Największe zainteresowanie budzi Wieża Cienia,
niewielka budowla, której ściany składają się właściwie z samych otworów,
utworzonych z prostopadłych do układu murów ścianek działowych. Budzi
zainteresowanie i rodzi pytanie: „czemu ma służyć to coś?”. Okazuje się, że to efekt
eksperymentów Le Corbusiera z „kontrolowaniem słońca”, a raczej kontrolowaniem
padania promieni słonecznych, który został „…skonstruowany w taki sposób, że żaden promień słońca nie wpada do niego pod żadnym
kątem, szczególnie w lecie. Nie ma ściany północnej, ponieważ słońce nigdy nie
świeci z tej strony”. I chociaż Le Corbusier wykorzystywał zasady, które stosował
w przypadku Wieży Cieni, przy projektowaniu pozostałych budowli, to tutaj ta konstrukcja jest jedynie elementem
dekoracyjnym, podobnie jak pomnik Otwarta Dłoń.
Dla jednych kształtem pomnika jest
rzeczywiście otwarta dłoń, inni widzą w nim lecącego ptaka – gołębia pokoju.
Pomysł takiego monumentu powstał w wyobraźni Le Corbusiera już w 1948 roku i
przez lata artysta do tej idei powracał – w Centrum widziałam kilka projektów
powstałych w różnych okresach, często z zaznaczeniem, że jest to symbol „pokoju
i pojednania, otwarcia na dawanie i otrzymywanie”. Wizerunek tej dłoni, głównej
części pomnika, widnieje też w godle Czandigarhu.
Wzgórze Geometryczne to struktura jeszcze
dziwniejsza niż Wieża Cienia, znajdująca się zresztą tuż obok niej. Od strony
głównego placu Kapitolu to rodzaj betonowej pochylni o szerokości 40 metrów i
długości 80 metrów, ozdobiony płaskorzeźbioną połówką znaku nieskończoności po
obu stronach zakończoną półsłońcami. Z przeciwnej strony, tej, której nie widać,
pochylnia jest dłuższa i pokryta trawą. Całe wzgórze utworzono z odpadów
powstałych w trakcie budowy Kompleksu Stołecznego, a jego zadaniem miała być
osłona budynku Zgromadzenia przed widokiem z ulicy. Patrząc na to „wzgórze”,
trudno mi jednak uwierzyć, czy byłoby w stanie okolwiek zasłonić, nie mówiąc
już o tym, że najbliższa ulica miejska znajduje się w odległości dobrych 400
metrów.
Pomnikiem Męczenników nikt się już nie
zajmuje. Puste, wybetonowane wgłębienie w ziemi otoczone jest niezamkniętym murem
ozdobionym z zewnątrz swastyką (nie tą nazistowską, ale tą będącą w Azji
symbolem szczęścia i pomyślności) i kołem Dharmy (motyw Koła Dharmy znajduje
się na fladze Indii). Monument sprawia wrażenie niedokończonego i taką też
informację znalazłam w sieci, bo pan przewodnik nie zadał sobie trudu, żeby nam
powiedzieć coś więcej niż tylko nazwę. Nie wiadomo też, o jakich męczenników
chodzi, a z niektórych opisów wynika, że ten pomnik bywa mylony z Pomnikiem
Wojny (Chandigarh War Memorial), który znajduje się w sektorze 3A, w Ogrodzie
Bugenwilli, do którego zaglądnęłam, idąc od tyłów Sekretariatu do informacji
turystycznej.
Obstawa się gdzieś rozpłynęła (czyżby uznali,
że nie stanowimy zagrożenia?), pan przewodnik nas nie popędza, mam czas na porównania
i przemyślenia.
Mając w pamięci budowle Niemeyera w Brasílii (http://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2019/05/miedzy-wizja-realem-brasilia-czesc-i.html),
czuję się rozczarowana. Wiedziałam, że Le Corbusier był zwolennikiem surowego
betonu, ale nie zdawałam sobie sprawy, że po kilkudziesięciu latach używania, a
właściwie działania warunków atmosferycznych jego widok jest tak… nieciekawy. I
chociaż widywałam już konstrukcje z surowego betonu, nigdzie nie sprawiały tak
przykrego wrażenia jak te tutaj. Spotkałam się też ze zdaniem, że w tym
przypadku, poza szczególnie trudnymi warunkami klimatycznymi, wpływ na taki
stan ma jakość wykonania betonowych elementów.
Czandigarh wzbudzał i nadal wzbudza wiele
kontrowersji. Krytykowany jest głównie szachownicowy układ ulic i odejście
przez Le Corbusiera od planu Nowickiego, jako bliższego lokalnym warunkom. Krytykowane
jest też wykonawstwo poszczególnych budowli. Nie zmienia to faktu, że nadal
wielu architektów i urbanistów, a także historyków i socjologów przybywa do
Czandigarhu, aby podziwiać najdonioślejszą z realizacji czołowego przedstawiciela
modernizmu.
Siedemnaście dzieł Le Corbusiera znajdujących
się w siedmiu krajach świata, z Zespołem Stołecznym w Czandigarhu na czele,
zostało wpisane w 2016 roku na listę UNESCO jako te, które „ilustrują
rozwiązania, jakie modernizm wprowadzał w XX wieku, stawiając sobie za cel
wypracowanie nowych technik architektonicznych, które odpowiadałyby
zmieniającym się potrzebom społecznym. Osiągnięcia geniuszu twórczego Le
Corbusiera świadczą również o procesie umiędzynarodowienia architektury na
całym świecie”
Kilometr dalej znajduje się miejsce dużo bardziej znane i przyciągające dużo
więcej zwiedzających – Skalny ogród Neka Chanda. To skoro już tutaj jestem…
Dzień kończę spacerem bulwarami nad brzegiem sztucznego jeziora Sukhana (1958 rok), doskonałego miejsca na rekreację dla mieszkańców i odwiedzających miasto. I tutaj znajduję pomnik z motywem otwartej dłoni.
Abstrahując w tym miejscu od symboliki gołębia w Starym
i Nowym Testamencie, wspomnieć należy, że autorem współczesnego „gołąbka
pokoju” był Pablo Picasso, który stworzył szkic gołębia w czasie Światowego
Kongresu Intelektualistów w Obronie Pokoju w 1948 roku we Wrocławiu.
|
Pomnik Wojny w Ogrodzie Bugenwilli
|
Byłaś, widziałaś... Może podobać się lub nie... Do mnie bardziej przemawia starsza architektura, ale zobaczyć warto, by zdanie swoje wyrobić. Dziękuję za wszystkie spacery po tym dziwnym mieście:)))
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że się różnimy. Mam na myśli nie tyle Ciebie i mnie co w ogóle ludzi. Dzięki temu mamy możliwość poznania różnych miejsc, poglądów,zwyczajów, których sami nie doświadczylibyśmy właśnie dlatego, że wolimy coś innego niż ci, którzy byli tam, gdzie podróży nie planujemy. Pozdrawiam!
UsuńJest Pani bardzo pozytywną osobą! Pozdrawiam i podziwiam, piękne zdjęcia i podróże...
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Za miłe słowa i odwiedzenie mojego bloga. Pozdrawiam!
Usuń