Po raz kolejny, opisując podróż
którą odbyłam kilka miesięcy temu, przedłużyłam sobie pobyt w kraju, który
odwiedziłam. Tym razem była to Albania.
Dlaczego pojechałam właśnie do
Albanii?
Pamiętam
widokówkę z Tirany, która była w moim rodzinnym domu, gdy byłam dzieckiem. Nie
wiem, skąd się wzięła ani co się z nią stało. Pamiętam tylko przedstawioną na
niej ulicę miasta z niewysokimi domami. W kolorze sepii… Nic o tym mieście nie
wiedziałam, ale bardzo chciałam je wtedy odwiedzić.
W tamtych
czasach jeździło się jednak do Bułgarii, Rumunii i Jugosławii. Pogłębiająca się
międzynarodowa izolacja Albanii, wynikająca z polityki i rządów Envera Hodży,
nie sprzyjała kontaktom turystycznym. Dopiero pod koniec XX wieku zaczęli ten
kraj odkrywać dla siebie podróżnicy i turyści – o czym wspomniałam we wpisie
sprzed trzech tygodni: http://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2017/09/zanim-powstanie-emerytka-w-albanii.html
A oto zakończenie eEmerytki w Albanii:
(...) Wieczorem,
przygotowując się już do powrotu do domu, przebiegam w myślach ostatnie dni. W
żadnym innym kraju nie spotkałam tylu Polaków. Prawie w każdym mieście. Co
więcej, z wyjątkiem grupy wycieczkowej, którą spotkałam dzisiaj na Dajtit, byli
to rodacy podróżujący na własną rękę. Szczególnie dużo osób wykorzystywało
długi majowy weekend. Ci, którzy nie mieli zbyt dużo czasu, koncentrowali się
na wizycie w Gjirokastrze i Beracie, ewentualnie jeszcze zaglądali do Apollonii
i Durrës.
Albania, mimo że
tak wielu Polaków ją odwiedza, cieszy się opinią kraju pozostającego daleko w
tyle za innymi krajami europejskimi pod względem możliwości podróżowania na
własną rękę. Niesłusznie. Nie miałam większych problemów z podróżowaniem po tym
kraju. Sporo osób mówi w języku angielskim, chociaż popularniejszy jest język
włoski. Znalezienie niskobudżetowego hotelu czy hostelu też nie było trudne.
Wszystkie, w których się zatrzymałam, były czyste, zadbane, niektóre z bardzo
przyzwoitym śniadaniem.
Najwięcej mają
Albańczycy do zrobienia w zakresie informacji turystycznej. Jakkolwiek prawie w
każdym większym mieście punkt takiej informacji istnieje, czasem nawet nosząc
wyszukane nazwy, jak „dom turystyki” w Beracie, to są one mało przydatne.
Albo
są zamknięte, mimo zaglądania do nich o różnych porach, albo zajmują się
głównie sprzedażą tandetnych souvenirów, zza których sterty nawet nie widać
sprzedającego czy też „informatora”. Wszystko jednak wskazuje, że Albańczycy są
otwarci na przybywających do tego kraju, również na Polaków coraz częściej
wybierających Albanię na cel swojej podróży.
Pozostaje tylko
mieć nadzieję, że przewoźnicy wyjdą naprzeciw potrzebom i uruchomią
wygodniejsze połączenia z tym nie tak odległym od Polski krajem, do którego
niejednokrotnie jedzie się tak długo, jak na inny kontynent.
Kiedy
opublikowałam na blogu kilka zdjęć z Albanii, pojawił się komentarz autorstwa
pani Ewy Piekarskiej: „Tak, to ciekawy kraj, niedoceniany i trochę lekceważony.
Ale dobrze, że turystyka się rozwija i udostępniane są zabytkowe, historyczne
miejsca”.
Jak najbardziej
podzielam tę opinię. Przecież również dlatego ten kraj odwiedziłam.
Spis treści: http://emerytkawpodrozy.blogspot.com/p/e-booki.html
Niektóre księgarnie internetowe, w których aktualnie
można nabyć eEmerytkę w Albanii:
Byłam tu w maju i jestem tym krajem oraz ludźmi zauroczona. Brak komercji i nachalności to dla mnie wielki atut. A podróżowałam czarterem do Korfu, a do Sarandy płynęliśmy promem.
OdpowiedzUsuń