Tajlandia jest
najbardziej kolorowym krajem, jaki dotychczas widziałam. Głównie za sprawą
niezliczonych buddyjskich świątyń – nawet sami Tajowie określają ich liczbę
jako „około” 32 tysiące. W samym Bangkoku świątyń jest ponad 400.
Wszystkie bajecznie wielobarwne, wręcz kapiące złotem, zdobione marmurami, płaskorzeźbami, malowidłami, mozaikami, lusterkami, ceramiką i czymkolwiek jeszcze można sobie wyobrazić. Pomysłowość artystów zdaje się nie mieć końca. Najbardziej ozdobne są chyba wejścia do świątyń, obowiązkowo dekorowane postaciami węży Naga, które najczęściej wyłaniają się z paszczy potwora morskiego Makara, oraz dachy, na których podziwiać można stylizowane postaci Garudy – mitycznego człowieka-ptaka. Te i inne elementy wywodzące się z kultury hinduistycznej zostały przez wieki zaadaptowane przez religię i kulturę buddyjską.
Wszystkie bajecznie wielobarwne, wręcz kapiące złotem, zdobione marmurami, płaskorzeźbami, malowidłami, mozaikami, lusterkami, ceramiką i czymkolwiek jeszcze można sobie wyobrazić. Pomysłowość artystów zdaje się nie mieć końca. Najbardziej ozdobne są chyba wejścia do świątyń, obowiązkowo dekorowane postaciami węży Naga, które najczęściej wyłaniają się z paszczy potwora morskiego Makara, oraz dachy, na których podziwiać można stylizowane postaci Garudy – mitycznego człowieka-ptaka. Te i inne elementy wywodzące się z kultury hinduistycznej zostały przez wieki zaadaptowane przez religię i kulturę buddyjską.
No i oczywiście wizerunki Buddy. Różnorodność przedstawień Buddy jest porażająca.
Budda siedzący
(medytuje albo naucza), stojący (błogosławi), idący (powraca z ziemi do nieba),
leżący (doznaje oświecenia). Z rękami ułożonymi w geście mudry, jednej z wielu.
Budda
szmaragdowy (to ten najsławniejszy, w świątyni za murami pałacu królewskiego w
Bangkoku), Budda kryształowy, Budda kamienny, Budda z ceramiki, Budda pokryty
złotem, Budda ubrany w szatę mnicha – z materiału, z którego wykonano posąg,
lub narzuconą na posąg, taką z prawdziwej tkaniny.
Budda
niewielkich rozmiarów i Budda ogromny, ot chociażby ten leżący w świątyni Wat
Po w Bangkoku, mierzący 46
metrów długości i 15 metrów wysokości, lub
ten leżący pod gołym niebem w ruinach świątyni Lokaya Sutharam w Ayutthaja,
długości 42 metrów
i wysokości 8 metrów.
I nawet kiedy zamykam oczy, nadal szeregi Buddów widzę.
I nawet kiedy zamykam oczy, nadal szeregi Buddów widzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz