Ze sporym opóźnieniem – w stosunku do czasu
wizyty w tym kraju – sfinalizowałam eEmerytkę
w Azerbejdżanie. Trasa całej wyprawy podjętej w okresie maj-czerwiec 2017
roku to: Azerbejdżan–Gruzja (część wschodnia)–Armenia–Górski Karabach–Gruzja
(część zachodnia). Zaczęłam w Azerbejdżanie, chociaż do Baku dotarłam w nieco
inny sposób, niż zamierzałam. Wspomnienie z podróży po Armenii już się ukazało
w ubiegłym roku http://emerytkawpodrozy.blogspot.com/2017/12/byam-w-armenii-i-gorskim-karabachu.html.
Teraz wróciłam pamięcią do Azerbejdżanu.
[…]
Wysiadam z
samolotu z Polski na lotnisku w Tbilisi i plan mam taki: poczekam jakieś dwie
godziny, zanim zrobi się jasno, po czym znajdę autobus, który zawiezie mnie do
dworca marszrutek jadących do granicy gruzińsko-azerbejdżańskiej. Przekroczę ją
na piechotę i wczesnym popołudniem powinnam dojechać do Gandży. Miasto nie należy
do tych, które koniecznie trzeba zwiedzić, i znalazło się w moim harmonogramie
tylko dlatego, żebym mogła się przespać w drodze z Tbilisi do Baku. Nie jest to
co prawda odległość zawrotna (600 kilometrów), ale nigdy nie wiadomo, jak
długo potrwają formalności graniczne, a nie chciałbym dojechać do Baku w środku
nocy.
W sennej
atmosferze lotniska trochę siedzę i drzemię, trochę chodzę. Sporo stanowisk
agencji lotniczych…
Stało się. Nawet
nie bardzo wiem jak. Nie minęło pół godziny i trzymam w ręce bilet lotniczy do
Baku. Wczesnym popołudniem ląduję na lotnisku Hejdara Alijewa w stolicy
Azerbejdżanu.
I muszę zacząć
się przyzwyczajać, że to niejedyny obiekt nazwany
imieniem pierwszego sekretarza Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii
Azerskiej SSR w latach 1969–1982 i prezydenta Azerbejdżanu w latach 1993–2003.
[…]
W folderach
turystycznych Azerbejdżan często promuje się jako „Kraina Ognia” lub „Kraina
Wiecznego Ognia”. Specjaliści starają się uzasadnić taką nazwę, krążąc
meandrami języków: perskiego, staroperskiego, arabskiego, ormiańskiego czy
tureckiego. Nie wnikam w te językowe rozważania, zaspokajając swoją wiedzę
informacją, że azar (âzar) w którymś z tych języków znaczy
„ogień”.
Fakt, że to
właśnie słowo pojawiło się przy nazywaniu jakiegoś miejsca na świecie, nie był
przypadkowy. To właśnie tutaj, w Azerbejdżanie, a ściślej mówiąc – na Półwyspie
Apszerońskim, od niepamiętnych czasów, jak przystało na ziemię, w której
znajdują się pokłady ropy naftowej i gazu, gaz wydobywał się samoistnie
szczelinami w piaskowcu, pod którym te złoża się znajdowały. Samoistnie się
wydobywał i ulegał samozapłonowi, a czasami zapalał się pod wpływem czynników
zewnętrznych – iskra przy krzesaniu ognia, uderzenie pioruna – i z wnętrza
ziemi wydobywał się już nie gaz, ale płomienie. O tym unikalnym zjawisku pisał
już w XIII wieku Marco Polo – nazwał je płomieniami znikąd. Taka osobliwość nie
mogła i nie może nie przyciągać mieszkańców innych stron świata, zatem i ja
jadę ją zobaczyć.
Kiedyś
wydobywających się z ziemi płomieni było więcej, wraz z rozwojem przemysłowego
wydobycia ropy i gazu samoczynny wypływ gazu uległ osłabieniu. Teraz jest tylko
jedno takie miejsce, gdzie można zobaczyć „płomienie znikąd” – Janar Dah w
wiosce Mahammadi, 25
kilometrów na północny wschód od Baku. Autobusy do Janar
Dah odjeżdżają z dworca autobusowego koło stacji metra Koroğlu.
Nazwa Janar Dah tłumaczona
jest jako „ognista/płonąca góra”. W rzeczywistości to rozpadlina, raczej zespół
kilkunastu dziur w ziemi, o różnej wielkości, z których wydobywają się
płomienie. Całość, położona u podnóża niewielkiego wzgórza, ma jakieś dziesięć
metrów długości. Ogień pali się tutaj nieprzerwanie od 1950 roku. Mówi się, że
został wzniecony, gdy jakiś pasterz rzucił na ziemię niedopałek papierosa. Mówi
się też, że gdy ten „wieczny ogień” samoistnie zgaśnie, będzie dalej podsycany
przez człowieka, aby nie utracić zainteresowania turystów.
Więcej o ogniu i
inspiracjach tym żywiołem, o Baku historycznym (İçəri Şəhər) i współczesnym, o ropie naftowej i udziale Polaków
w jej odkrywaniu, błotnych wulkanach, dywanach, rytach naskalnych, sztuce szebeke, hafcie tekalduz
i… w eKsiążce Emerytka w Azerbejdżanie,
którą można już nabyć w księgarniach internetowych:
Spis treści eEmerytki w Azerbejdżanie wyznacza szczegółową trasę mojej podróży:
1.
Baku
2.
İçəri Şəhər –
Miasto Wewnętrzne. Baku
3.
Półwysep Apszeroński
4.
Gobustan
5.
Szeki
6.
Kisz
7.
Zaqatala i Dżar
A o współczesnych
„ogniowych” inspiracjach wspomniałam już wcześniej we wpisie ze stycznia 2018
roku:
szokująca nowoczesna architektura
OdpowiedzUsuńSpróbuję zobaczyć to kiedyś na własne oczy! Dzięki.
OdpowiedzUsuńWarto, bardzo polecam. Szczególnie,że to nie tak daleko. Pozdrawiam!
Usuń