11 grudnia 1890 roku urodził się Carlos
Gardel (nazwisko urodzenia Charles Gardes; zmarł w czerwcu 1935 roku),
argentyński śpiewak francuskiego pochodzenia, uważany za najsławniejszego
wykonawcę pieśni gatunku tango.
11
grudnia 1899 roku urodził się Julio de Caro (zmarł w marcu 1980) argentyński muzyk
tanga, kompozytor, skrzypek i dyrygent.
Czyż
zatem może być lepszy dzień, niż 11 grudnia, na Międzynarodowy Dzień Tanga?
Oto moje spotkania z tangiem w Argentynie i Urugwaju – w czasie
ostatniej wyprawy do Ameryki Południowej.
Niepodległość uzyskał Urugwaj w 1825 roku. W centrum placu
Niepodległości wznosi się konny pomnik bohatera narodowego Urugwaju, José
Artigasa (1764–1850), przywódcy powstania antyhiszpańskiego i uczestnika walk z
Brazylią i Argentyną o pełną niepodległość kraju. Pomnik wieńczy mauzoleum, w
którym spoczywają prochy bohatera.
Z godnych uwagi budynków w pobliżu na pierwszym miejscu
wymieniany jest eklektyczny Pałac Salvo z 1927 roku, którego 26-piętrowa część
była niegdyś najwyższym budynkiem Ameryki Południowej. Został on wzniesiony na
miejscu sławnej kawiarni La Giralda, w której po raz pierwszy – w 1919 roku – zabrzmiały dźwięki La Cumparsita, najbardziej znanego tanga świata, skomponowanego
przez Urugwajczyka Gerarda Rodrígeza, który prawa autorskie do tego utworu
sprzedał za 20 pesos, a potem przez dwadzieścia lat starał się je sądownie
odzyskać. Zakończyło się to częściowym sukcesem – dochody miały być dzielone.
Najsłynniejszy śpiewak i kompozytor tang, Carlos Gardel (1890–1935), ma w
Montevideo dwa pomniki, a wielu Urugwajczyków traktuje go jako swojego rodaka.
W większości materiałów przedstawiany jest jako argentyński pieśniarz
francuskiego pochodzenia, ale wcześniej aniżeli argentyńskie uzyskał obywatelstwo
urugwajskie. Jako obywatelowi kraju, który zachował neutralność w czasie I
wojny światowej, nie groziło mu powołanie do wojska.
Muzeum Carlosa Gardela odwiedzam w Buenos Aires, w
dzielnicy Abasto. Carlos Gardel mieszkał tutaj wraz z matką od 1927 aż do
śmierci (zginął w katastrofie samolotowej w pobliżu Medellín w Kolumbii).
Muzeum zostało otwarte w 2003 roku, prezentuje dokumenty i pamiątki związane z
pieśniarzem, plakaty jego koncertów, można także posłuchać archiwalnych nagrań śpiewanych
przez niego pieśni.
[…]
O
dzielnicy La Boca (Buenos Aires, Argentyna) wiedzą wszyscy. Wiedzą, że to dzielnica
portowa, że jako pierwsi osiedlali się tutaj włoscy imigranci, że jej nazwa „usta”
(la boca) to nawiązanie do położenia
przy ujściu rzeki La Plata, że tutaj rodziło się tango, a właściwie jego
kariera, i że domy dzielnicy są pomalowane żywymi kolorami. Mało kto jednak
wie, komu La Boca zawdzięcza swój koloryt i rozgłos.
Stało
się to za sprawą malarza Benito Martina Quinqueli (1890–1977), uznanego artysty,
którego obrazy wiszą w niejednej galerii Ameryki i Europy. Jego pomnik wita
mnie na nabrzeżu. W muzeum – w budynku, w którym mieszkał i tworzył – mam
okazję zapoznać się z jego twórczością oraz z kolekcją dzieł, obrazów i rzeźb
innych artystów, które zgromadził. W jego pracach dominują widoki portów – statki,
ich wraki i pożary, ludzie pracujący w dokach i na brzegu oraz sceny rodzajowe
typowe dla życia codziennego portowych dzielnic.
Jedną
z ulic dzielnicy, Caminito, Quinquela widział jako miejsce, gdzie lokalni artyści
będą mogli sprzedawać swoje prace. Ściany domów wzdłuż niej, częściowo
zbudowane z blachy falistej, pomalował jasnymi kolorami, ozdobił malowidłami i
płaskorzeźbami. Mieszkańcy innych ulic poszli w jego ślady, ich domy również
nabrały kolorów, żywszych niż pierwowzór, otwarto sklepiki artystyczne. Artysta
zmarł w 1977 roku. Został pochowany w trumnie, którą rok wcześniej pomalował
różnymi barwami, utrzymując, że „kto żył otoczony kolorami, nie może być
pochowany w gładkim pudle”.
Nie
wiem, kiedy do La Boca zaczęły napływać tłumy turystów, ale zdecydowanie nie
wyszło jej to na dobre. Chociaż przewodniki piszą o „wspaniałym klimacie
dzielnicy”, to moje odczucia, kiedy spaceruję jej ulicami, są całkiem odmienne.
Fakt, domy kolorowe są, a płaskorzeźby i murale nawiązują do tradycji tanga i życia
mieszkańców portowej dzielnicy. W sklepach z suvenirami jednak, wśród
przeznaczonej dla turystów tandety, trudno znaleźć obraz czy rzeźbę, którą
można byłoby traktować jak dzieło sztuki. Dzisiaj „klimat” tworzą gliniane
figury papieża Franciszka, Che Guevary oraz anonimowych prostytutek i sutenerów
zapraszających do handlowych „przybytków sztuki”. Kuso odziane panienki
obłapiają – przepraszam, „zapraszają” – turystów, mężczyzn, aby zrobili sobie z
nimi zdjęcie w wyreżyserowanej, acz statycznej figurze tanga, z budynkiem z
napisem „Caminito” w tle. Nie wiem tylko, czy opłata jest pobierana z góry, czy
już po sesji zdjęciowej…
Spora dawka wiedzy. Interesujące.
OdpowiedzUsuńDziękuję, cieszę się, że zainteresowałam tym tematem Odwiedzających moją stronę. Pozdrawiam!
Usuńbyć zaproszoną na spotkanie z Tobą to zawsze przygoda i dowód, że nieprawdą jest, że do tanga trzeba dwojga, bo ty potrafisz wytańczyć sama najciekawsze tematy. Super tyle radości życia jest w twoich reportażach
OdpowiedzUsuńDziękuję Unknown. Ciesze się, że sprawiam radość Czytelnikom. Pozdrawiam!
UsuńPiszę pracę doktorancką na temat Carlosa Gardela i jego wpływu na rozwój tango Cancion. Bardzo przydała mi się informacja odnośnie kolorów La Boca i ulicy Caminito - kto był pomysłodawcą. Jeszcze raz bardzo dziękuję.
OdpowiedzUsuńMN
Cieszę się, że ta garść informacji przyda się w pisaniu pracy. Życzę powodzenia, pozdrawiam!
Usuń