Kolejnym, po Brasílii
(http://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2019/05/miedzy-wizja-realem-brasilia-czesc-i.html),
celem mojej podróży po Brazylii jest Diamantina w stanie Minas Gerais. Minas znaczy „kopalnie” i to jest w nazwie stanu
istotne. To słowo bowiem charakteryzuje cały region, piąty pod względem
wielkości stan Brazylii. Stąd płynęło w świat złoto, diamenty i żelazo. W
okresie 1700–1820 80% światowego wydobycia kruszcu pochodziło z kopalni w
stanie Minas Gerais. Poszukiwacze złota czy diamentów z dnia na dzień zyskiwali
majątki, które obracały się w miasta, pałace, kościoły – jednym słowem, w
sztukę. Kilka miejsc, w których skumulowanie sztuki jest większe niż gdzie
indziej, chcę odwiedzić, pierwszym z nich jest właśnie Diamantina.
Jak sama nazwa wskazuje, miasto musiało mieć
coś wspólnego z diamentami. I rzeczywiście, chociaż powstało na fali gorączki
złota. Kiedy jednak wydobycie złota w całym stanie Minas Gerais się zmniejszyło,
w drugiej dekadzie XVII wieku poszła w świat wieść o odkryciu diamentów. Te
również zostały wyeksploatowane, ale kolonialna zabudowa pozostała i jest
dobrze utrzymana, a miasto żyje teraz głównie z turystyki.
Przykładem tejże kolonialnej zabudowy jest
dom, który wybudował dla swojej niewolnicy-kochanki Xici de Silva (ur. ok. 1739
roku) biznesmen w sferze diamentowej, João Fernandes.
Prezentem diamentowego magnata
dla wybranki serca był też kościół Matki Boskiej z Góry Karmel (Igreja de
Nossa Senhora do Carmo). Zbudowany w latach 1760-1765 kościół
wyróżnia się pośród innych budowli miasta tym, że nie ma wieży/dzwonnicy we
frontowej części kościoła. Podobno dlatego, że dzwony budziły Xikę zbyt wcześnie,
João Fernandes polecił przenieść ją
na tył kościoła. Prawdziwym bogactwem świątyni są jednak malowidła w jej
wnętrzu. Wykonał je w latach 1766–1784 urodzony w portugalskiej Bradze José
Soares de Araújo.
Dom Xici de Silva i kościół MB z Góry Karmel zwiedzam
bez problemu. Kiedy docieram do Muzeum Diamentów, w jedynej sali jest taki tłok,
że postanawiam przyjść później. Tyle że nogi prowadzą mnie już innymi ścieżkami
i diamentów Diamantiny (a raczej wszystkiego innego niż diamentów, włącznie z narzędziami do torturowania niewolników)
nie mam okazji oglądnąć.
Odwiedzam za to dom rodzinny Kubitschka, który właśnie
tutaj się urodził. Dla przypomnienia – Juscelino Kubitschek de Oliveira (1902–1976)
to brazylijski polityk, prezydent kraju w latach 1956–1961, który doprowadził
do zrealizowania idei powstania nowej stolicy w głębi kraju, pojawiającej się
już od początku XVIII wieku. (więcej: http://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2018/10/zanim-powstaa-brasilia-pampulhabelo.html).
Diamantina, to jedno z takich miejsc, ulicami
(głównie stromymi) którego można wędrować godzinami, nie identyfikując poszczególnych
budowli, nie zastanawiając się nad szczegółową historią ich powstania a podziwiając
tylko kształty, kolory i detale architektury. Nie bez powodu Diamantina została
wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Piękna nazwa i piękne miasto!!!
OdpowiedzUsuńPiękne miasto! Nigdy o nim nie słyszałam, jestem zachwycona. Zdjęcia są przepiękne. Budowle wyglądają na solidne, ale całość wydaje się być lekka, pewnie przez te kolory :) Świetnie to wygląda.
OdpowiedzUsuń