jako sektor pierwszy. Dzieli mnie od niego jakieś pięć kilometrów. Biorę tuk-tuka, wierząc, że jego kierowca, zapewne mieszkaniec miasta, wie, gdzie jest Capitol Complex.
Chyba jednak się mylę. Pan krąży między sektorami, ostatecznie wysiadam gdzieś na tyłach Sekretariatu. Dość szybko orientuję się, że z tej strony idąc, nie zobaczę nic więcej niż tylko „tyły” budynku rządowego, noszącego szumną nazwę „Sekretariat”. Kolejna przecznica chyba powinna doprowadzić mnie do celu. 
 
I rzeczywiście, niewielki budynek stojący sto metrów za skrzyżowaniem to informacja turystyczna kompleksu (o której istnieniu mój pan tuk-tukowiec chyba nie miał pojęcia!). Tutaj muszą trafić ci wszyscy, którzy chcą zobaczyć coś więcej niż tylko najwyższe piętra rządowego wieżowca widoczne zza wierzchołków drzew. Zostaję wylegitymowana i wpisana na listę. 
I znów muszę przyznać: ja to mam szczęście! Zwiedzanie, jedyne w tym dniu, rozpocznie się za pięć minut, o 15:00! Czeka już kilka osób, dołączam do grupy i chwilę później wychodzimy wraz z przewodnikiem z budynku. A jeszcze chwilę później pojawia się za nami dwóch ochroniarzy, mężczyzna i kobieta, którzy eskortują nas w bezpiecznej (dla kogo?) odległości.
 
Le Corbusier zaprojektował dla Kompleksu Stołecznego:
– budynek Sekretariatu (Secretariat),
 budynek Sądu Najwyższego Pendżabu i Harijany (High Court of Punjab and Haryana),
– budynek Zgromadzenia (Assembly) – Parlament,
– pomnik Otwarta Dłoń,
– Wieżę Cienia,
– Pomnik Męczenników,
– Mur Geometryczny,
a także Pałac Rządowy i Muzeum Nauki, które to projekty nie zostały zrealizowane.
 
 
Najpierw zwiedzamy – chociaż to trochę za dużo powiedziane – budynek sądu. Oglądamy z bliska żółtego, czerwonego i szmaragdowego koloru fragmenty konstrukcyjne, owalne i okrągłe otwory przełamujące monotonię ścian i ażurową część fasady. Płytkie baseny, w których powinien się odbijać front budynku, są puste. To z powodu oszczędności – wody i pieniędzy. Na koniec zewnętrzną klatką schodową, z pochylniami zamiast schodów, wchodzimy na taras na dachu.
 

Mimo silnej obstawy – bo pan przewodnik niewiele mówi, jest raczej jeszcze jednym pilnującym – rozpierzchamy się po całym terenie, każdy chce zrobić jak najlepsze zdjęcie, każdy ma swoją wizję takiego „najlepszego zdjęcia” dzieł Le Corbusiera. 
 
Budynek Zgromadzenia, po przeciwnej stronie placu, w wodzie otaczającego go basenu – tym razem wypełnionego – się odbija, ale sprawia wrażenie od dawna nieużywanego. Nieuprzątnięte śmieci, tu stos cegieł i resztka zaprawy, tam sterta zgniecionych plastikowych butelek. Wszyscy skupiają się na tym odbiciu (ten obraz – Assembly odbijające się w wodzie – to najczęstsza ilustracja tekstów o Czandigarhu), nie zwracając uwagi na elementy zdobienia elewacji i drzwi pokryte abstrakcyjno-symbolicznymi wzorami, w kolorach ozdabiających elewację budynku sądu. Pan przewodnik nawet się nie fatyguje, aby podejść bliżej i wytłumaczyć symbolikę malowidła na drzwiach, również autorstwa Le Corbusiera.
 

Do Sekretariatu mieszczącego biura rządowe podejść nie można, oglądamy go z dalszej odległości, aniżeli ja wdziałam budynek z przeciwnej strony. 
 














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz