I
znów, informacja, że dzisiaj jest Międzynarodowy Dzień Sportu na rzecz
Rozwoju i Pokoju uruchomiła mi wspomnienia, kiedy to w czasie tej czy innej podróży
spotkałam miejsca ze sportem związane. Święto to, ustanowione przez ONZ w 2013
roku, zostało wyznaczone na 6 kwietnie co ma upamiętniać otwarcie w 1896 roku w
Atenach pierwszych letnich igrzysk olimpijskich w epoce nowożytnej. Na
stadionie wybudowanym na tę okoliczność w Atenach byłam, ale były to czasy
slajdów i zdjęcia nie mogę załączyć.
Jednymi
z najstarszych boisk sportowych jakie
widziałam były boiska do gry w pelotę (chociaż to hiszpańska nazwa – Majowie zwali
tę grę „pitz” a Aztekowie „ullamaliztli”) w niejednych ruinach w Meksyku, chyba
najlepiej zachowane widziałam w centrum kulturalnym Monte Albán (Meksyk, stan Oaxaca),
chociaż nie wiem z jakiego okresu dokładnie pochodzi (zgodnie z
najpopularniejszą encyklopedią internetową: W historii Monte Albán
archeologowie wyróżniają cztery okresy rozwoju: I i II okres związany z
wpływami olmeckimi czas trwania VI wiek p.n.e.–II w. n.e.;
okres wpływów Zapoteków to okres III trwający od III–IX wieku;
czas wpływów Mixteków to okres IV, trwa od X–XIV wieku.).
Nie
wiem czy ta gra była kiedykolwiek rozgrywana na współczesnych boiskach i stadionach, i nie z tego powodu
podeszłam pod Estadio Olímpico Universitario w Mexico City. Stadion został otwarty w 1952 roku
i gruntownie przebudowany w 1968 przed XIX Igrzyskami Olimpijskimi, które miały
się odbyć właśnie w stolicy Meksyku. Podeszłam żeby zobaczyć zdobiący główne wejście
mural Diego Rivery (1886– 1957), najwybitniejszego meksykańskiego muralisty.
Największy
teren olimpijski, jakie zwiedziłam, znajduje się w Pekinie. Dzisiaj wchodzi się tam jak do muzeum –
obowiązuje kontrola bezpieczeństwa. Wstęp jest bezpłatny, chyba że ktoś chce
wejść do wnętrza olimpijskich obiektów. Ja nie chcę, wolę pobłądzić między
budowlami, zaczynam od tych największych i najważniejszych – stadionu i
pływalni. Zostały wybudowanych specjalnie na igrzyska olimpijskie, które
rozpoczęły się 8 sierpnia 2008 roku, o godzinie 8:00 wieczorem. Ósemka to w
kulturze chińskiej liczba najszczęśliwsza z możliwych.
Jeszcze przed oddaniem do użytku stadionu
olimpijskiego przyjęło się nazywać go ptasim gniazdem. Mało kto jednak wie, że
pierwotną inspiracją dla szwajcarskich architektów były spękania widoczne na
antycznych egzemplarzach chińskiej porcelany.
Ściany zewnętrzne pływalni, zwanej też Kostką Wody, lub
Wodnym Sześcianem, zostały zainspirowane strukturą naturalnego wzoru bąbelków w
pianie mydlanej.
Imponujące założenie terenów olimpijskich – Park
Olimpijski – powstało wokół sztucznego jeziora o kształcie smoka. Jakżeby
inaczej. Przecież smok to symbol władzy cesarskiej. Smoki zdobiły cesarskie
korony i cesarskie trony, nazywane zresztą smoczymi tronami. Od czasów dynastii
Qing smok zdobił cesarską flagę. Takie zaplanowanie terenu, na którym mieli się
zmagać sportowcy, to odniesienie rangi igrzysk olimpijskich do rangi majestatu
cesarskiego. Szkoda tylko, że aby powstały obiekty olimpijskie, setki tysięcy,
jeżeli nie miliony ludzi zostały pozbawione dachu nad głową, zostały
przesiedlone do innych miejsc, niekoniecznie o wyższym standardzie. Aby
sprostać wymogom igrzysk, zrównano z ziemią tysiące hutongów tworzących
zabudowę mieszkalną Pekinu.
Jednym z najnowszych stadionów, który widziałam był wielofunkcyjny
Stadion Narodowy w Singapurze oddany do użytku w 2014 roku. Konstrukcja rozsuwanego
dachu stanowi największa kopułę na świecie.
Również w 2014 została otwarta krakowska Tauron Arena. Hala
spełnia wymagania dla organizacji imprez sportowych rangi mistrzostw świata w
zakresie osiemnastu dyscyplin sportowych. Obiekt przystosowany jest
również do organizowania imprez targowych, koncertów, przedstawień, kongresów,
konferencji czy wydarzeń biznesowych. Kompleks posiada też małą halę, pełniącą
funkcję hali treningowej oraz z miejsce organizacji mniejszych imprez.
Sportów
wodnych chyba jednak w hali Tauron Arena nie da się trenować. Nie szkodzi,
bowiem w Krakowie znajduje się też tor kajakarstwa górskiego spełniający wymogi
centrum szkolenia olimpijskiego – na terenie Bielańsko-Tynieckiego Parku Narodowego.
Świątynia widoczna w tle zdjęć to klasztor kamedułów na Bielanach.
Oprócz stadionów służących różnym sportom widziałam też stadiony „wyspecjalizowane”, służące
tylko rozgrywkom piłki nożnej.
Estadio
Hernando Siles (Hernána Silesa Zuazo był 31 prezydentem Boliwii w latach 1926–1930) to
stadion piłkarski w La Paz w Boliwii. Stadion położony jest w na
wysokości 3637 metrów n.p.m., co czyni go jednym z najwyżej położonych
stadionów na świecie. Został
wybudowany w latach 1920–1931 (na 25.000 widzów) i rozbudowany w 1977 roku.
Teraz może pomieścić 42.000 kibiców.
Chyba
nie jest łatwo biegać za piłką i strzelać bramki na tej wysokości. Dlatego
kiedy FIFA, w 2007 roku, zaakceptowała stadion jako miejsce kwalifikacji do
mistrzostw świata, zaczęły się protesty drużyn, których uczestnicy nie mieli
zbyt dużo czasu na aklimatyzację na tej wysokości. Wtedy ustalono, że wysokość,
powyżej której nie mogą się odbywać mecze eliminacyjne, to 2000 metrów. To z
kolei państwa andyjskie potraktowały jako dyskryminację krajów położonych na
dużych wysokościach. Ostatecznie FIFA podniosła limit wysokości na 2.500 metrów
i uczyniła wyjątek dla stadionu Hernando Siles.
Jeju World Cup Stadium znajduje się w
mieście Seogwipo (wyspa Czedżu, Korea Południowa). Odbyły się w nim mistrzostwa
świata w piłce nożnej, których Korea była współorganizatorem (obok Japonii) w
2002 roku. Inspiracją dla projektantów stał się krater wulkanu, nieodłączny
element naturalnego środowiska wyspy. Dach z kolei jest artystyczną
transformacją tradycyjnej sieci stosowanej od wieków przez rybaków
mieszkających na wyspie.
Ale sport to przede wszystkim ludzie. Niektórzy są tak sławni,
i tak uwielbiani, że stawia się im pomniki.
W miejscowości Fier (Albania) trafiłam na pomnik
urodzonego w tym mieście Kujtima Majaci (1962–2009), piłkarza niezwykle
zasłużonego dla albańskiej drużyny narodowej.
Podróżując po
Dominikanie, dowiaduję się, jak popularny jest tutaj baseball. Park Duarte w La
Romana został „obstawiony” pomnikami baseballistów, nie tylko
dominikańskich zresztą. Ten sport był pierwszym, jaki uprawiała
tutejsza społeczność – już w 1930 roku istniały w mieście dwie ekipy
graczy.
Podobnie, w Santiago de los Caballeros, kilka
pomników poświecono reprezentantom tego sportu, nie pozwalając zapomnieć,
jak popularna jest tutaj ta dyscyplina. Wielu zawodników pochodzących z
Dominikany gra również w ligach północnoamerykańskich.
Stadionu olimpijskiego
w Rio de Janeiro nie widziałam, ale byłam całkowicie usatysfakcjonowana
oglądając mural namalowany przez urodzonego w São Paulo artystę Eduarda Kobrę
(ur. 1976) z okazji igrzysk olimpijskich, które odbyły się w Rio de Janeiro w 2016
roku. Skojarzenie z pięcioma kołami olimpijskimi, których pomysłodawcą w 1914
roku był twórca nowożytnych igrzysk olimpijskich, baron Pierre de Coubertin,
jest oczywiste. Zajmując powierzchnię 2600 metrów kwadratowych
na ścianie jednego z budynków portowych, został wpisany do Księgi rekordów Guinnessa jako największy mural świata. Chociaż ta
okoliczność akurat nie jest dla mnie najważniejsza. Wiele murali w różnych
krajach widziałam, ale „Rdzenni mieszkańcy pięciu kontynentów” biją na głowę
wszystkie inne – oryginalnością wykonania. Kobra bowiem maluje portrety,
kształtując z figur geometrycznych twarze wkomponowane w równie geometryczne
tło. Czoło z trójkątów, policzki z kwadratów…
A ponieważ zatrzymałam
się w hotelu blisko Bulwaru Olimpijskiego (Olimpic Boulevard), kilkukrotnie
mogłam popatrzeć oko w oko reprezentantom pięciu kontynentów.
Całkiem spora sportowa kolekcja zdjęć.Serdecznie pozdrawiam i życzę dużo zdrowia.
OdpowiedzUsuńGdybym miała więcej czasu (mimo wirusa, jakoś się nie nudzę) jeszcze na drugi taki post bym uzbierała materiału. Cieszę się, że wzbudził zainteresowanie. Dziękuję za pozdrowienia i ja pozdrawiam.
UsuńTen piękny mural już u Ciebie widziałam i niezmiennie robi ogromne wrażenie.
OdpowiedzUsuńDzięki też za zdjęcia z tych ciekawych miejsc i tę namiastką olimpiady, która w tym roku się nie odbędzie ☺☺ ☺
Wszystkich pokonał malutki, złośliwy wirusik!
I jeszcze nie raz będę go przywoływała bo i na mnie wrażenie zrobił. "Pokonał" - rzeczywiście na ten moment pokonał, a przynajmniej bardzo utrudnił życie, ale wierzę w NAS.
Usuń