W folderach
turystycznych Azerbejdżan często promuje się jako „Kraina Ognia” lub „Kraina
Wiecznego Ognia”. Specjaliści starają się uzasadnić taką nazwę, krążąc
meandrami języków: perskiego, staroperskiego, arabskiego, ormiańskiego czy
tureckiego. Nie wnikam w te językowe rozważania, zaspokajając swoją wiedzę
informacją, że azar (âzar) w którymś z tych języków znaczy
„ogień”.
Fakt, że to
właśnie słowo pojawiło się przy nazywaniu jakiegoś miejsca na świecie, nie był
przypadkowy. To właśnie tutaj, w Azerbejdżanie, a ściślej mówiąc – na Półwyspie
Apszerońskim, od niepamiętnych czasów, jak przystało na ziemię, w której
znajdują się pokłady ropy naftowej i gazu, gaz wydobywał się samoistnie
szczelinami w piaskowcu, pod którym te złoża się znajdowały. Samoistnie się
wydobywał i ulegał samozapłonowi, a czasami zapalał się pod wpływem czynników
zewnętrznych – iskra przy krzesaniu ognia, uderzenie pioruna – i z wnętrza
ziemi wydobywał się już nie gaz, ale płomienie. O tym unikalnym zjawisku pisał
już w XIII wieku Marco Polo – nazwał je płomieniami znikąd. Taka osobliwość nie
mogła i nie może nie przyciągać mieszkańców innych stron świata, zatem i ja
jadę ją zobaczyć.
Jakkolwiek ogień
był przedmiotem kultu we wszystkich tych wyznaniach, to szczególne miejsce
zajmował w zaratusztrianizmie, religii powstałej na bazie pierwotnych wierzeń
ludowych ludów indoeuropejskich żyjących na terenie obecnego północnego Iranu.
Jej twórcą był Zaratusztra, perski kapłan, prorok i reformator religijny, który
żył około X wieku p.n.e. (źródła podają przedział od XIII do VI wieku p.n.e.),
a stworzona przez niego religia to jedna z pierwszych religii monoteistycznych.
Zaratusztrianie wierzyli, że świętość ognia wzrasta wraz z czasem jego trwania,
że tylko taki ogień, który pali się stale ponad 100 lat, ma nadzwyczajną moc
oczyszczania, uzdrawiania i spełniana życzeń. Jakież zatem miejsce może być
lepsze na sprawowanie kultu, jeżeli nie to, gdzie ogień sam z siebie płonie
nieprzerwanie całe wieki?
Przyjmuje się,
że zaratusztrianizm rozprzestrzenił się na terenie dzisiejszego Azerbejdżanu w
pierwszym tysiącleciu p.n.e. i że miejsce na Półwyspie Apszerońskim zwane
Ateszgah – co dosłownie znaczy „dom ognia” – uważane było przez jego wyznawców
za miejsce święte długo przed końcem XVI wieku, kiedy czciciele Śiwy wznieśli
pierwszą świątynię. To, co się zachowało do dzisiaj, pochodzi z wieku XVII i
XVIII – do tego bowiem okresu odnoszą się wszystkie odkryte na murach
inskrypcje.
Zbliżając się do
świątyni, mam wrażenie, że wchodzę do warownego zamku. To jednak, co widzę
najpierw, to zupełnie współczesne, jakkolwiek stylizowane na wiekowe, bramy i
mury z portykami wyznaczające przestrzeń dla pielgrzymów i turystów – restauracje,
miejsca dla odpoczynku. W obrębie tych murów znajduje się pięcioboczny,
nieregularny plac otoczony niegdysiejszymi celami mnichów i pomieszczeniami dla
pielgrzymów. Na placu wznosi się najświętsze miejsce tego sanktuarium. Czworoboczny
pawilon zwieńczony niewielką wieżą, z nieotynkowanego kamienia, z arkadowymi
otworami na każdej ścianie, skrywa ołtarz w kształcie ściętego ostrosłupa, na
którym pali się ogień.
Nie jest to jednak
ogień palący się dzięki złożom gazu samoczynnie wydobywającemu się z ziemi.
Paliwo jest doprowadzane rurami w zupełnie współczesny sposób. Naturalne źródła
gazu wyczerpały się w 1883 roku i pielgrzymi przestali przybywać do świętego
miejsca, jakkolwiek funkcjonowało ono jeszcze jako miejsce kultu do końca XIX
wieku. Potem obiekt niszczał i dopiero w 1975 roku przywrócono go do życia,
tworząc muzeum. A przede wszystkim doprowadzając gaz, aby święty ogień nadal
się palił. Teraz przybywają tutaj nie pielgrzymi, ale zwiedzający, którzy mogą
wiele się dowiedzieć, studiując wystawy w dawnych celach mnichów. Mogą zobaczyć
artefakty będące wynikiem pracy archeologów oraz repliki strojów i naczyń
ceremonialnych wykorzystywanych do święcenia ognia. No i poczytać inskrypcje na
murach – pod warunkiem że znają sanskryt.
Na dziedzińcu
obok świątyni-ołtarza odsłonięto resztki rur gazowych z XIX wieku, studni z
wieku XVIII, pojemniki do magazynowania gazu i żywności oraz platformy, raczej
ołtarze, na których składano ofiary i sprawowano ceremonie związane z kultem
ognia.
Nie wiem, ilu
wyznawców ma dzisiaj zaratusztrianizm, ale kult ognia jest kontynuowany,
jakkolwiek obecnie ma on raczej charakter tradycji kulturalnej. Jednym ze świąt
nawiązujących do tego kultu jest święto Novruz (novruz oznacza Nowy Rok), któremu poświęcono w muzeum sporo
miejsca. Tradycja obchodzenia tego święta, w Azerbejdżanie celebrowanego 20–23
marca, została wpisana na listę UNESCO[1]
(wspólnie z kilkoma innymi krajami Azji Środkowo-Wschodniej).
[1] Zapis na liście UNESCO: Wpis na Listę reprezentatywną niematerialnego
dziedzictwa kulturowego ludzkości w 2009 r.
Novruz, Nowrouz, Nooruz, Navruz, Nauroz, Nevruz. Kraj(e) członkowski(e):
Azerbejdżan/Indie/Iran/Kirgistan/Uzbekistan/Pakistan/Turcja
Święto Novruz (Nowrouz, Nooruz, Navruz, Nauroz,
Nevruz) oznacza Nowy Rok i nadejście wiosny. Obchodzone jest 21 marca na
rozległym obszarze geograficznym, obejmującym m.in. Azerbejdżan, Indie, Iran,
Kirgistan, Pakistan, Turcję i Uzbekistan. Ze świętem związanych jest wiele
lokalnych tradycji, jak przywoływanie postaci Jamszida, mitycznego króla
perskiego oraz wiele innych lokalnych opowieści i legend. Obrzędy, które towarzyszą
świętu, mogą różnić się w zależności od miejsca i lokalnych tradycji – od
skakania przez ogień lub wodę w Iranie, poprzez rozpalanie ogni u wejścia do
domu, po tradycyjne zapasy i wyścigi konne w Kirgistanie. We wszystkich
regionach świętu towarzyszą pieśni i tańce oraz uroczyste rodzinne lub wioskowe
uczty. Podczas obchodów obdarowuje się przede wszystkim dzieci, które biorą
czynny udział w wielu przygotowaniach do święta, np. w dekorowaniu gotowanych
na twardo jajek. Wiodącą rolę w przygotowaniu do święta i jego zachowaniu dla
przyszłych pokoleń odgrywają kobiety. Navruz wzmacnia związki między
pokoleniami i w obrębie rodzin oraz więzi sąsiedzkie, dzięki czemu wpływa na
kulturową różnorodność i przyjazne relacje między przedstawicielami odmiennych
grup.
©2009 tłumaczenia na język polski: Ministerstwo
Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Widziałam reklamy i foldery nazywające tak ten kraj. Nie wiedziałam dlaczego, więc dzięki za wyjaśnienie. Ciekawe muzeum, ciekawe wierzenia i ciekawa tradycja:)
OdpowiedzUsuńZdrówka i pozdrawiam serdecznie:)))
Cieszę się, że moje pisanie "się przydaje". Dziękuję i pozdrawiam.
Usuń