piątek, 29 listopada 2019

Ella, Dziewięcioprzęsłowy Most i wodospad Rawany. Sri Lanka


Ella to typowo turystyczna miejscowość z kawiarnią koło restauracji i odwrotnie, z tłumem obcokrajowców i głośną – niestety – muzyką, której nie przeszkadzają częste wyłączenia prądu. Przecież istnieje coś takiego jak generator prądu wtórujący zresztą w hałasowaniu urządzeniom nagłaśniającym. Hotele też są przygotowane na przerwy w dostawie energii – już jak się meldowałam, pani udzieliła mi instrukcji, jak obsługiwać nietypową lampę, którą zresztą wykorzystuję nie tylko w czasie wyłączeń, ale poprawiam sobie jasność w pokoju również wtedy, kiedy żarówki świecą się swoim własnym, ale słabym światłem.

Procesja mnichów zbierających jałmużnę - główna ulica Elli

Jakkolwiek nie każdy lubi takie „klimaty”, to turystyczny charakter wioski sprawia, że handel jest tutaj bardziej uporządkowany, nie wylewa się na każdą ulicę i każdy zaułek i jest dużo czyściej. Dla mnie jest to dobra chwila oddechu po zatłoczonych i pełnych miejsko-handlowego zgiełku ulicach Dambulli, Kandy czy Nuwary Eliyi.

A obcowanie z kolorowymi słoniami w zaskakujących ujęciach na obrazach miejscowego artysty w niewielkiej galerii sztuki to wspaniałe zakończenie tego nocnego już spaceru. 


Miałam zamiar „zdobyć” albo tylko Skałę Ella, albo tylko Mały Szczyt Adama. Dzisiaj byłam na Skale Elli i tak mi się spodobało, że zostaję kolejny dzień, aby jeszcze trochę pochodzić sobie po górach.

Mały Szczyt Adama
Skała Ella















Ani w jednym, ani w drugim przewodniku, z których korzystam, nie ma wzmianki o Dziewięcioprzęsłowym Moście, którego wypatruję na schematycznej mapce otrzymanej od właścicielki hotelu. No to muszę przekonać się, co to za obiekt trzy kilometry na wschód od Elli.

Ostatni odcinek drogi biegnie przez las i wkrótce oczom moim ukazuje się most. Most jest kolejowy – czyli to raczej wiadukt. Określenie „most” to proste tłumaczenie nazwy funkcjonującej w języku angielskim. Przerzucony między brzegami kanionu ma długość 91 metrów, szerokość 7,5 metra, a wysokość waha się od 24 do 30 metrów. Został wzniesiony przez miejscowych, ale z inicjatywy Brytyjczyków, z kamieni, cegieł i cementu oraz oddany do użytku w 1921 roku. Nie użyto ani kilograma stali, która była co prawda uwzględniona w projekcie, i była nawet zamówiona, ale przeznaczono ją ostatecznie na cele związane z działaniami wojennymi. Prace utknęły w martwym punkcie, ale mieszkańcy byli zdeterminowani i postanowili kontynuować prace, wykorzystując dostępne materiały.
















Ukształtowanie terenu sprawia, że most biegnie łukiem, co dodaje mu malowniczości i fotogeniczności, a tym samym popularności wśród turystów. Ci łażą po torowisku i tylko gdy przejeżdża pociąg, schodzą z toru, przylegając do balustrady. W końcu i ja przechodzę torami na drugą stronę wąwozu – stąd jest jeszcze lepszy widok na most i całe otoczenie.















Jest godzina 16:00, kiedy bo zejściu z Małego Szczytu Adama jestem w centrum Elli. Za wcześnie na hotel, nie czuję potrzeby zwiedzania kurortu po raz drugi, to w takim razie mogę jeszcze zobaczyć wodospad Rawany, pięć kilometrów na południe od wioski, którego odwiedzenia nie miałam w planach, bo myślałam, że nie starczy mi już czasu. Wsiadam w pierwszy lepszy autobus jadący na południe i chwilę potem podziwiam kilkustopniową kaskadę spadającą z dwudziestopięciometrowej wysokości. 

Mimo że teraz jest względnie sucha pora i przepływ wody jest niewielki, wodospad i tak wygląda okazale, tworząc w kilku miejscach baseny. Szczególnie jeden z nich, tak na jednej trzeciej wysokości, cieszy się dużym powodzeniem i sporo ludzi szuka w nim ochłody. Tylko że przejście do niego jest niebezpieczne i chyba dlatego zaangażowano do pilnowania pana policjanta, jednak jego wysiłki, aby zabronić ludziom przejścia, pełzną na niczym. Ze zgrozą patrzę, jak tatuś i mamusia przerzucają – dosłownie – swoje kilkuletnie dziecko nad uskokiem skały zalanym wodą. Tak, to trzeba zupełnie nie mieć wyobraźni…


Wolę zatem, aby moja wyobraźnia powędrowała teraz do historii sprzed wieków. To zapewne w tym basenie kąpała się Sita, kiedy była więziona przez Rawanę (historia z eposu sanskryckiego Ramajana) Wszak nazwa wodospadu mówi sama za siebie. To była łaźnia okrutnego króla, zaledwie dwa kilometry od jego mieszkania-jaskini, którą odwiedziłam wczoraj. Tej, w której więził Sitę.





wtorek, 19 listopada 2019

„Sulabh Toilet Complex” – Indie



Każdy kto podróżuje po Indiach, wcześniej czy później spotka się z nazwą „Sulabh Toilet Complex”. Ta nazwa bowiem pojawia się na prawie wszystkich toaletach publicznych. 

„Międzynarodowa Organizacja Służby Socjalnej Sublah” (the Sulabh International Social Service Organization) została założona w 1970 roku przez Bindeshwara Pathaka, doktora socjologii i pisarza, który swoje powołanie odkrył w walce na rzecz poprawy warunków sanitarnych w Indiach. Powołana przez niego instytucja, poprzez edukację, ma promować reformy społeczne dotyczące higieny, warunków sanitarnych, usług socjalnych oraz niekonwencjonalnych źródeł energii i gospodarki odpadami. Organizacja wypracowała nową koncepcję budowy i utrzymania i toalet publicznych zwanych Sulabh Complex, z których korzysta średnio 10 milionów ludzi dziennie. Innowacyjne było połączenie toalet z instalacjami fermentacyjnymi do produkcji biogazu.


The Sulabh International Social Service Organization jest największą w Indiach organizacją non-profit liczącą 50.000 wolontariuszy a toalety Sulbah można spotkać niemal na każdej ulicy.


A w zachodniej części New Delhi, w siedzibie organizacji można zwiedzić Międzynarodowe Muzeum Toalet Sulabh poświęcone historii toalet i urządzeń sanitarnych. Jedzie się do niego metrem bardzo długo (jeszcze dalej niż na lotnisko) i jeszcze kawałek trzeba dojść. Muzeum nie jest duże a ekspozycja w dużej mierze składa się ze zdjęć, opisów oraz plakatów. Niektóre z plakatów bardzo interesujące! Na koniec zwiedzania można jeszcze oglądnąć pracę wzorcowej instalacji przetwarzającej ludzkie exkrementy i zobaczyć trawniki podlewane wodą uzyskaną w czasie takiego procesu.

Nie było to pierwsze muzeum toalet, które zwiedziłam. Muzeum Toalet w Suwon (Korea Południowa) poświeciłam wpis:  http://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2015/11/haewoojae-bo-suwon-korea-to-nie-tylko.html


Kiedy jest potrzeba a żadnego Sulabh kompleksu nie ma w pobliżu!