Jak wszystkie takie święta, zostało
ustanowione aby przypomnieć o konieczności opieki nad zwierzętami, a w tym
przypadku również walka z przesądami i uprzedzeniami. Bo cóż czarny kociak jest
winny, że urodził się czarny?
Ja na swoich podróżniczych ścieżkach kilka
czarnych kotów też spotkałam, i nawet zostały moimi modelami. I żadnego pecha
mi nie przyniosły!
Kotom wszystkich maści poświęciłam już kiedyś
post: http://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2017/02/my-mamy-kota-na-punkcie-kota_23.html
O "kocich" inspiracjach w sztuce też napisałam: http://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2019/02/kot-w-sztuce.html
O "kocich" inspiracjach w sztuce też napisałam: http://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2019/02/kot-w-sztuce.html
A żeby czarne kotki nie czuły się samotne, to towarzyszy im kilka "prawie" czarnych!
Ciekawy sposób zwrócenia uwagi na naszym "mniejszych braci". Gratulacje!
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się, że tak został ten post odebrany. Bo o to właśnie chodzi...
UsuńŚwietny wpis. Warto było tutaj zajrzeć
OdpowiedzUsuń