Moja podróż po
Ameryce Środkowej zbliża się ku końcowi. Ostatnie kilka dni spędzę w Kostaryce,
w miejscowości Alajuela. Chociaż „spędzę” to chyba nie jest adekwatne
określenie. Na „spędzanie” to ja czasu nie mam. Raczej uczynię to miasto bazą
wypadową do innych miejscowości Mesety Centralnej, które warto jeszcze
odwiedzić.
W Alajuela urodził się Juan Santamaría
(1831–1856), który wsławił się heroiczną walką przeciwko Williamowi
Walkerowi. Temu samemu, którego ślady pobytu znalazłam i w Granadzie, i w
Rivas (Nikaragua). Juan Santamaría zginął w trakcie jednej z bitew batalii o Rivas. Zginął
zastrzelony przez snajpera, gdy podkładał ogień w budynku, gdzie przebywał
Walker (właśnie w Rivas). Ogień zdążył zająć budynek, Walker musiał salwować
się ucieczką. Szala zwycięstwa przechyliła się na korzyść walczących z
Walkerem.
Zatem trudno się dziwić, że w Alajuela
wszystko „kręci się” wokół Juana. Pomnik z zapaloną pochodnią w ręce. Mural opisujący historię jego życia i
bohaterskiej śmierci. Muzeum Historyczne i Kulturalne (w dawnych koszarach)
noszące jego imię. Historia życia Juana w formie komiksu zaprezentowana na
czasowej wystawie w tymże muzeum. No i wreszcie pobliskie lotnisko, największe
lotnisko Kostaryki, noszące imię
Juana Santamaría – jakżeby
inaczej!
W połowie drogi
między Alajuela a San José leży Heredia. Miasto kwiatów. Kwiatów żywych co
prawda dużo nie widzę (może to nie sezon kwitnienia), ale trotuary miasta są
ozdobione stylizowanymi kwiatami. Symbolem miasta jest El Fortín, hiszpańska forteca z 1876 roku,
pozostałość fortyfikacji miasta. Budowla to nietypowa, bo otwory strzelnicze
rozszerzają się na zewnątrz. Specjaliści od armat i oblężeń mają problem –
zwykle otwory strzelnicze rozszerzają się do wnętrza. Dlaczego taka konstrukcja
murów?
Trzy lata temu wieża i jej otoczenie przeszły
gruntowną renowację. Wybudowano amfiteatr, ustawiono pomnik ku czci
wolontariuszy Czerwonego Krzyża. Autorami projektu jest Ibo Bonilla i Erick Chaves. Obok Dom
Kultury z ciekawą wystawą akwarel. I jeszcze pomnik kobiety z dzieckiem.
Macierzyństwo to częsty temat pomników w krajach Ameryki Łacińskiej. Ten tutaj
nazwany jest Narodowym Pomnikiem Matki.
Ale przede wszystkim Heredia jest miastem
uniwersyteckim. Narodowy Uniwersytet Kostaryki mający tutaj siedzibę jest
uczelnią młodą, ale cieszącą się dużą renomą. Szczególnie wydział
weterynaryjny. Właśnie świętowana jest trzydziesta rocznica założenia uczelni.
W odległości trzech kilometrów od Heredii
znajduje się Barva de Heredia, jedna z najstarszych siedzib kolonistów
hiszpańskich, założona w 1561 roku. Powstała na miejscu osady Indian, na czele
których stał kacyk Barva. Kościół parafialny postawiono na cmentarzysku Indian.
Muszla koncertowa, raczej rodzaj estrady, na
głównym placu nosi nazwę Świątynia Kultury. Może i taka nazwa ma sens, bo cały
park jest swego rodzaju galerią sztuki, w której można oglądnąć kilkanaście
rzeźb najsławniejszych, a i mniej sławnych, rzeźbiarzy Kostaryki. Są też rzeźby
Maestro Ibo (Ibo Bonilla). Ale boisko
sportowe tuż przed estradą zupełnie mi do tego świątynnego charakteru centrum
Barva de Heredia nie pasuje.
(…)
Ostatni dzień pobytu w Kostaryce postanawiam
spędzić w znanym kąpielisku Ojo de Agua w Alajueli, ze sztucznym jeziorem i
kilkoma basenami. Nastawiona na rozkosze w gorących źródłach, przeżywam
rozczarowanie. Woda jest chłodna, powiedziałabym nawet zimna. ¡Pura Vida!
Co znaczy ¡Pura
Vida!? Tego nikt tak dokładnie nie wie. Bo dosłowne tłumaczenie „czyste
życie” nie mówi nic. A frazy tej używają Kostarykańczycy, gdy jest dobrze i gdy
jest źle. Używają jej, witając się i żegnając. I dziękując komuś za coś. A
opuszczając ten kraj, koniecznie trzeba mieć ze sobą koszulkę lub inny gadżet z
takim napisem.
Ot, życie!
Zobacz też posty o innych
miejscach na Mesecie Centralnej:
Kolejne ciekawe miejsce, podoba mi się Kostaryka!
OdpowiedzUsuńMnie też, to jeden z najbardziej ulubionych przeze mnie krajów, z tych które odwiedziłam.
Usuń